Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2020, 19:37   #118
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Nie minęły nawet dwa dekadnie od zakończenia archeologicznej wyprawy z Rere, a wyglądało na to, że Lei czekało jakieś nowe zadanie. Owszem, zdarzało się, że Orbrynsar zapraszała swoją uczennicę na dodatkowe praktyki magiczne, albo po prostu by wykorzystać ją seksualnie, ale ostatnio wydawała się za bardzo zainteresowana odkryciami Fourtail. Tym razem jednak zaprosiła ją na pozornie niewinny spacer po zamkowych murach. Przechadzka nie miała chyba konkretnego celu, bo nauczycielka zatrzymywała się od czasu do czasu i po prostu spoglądała na miasto.
- Piękny widok, prawda? - tuż przed wieczornym zmrokiem, skąpany w czerwonym świetle słońca i mieniący się magicznymi ognikami Halagard faktycznie wywierał spore wrażenie.
Rudowłosa uczennica nie była pewna bezinteresowności takiej przechadzki, a szkoda, bowiem było to bardzo przyjemne. Korzystała z chwili, aby móc być blisko swojej pani.
- Wspaniały, moja pani - przyznała szczerze, gdy została zapytana. - Nie wiedziałam, że lubi pani takie spacery - pozwoliła sobie dodać, spuszczając nieśmiało wzrok.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz, moja mała, słodka dziwko - korzystając z tego, że nikogo nie było w pobliżu, iluzjonistka pozwalała sobie na więcej. - A nie znudziło ci się może patrzeć wciąż na to samo miasto? Na świecie jest ich tak wiele.
- Ostatnia wyprawa wzbudziła we mnie chęć podróży i przygód, pani - przyznała dziewczyna, która aż drgnęła słysząc jak jest nazywana. - Na razie jednak nie chciałabym robić tego kosztem nauki.
- Ale na najbliższy wolny dzień nie masz niczego w planach, prawda? - nauczycielka spojrzała na nią w oczekiwaniu na jedyną, poprawna odpowiedź.
- Oczywiście, że nie. Jestem do pani dyspozycji - odpowiedziała od razu nastolatka.
- Na pewno? Nie tresujesz swoich suczek? - zapytała przesadnie słodkim, przedrzeźniającym tonem.
- Przede wszystkim chcę służyć swojej pani… - szepnęła cicho zarumieniona dziewczyna.
- Wzorowa postawa - pochwaliła kobieta. - Zatem w twój wolny dzień udamy się na spacer. Chcę, żebyś z tej okazji ubrała się dla mnie jak dziwka. Mam dla ciebie w planach wyjątkowe doznania, jak ostatnio z mamusią - kusiła.
- Nie mogę się doczekać, pani - przyznała szczerze Leilena. - Będę gotowa.
- Doskonale - Selunarra uśmiechnęła się szeroko. - Do zobaczenia zatem - pożegnała się i sama zaczęła odchodzić ku głównemu budynkowi Akademii. - Ah, zapomniałabym - zatrzymała się na chwilę. - Bądź gotowa z samego rana. I przebierzesz się dopiero w moim gabinecie - zaznaczyła na odchodnym.
Dziewczyna skinęła głową, dając znać, że będzie przygotowana.

Umówionego dnia, w uzgodnionej porze uczennica posłusznie stawiła się przed gabinetem pani Orbrynsar. Po uprzednim, grzecznym zapukaniu, została zaproszona do środka. Nauczycielka wygładzała właśnie materiał torby, całkiem podobnej do tej, którą niedawno otrzymała sama Leilena.
- Wzorowa punktualność - suchym tonem pochwaliła mistrzyni.
- Dziękuję, pani. Wzięłam ze sobą strój. Czy musi coś zasłaniać? - zapytała drżącym z podekscytowania głosem.
- Niekoniecznie - odpowiedziała zaintrygowana Selunarra. - Czyżbyś naprawdę chciała, żebym potraktowała cię dzisiaj jak dziwkę?
- Bardzo - przyznała się od razu dziewczyna, wyciągając ciemny strój z drobnej siateczki. - Przebrać się już teraz?
- Chyba się przede mnie nie wstydzisz? - kobieta utkwiła spojrzenie w nastolatce i przygryzła delikatnie swoją wargę.
Leilena od razu chwyciła rąbek sukienki i jednym ruchem ściągnęła ją przez głowę, odsłaniając zupełnie nagie ciało. Od razu także zaczęła wciągać obcisłe wdzianko, nie zasłaniające tak naprawdę niczego. Krocze miało nawet wyciętą dziurę jak wcześniej kazała nosić Aithe. Tylko piersi częściowo zasłaniały wzorki.
- Bardzo sugestywne - pochwaliła iluzjonistka. Choć kobieta zachowywała swoją dominującą postawę, Lei wiedziała, że widok jej ciała podnieca Selunarrę. I choć nie potrzebowała na to dowodu, nauczycielka podeszła do niej i bez pytania o zgodę złapała ją za jedną pierś. - Ale zdaje się bardzo delikatne. Podatne na rozdarcia.
- Jest dość elastyczne, ale jeśli klient zechce to podrzeć, to może to zrobić - westchnęła rudowłosa, gdy została złapana za pierś. - Nie powinny być większe do tego stroju?
- Czy ja wiem? Lubię ich kształt. Są jędrne i dobrze leżą w dłoni - mimo swych słów zaczęła sięgać niżej, sunąc po brzuchu ku łonie. - Wolałabyś mieć duże?
- Nie, obecne dobrze pasują do reszty mojego ciała - przyznała dziewczyna. Jej oddech przyspieszał wyraźnie. - Ale większe w tym konkretnym stroju bardziej przyciągałyby wzrok, bujając się w rytm ruchów.
- Cycata, mała dziwka - mruknęła Orbrynsar, wsuwając palce między uda i gładząc wargi nastolatki. - Tak, faktycznie przyciągałabyś wtedy wzrok i rozpalała wyobraźnię. Niech i tak będzie, powiększ je sobie - nakazała.
Zaklęcie zmiany siebie Lei miała opanowane do perfekcji i zawsze przygotowane. Kilka sekund później jej piersi powiększały się dwukrotnie, wraz z sutkami i brodawkami. Chciała wyglądać dziś bardzo wulgarnie.
- Czy cipka też powinna być bardziej zużyta?
- Nie - zaprzeczyła od razu jej pani. - Młode łono silniej działa na mężczyzn. Będą szybciej w tobie tryskać - cofnęła palce i podetknęła je dziewczynie pod nos. - Wyczyść mnie.
Lei wzięła je od razu do ust, językiem wylizując całą swoją wilgoć. Jednocześnie przesunęła palcami po szparce i wciąż działające zaklęcie jeszcze bardziej ją uniewinniło. Wręcz teraz nie pasowało do dziwki, a bardziej do niewinnej nastolatki.
- Grzeczna dziewczynka - iluzjonistka cofnęła się. - Ja też muszę się przebrać - odwróciłą się plecami do nastolatki i odgarnęła długie włosy z karku. - Rozwiąż moją suknię - nakazała. Mogłaby to bez trudu zrobić sama, bowiem poza wiązaniem za szyją więcej już sznureczków nie miała, ale gdzie byłaby w tym zabawa? Uczennica bardziej niż chętnie zbliżyła się i szybko rozwiązała kokardkę, pozwalając materiałowi spływać po pięknym kobiecym ciele. Orbrynsar schyliła się i wypięła, celowo ocierając się pupą o ciało swojej uczennicy, kiedy zsuwała ubiór ze swoich długich, zgrabnych nóg, konsekwentnie rozbudzając w Lei podniecenie. Szybko jednak się wyprostowała i podeszła do przygotowanej wcześniej dla siebie kreacji. Musiała się niemal wciskać w bardzo mocno dopasowaną do jej figury, czarną suknię. Krój nie był w jej typowym stylu, raczej przypominał kreacje lady Aurory, z dekoltem sięgającym poniżej pępka. Ubieraniu towarzyszyło jeszcze rzucenie zaklęcia iluzji, które miało na celu lekkie odmłodzenie kobiety i zaokrąglenie jej normalnie ostrych rysów twarzy. Kiedy już odwróciła się przodem do Lei sama wyglądała jakby pracowała w ekskluzywnym zamtuzie. Wszystko było tak ciasne i przylegające, że dało się nawet dostrzec zarys jej cipki. Uczennica jęknęła.
- Wygląda pani zjawiskowo - szepnęła głosem odrobinę zachrypniętym z podniecenia i głośno przełknęła ślinę.
- Naprawdę? Czyżby podniecał cię mój widok? - spytała, choć odpowiedź znałą z góry.
- Dałabym wszystko, aby móc panią częściej tak oglądać… - westchnęła nastolatka.
- Tylko oglądać? - zdziwiła się mistrzyni.
- Chciałabym wszystko, pani. Zaspokajać cię całymi dniami… Ale samo oglądanie też byłoby dla mnie nagrodą, tak jak jest teraz… - dziewczynie trudno się było skoncentrować na wypowiadaniu słów, gdy w głowie kłębiły się same strasznie zboczone myśli.
- Intrygujesz mnie, moja dziwko - Selunarra oparła się wygodnie o stół i dumnie wypięła pełne piersi. - Śmiało, podaj mi jakiś przykład jak byś mnie zaspokoiła, gdybyś dostała zgodę. Może to będzie twoja nagroda za dzisiejsze usługi? - kusiła.
- Gdybyśmy miały odpowiednio dużo czasu, to mogłaby pani siedzieć mi na twarzy i studiować, kiedy mój język i usta mogłyby smakować pani słodkości. Mogłabym nawet posłużyć za nocniczek, żeby nie musiała pani przerywać, aby wyjść do wychodka… - Leilena wypowiedziała pierwszą rzecz, która przyszła jej do głowy. Po pomysłów miała nieskończenie wiele.
- Podobają mi się twoje pomysły - przyznała iluzjonistka. Jej kreacja nie pozwalała ukryć podniecenia, prężące się sutki widać było pod materiałem. - Może faktycznie je przetestuję, jeśli dziś za dużo wypiję - zasugerowała, sięgając po torbę i z gracją ruszając do drzwi. Zanim je otworzyła, spojrzała na rudowłosą. - Nie chcę, żeby ktoś się nas czepiał za niewinny spacer, więc na razie uczynię cię niewidzialną. Ale po wyjściu z kręgu teleportacyjnego wystawię cię na publiczny widok. Przed każdym będziesz kołysać tymi cyckami - obiecała.
- Tak, pani - zgodziła się jak zawsze dziewczyna, nie mogąc odwrócić wzroku od swojej pani.
Nauczycielka sięgnęła do torby, wyjmując kawałek gumy potrzebny do czaru. Lei pamiętała zaklęcie z wycieczki do domu razem z Siri, tyle że w wykonaniu mistrzyni iluzji wydawało się zgrabniejsze. W końcu kobieta wyszła na korytarz, pewnie idąc do teleportacyjnego kręgu, który jakiś czas temu przeniósł Leilenę i Jinę na ich perwersyjny występ. Orbrynsar ponownie musiała posłużyć się zwojem, by krąg aktywować, a to kazało pannie Mongle sądzić, że jej pani miała w tym jakiś swój interes. Choć kusząca była myśl, że tak piękna kobieta mogła wydać drobny majątek tylko po to, by zabawić się swą uczennicą, to kupiecki rozsądek poddawał tę opcję pod wątpliwość.
Celem teleportacji okazał się niewielki, ale przestronny pokój, którego trzy ściany zajmowały okna. Za nimi rozciągał się widok na obce dla Lei miasto, oraz bezkresny przestwór błękitnej wody. Halagard wybudowany był na brzegu zatoki, ale to co było za oknem bardziej przypominało dziewczynie krótki pobyt we Wrotach Baldura. Wyglądała za okno ciekawie, coraz bardziej podekscytowana możliwościami magii, wielkością świata i nowymi przygodami.
- Gdzie teraz jesteśmy, pani?
- We Wrotach Zachodu, nad Wewnętrznym Morzem - podsumowała krótko kobieta, podając nazwę akwenu daleko na północ od Halruaa, w centrum kontynentu. - To zagłębie przemytu, szpiegostwa i paserstwa, ale nie wypominaj tego tutejszym. Wspaniałe miejsce do handlu, jeśli pozbyć się paru skrupułów.
- Chętnie przehandluję swoje ciało - szepnęła podnieconym głosem rudowłosa.
- Dokładnie. Przecież powiedziałam, że dziś potraktuję cię jak dziwkę. Żaden z twoich otworków nie pozostanie dzisiaj pusty - zapewniła.
- Dziękuję - jęknęła uczennica, ocierając o siebie swoje uda.
- A skoro już o tym mowa - powiedziała, zwracając uwagę rudowłosej na kroki dochodzące zza drzwi. Po chwili do pokoju wszedł mężczyzna, w wieku który zwykło określać się jako średni. Miał podkrążone oczy kogoś, kto nie prowadzi zbyt zdrowego życia. Na trochę zbyt szerokie ciało narzucił kilka warstw grubych szat, co pewnie miało mu nadać bogaty wygląd, ale prawda była taka, że wyglądał jak manekin u krawca.
- Kto śmie używać… - rozpoczął awanturującym się tonem, ale szybko przystopował widząc dwie piękne i nieskromne kobiety.
- Witaj Glezafie - odezwała się Selunarra. - Dawno się nie widzieliśmy.
Mężczyzna zwany Glezafem zmarszczył i tak już naturalnie pomarszczone czoło, skupiając się na twarzy kobiety. A było to bardzo trudne, kiedy jej kształtny biust niemal wyskakiwał spod czarnego materiału.
- Pani Orbrynsar? - bardziej strzelał, niż był pewny, ale tak czy inaczej trafił.
- Nie inaczej. Koszty wynajęcia twego kręgu pozostały niezmienione? - zapytała rzeczowo i nie czekając nawet na odpowiedź wyjęła ze swej magicznej torby małą sakiewkę, pobrzekującą monetami.
- Cóż, szczerze mówiąc podskoczyły - odchrząknął, próbując nadać swemu głosowi surowe brzmienie. Wyszło mu słabo. - Wojna handlowa sprawiła, że wszystko podrożało - wyjaśnił.
Selunarra jakby tylko czekała na taki rozwój wypadków, spojrzała bowiem od razu na Leilenę.
- A ja sobie już wszystko wcześniej dokładnie odliczyłam. Masz jakiś pomysł czym wyrównać niedopłatę, moja mała?
- Czy ma pan ochotę na moje ciało? - zapytała bardzo bezpośrednio nastolatka, biorąc w dłonie swoje piersi. - Odrobinę odprężenia w ciasnej dziurce? - stanęła w delikatnym rozkroku, aby wycięcie w kroczu było w pełni widoczne. - Jest sporo warta, staram się, żeby zawsze ściskała z całej siły każdego fiuta.
Mężczyzna zdębiał tak, że aż opadła mu szczęka.
- Żartujesz? - zdołał tylko z siebie wydusić, pytając iluzjonistki.
- Ani trochę. To moja prywatna dziwka. Dobrze wytrenowana, posłuszna i wcale nie kłamie opisując swoje ciało. Śmiało, ulżyj sobie - zachęciła. - I będziemy kwita.
- Hehehe - zaśmiał się lubieżnie i zatarł z zadowoleniem ręce. - Czemu nie? Chodź no rudzielcu, moja sypialnia jest piętro niżej…
- Nic z tego - przerwała mu Selunarra. - Zerżniesz ją tutaj, przy oknie. Jest pierwszy raz w twoim pięknym mieście i jeszcze się na nie nie napatrzyła.
- Ale jak to? A jak ktoś zauważy?
- O tej porze? - kobieta parsknęła śmiechem. - Wszyscy albo jeszcze śpią, albo biegają z dostawami. Kto ci będzie patrzył po oknach? - Odwróciła się do Lei. - Nasz gospodarz chyba nie wie, co go może ominąć. Pokaż mu - rozkazała.
- Będzie mógł się pan potem chwalić, jaką miał młodą i ładną kochankę - rudowłosa nie była teraz nieśmiała i niepewna siebie, wręcz odwortnie. Podeszła do okna, kręcąc biodrami i oparła się o parapet, wypinając swoją pupę opiętą siateczką. Stanęła w lekkim rozkroku i palcami sięgnęła do cipki, rozwierając trochę ukryte w fałdkach wargi, aby odsłonić już na pierwszy rzut oka bardzo mały, delikatny, różowy środek. - Jeszcze nikt mnie tu porządnie nie rozepchał…
- A niech was diabli - rozsądek szybko ustąpił przy takich perspektywach i Glezaf zaczął gorączkowo podciągać swoje szaty, jednocześnie niezgrabnie krocząc do wypiętej nastolatki. Na ulicy pod oknem panował spory ruch, jeśli oceniać go standardami rzadko zaludnionego Halruaa. Ludzie ciągnęli za sobą obładowane wózki, albo po prostu śpieszyli w górę lub dół ulicy. Lei patrzyła na nich z góry, z drugiego, może trzeciego piętra. Niby wysoko ponad czyjąkolwiek linią wzroku, ale z drugiej strony gdyby ktoś uniósł głowę…
- Mogłabym otworzyć okno? - zapytała wręcz. - Miałabym lepszy widok, gdy moja cipcia przyjmie tego miłego pana - zwróciła się do Selunarry.
- Może Glezafie? Poczułaby morską bryzę - słodko zapytała iluzjonistka.
- Absolutnie wykluczone - nie zgodził się gospodarz, dopadając w końcu Lei i zaczynając się w nią gorączkowo wpychać. Nie był szczególnie imponujący, ani pod względem długości ani szerokości, ale przecież nie o rozkosz Leileny chodziło teraz jej pani. - Potem bym się musiał tłumaczyć - warknął, gniewnie odpychając się do końca. - Jaka ciasna - mruknął z uznaniem.
- Bardzo młoda - jeszcze podjudzała go nastolatka, z głośnym jękiem przyjmując go w siebie. Wielkość w takiej chwili nie miała znaczenia, istotniejszy był powód i to z kim to robiła. - Niech się pan… mną zaspokoi… aby moja pani była ze mnie zadowolona… - stękała, jednocześnie ruszając biodrami i faktycznie oglądając miasto za oknem. - Taki twardy, mmmm…
- Bardzo? - zainteresował się od razu. - Jak bardzo? - skupiał się na własnej przyjemności, biorąc Lei szybko. W pokoju rozchodziły się mlaszczące odgłosy ich kopulacji.
- Nie wiem… czy wolno mi mówić… - zostawiła ewentualne kłamstwo swojej pani, skupiona na zadowalaniu klienta. Wychodziła na spotkanie jego pchnięć i zaciskała się miękką cipką na drażniącym ją rozkosznie kutasie. Nie chodziło tu przecież o jak najdłuższy seks, w każdym razie nie z perspektywy dziwki. Jakiś przechodzący tragarz otarł czoło i łapiąc oddech odchylił głowę. Jego spojrzenie spotkało się z Leileną.
- Ależ powiedz mu - zachęciła gdzieś z tyłu nauczycielka, którą bardziej podniecało pozwalanie Leilenie samej się upadlać. - Wtedy pewnie szybciej się w tobie zleje.
Musiał widzieć przyjemność wymalowaną na twarzy posuwanej nastolatki. Dała sobie chwilę, zanim wystękała.
- Mam czternaście lat…
- Kłamiesz… - sam stęknął, ale jakby powiększył się w kochance. - Nie z takimi wielkimi cyckami.
Na ulicy ktoś pchnął tragarza, bo zastawiał drogę. Ten bardzo niechętnie wrócił na swą trasę, ale odwrócił się jeszcze raz do okna, zanim zniknął za rogiem.
- Moja pani… wybrała mnie ze względu na nie.. I moją uległą naturę… - sapała dziewczyna, zastanawiając się, czy nie lepiej po wyjściu stąd stać się jednak sobą, albo wręcz płaską dziewczyną, jeśli jest na takie wzięcie. - Nie czuje pan... jak świeża jest moja cipka? Od tak niedawna jest używana…
- To prawda, jest bardzo… świeża… - przyspieszył jeszcze bardziej, teraz już po prostu pieprząc kochankę i oddając się swoim najprostszym instynktom, blisko orgazmu.
- O tak… - jęki Leileny stawały się coraz głośniejsze. Starała z pomocą dźwięków dodatkowo podniecać, działało to zarówno na innych jak i na nią samą. - Niech pan zaleje… moją młodą cipcię!
Pokazała mu jeszcze jedną sztuczkę. Jej wrażliwe, seksualne ciało nie potrzebowało wytrwanego kochanka, dużo czasu i nie wiadomo jakiego przyrodzenia. Zaczęła szczytować tu i teraz, pulsując na twardym drągu i dygocząc, trzymana w uścisku klienta, który nie wytrzymał takiego bodźca. Nadział się na młode ciało i sam zaczął szczytować, wypełniając łono Leileny swoją spermą. Nie trwało to długo, ale przeżycie okazało się dla gospodarza tak intensywne, że aż zatoczył się do tyłu, opuszczając ciasne wnętrze.
- No, to zapłata uiszczona - stwierdziła iluzjonistka, rzucając mężczyźnie sakiewkę. Ten nie zdążył jej złapać i monety rozsypały się po podłodze. - Możemy już iść, prawda?
- Tak, tak. Idźcie - wysapał Glezaf, teraz trochę zdenerwowany tym, że musiał na kolanach zbierać swoją należność.
- Chcesz się trochę ogarnąć maleńka? - mistrzyni zwróciła się do uczennicy.
- Za drzwiami, pani - przyznała cicho i dopiero kiedy wyszły, rzuciła prostą sztuczkę czyszczącą jej cipkę. - Inni klienci raczej nie chcieliby tego tam, choć ja sama lubię nie wycierać - przyznała szeptem to, co już iluzjonistka wiedziała.
- Ale dzisiaj nie jesteś tutaj dla swojej przyjemności - postanowiła przypomnieć mistrzyni. Znając drogę, poprowadziła młodszą dziewczynę na schody, a potem na dół. Nie wyszła jednak na ulicę. Wcześniej wygrzebała ze swojej magicznej torby kolejną rzecz - obrożę ze smyczą.
- Nie mogę prowadzić suki po mieście bez smyczy. Jeszcze mi się wyrwiesz w cieczce i nieszczęście gotowe - uśmiechnęła się złośliwie, wręczając zestaw Leilenie.
Uczennica wzięła obrożę, przyłożyła ją do szyi i odwróciła się tyłem.
- Zapnie mi ją pani? Proszę… - jej glos zdradzał podniecenie, znów pogłębione tym oddaniem.
- Ma się rozumieć - nauczycielka zaciągnęła obroże i zapięła zatrzask. Nie zrobiła tego ciasno, w końcu Lei miała przespacerować się po mieście, a podduszana szybko straciłaby siły. - Jakaś ostatnia prośba, zanim zaczniesz się pokazywać wszystkim przechodniom?
- Nie oszczędzaj mnie, pani - poprosiła Leilena. - Ale pokaż mi czasami, że twoja dziwka cię podnieca.
- Spisałaś się całkiem dobrze jak na razie - przyznała Selunarra. - Niech ci będzie, daj rękę.
Nie czekając na reakcję panny Mongle, sama złapała ją za dłoń i przyłożyła ją do swego podbrzusza, tam gdzie kończył się dekolt. Z pewnym trudem odchyliła materiał sukni, pozwalając nastolatce sięgnąć głębiej.
- Sprawdź sama, czy jestem tam mokra - zgodziła się.
Dłoń Lei aż drżała. Zaczęła ją wsuwać pod strój nauczycielki. Aż jęknęła, gdy dane jej było dotknąć łona pani.
- Dziękuję… dziękuję… - szeptała, oddychając szybko. Działania Leileny nie pozostawiły jej pani niewzruszonej. Wręcz przeciwnie, jeszcze trochę i zaczęłaby plamić swoją suknię, choć tym się najwyraźniej nie przejmowała.
- Służysz mojej przyjemności - zapewniła. - Dam ci znać, kiedy przestaniesz mnie bawić - po krótkim milczeniu dodała jeszcze: - możesz oblizać palce. Posmakuj mnie.
- Jestem tylko po to, żeby sprawiać pani przyjemność - zgodziła się Lei, którą podniecały te wyznania. I każde słowo Selunarry. Wsunęła palce do ust, z podniecenia aż jęknęła i pociekło jej z cipki. Smak pani ustępował tylko demonicznym sokom Nessaliny.
- Skoro już nacieszyłaś się nagrodą, czas iść - klepnęła nastolatkę mocno w tyłek i otworzyła drzwi, popychając ją przodem.
 
Zapatashura jest offline