Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2020, 11:06   #119
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Aromat miasta był… mało przyjemny, niestety. Może i czuć było jakąś bryzę, ale w Halagardzie powietrze było czyste dzięki magii. Wrota Zachodu okazały się tu bardziej naturalne i trąciły trochę rybą. Co tam jednak zapachy, gdy przechodnie od razu zaczęli się odwracać za Leilenę, niektórzy nawet gubili krok! Rumieniła się i spuszczała wzrok, próbując jakoś zapanować nad podnieceniem. To było jej życie, półnaga dziwka prowadzona publicznie na smyczy. No dobrze, pół życia, drugie pół wypełniała magia i rodzina. Szła za swoją panią, a soki lały się po udach, ukrywane przez ciemny strój. Pełne piersi kołysały się hipnotyzująco, ostatecznie zapomniała spytać panią o zmniejszenie ich. Spojrzenie, choć wydawało się śledzić własne stopy, zwykle nie odrywało się od pośladków Selunarry. Słyszała gwizdy mijanych mężczyzn, ale taki spacer w milczeniu mimo wszystko znudził Orbrynsar.
- Co odpisałaś matce? - zapytała nieoczekiwanie, w halruaańskiej mowie, która pewnie była zupełnie nieznana w tym daleki mieście.
- Że cieszę się, że uwiodła tego chłopca i poprosiłam ją, aby mi to dokładnie opisała. Że brakuje mi mojej uległej mamusi i jej szerokiej cipy. I opisałam jej przygodę, zwłaszcza tę część z potworem - odpowiedziała posłusznie dziewczyna.
- Żadnych nowych poleceń? Zrezygnowałaś z trenowania jej? - iluzjonistkę chyba bawiła znajomość tak intymnego sekretu uczennicy.
- Kazałam jej poszerzać swoją reputację, tym razem z jakąś kobietą - przyznała dziewczyna. - Ale listownie nie jest to tak wygodne. Muszę popracować nad stałą i szybką komunikacją z nią.
- To cały problem? Porozmawiaj z Carmi, przecież to dzięki tobie Akademia uzyskała tę nową, kryształową kulę - zasugerowała, odganiając jakiegoś przechodnia, który poczuł się zbyt odważnie.
- Ale przecież nie będę mogła jej używać zbyt często. Pewnie w końcu poproszę - przyznała dziewczyna, kulę uzyskano przecież nie tak dawno temu.
- Za często? - zaśmiała się kobieta. - Jak często chciałabyś rozmawiać z matką?
- Jak najczęściej, zwłaszcza kiedy będę mogła ją widzieć - odpowiedziała cicho nastolatka. - Bardzo mnie podnieca, zwłaszcza jak tak łatwo ulega moim słowom…
- Może kiedyś zabierzesz ją na taki spacer, jak ten? - przeszły już spory kawałek, a uliczki wydawały się coraz tłoczniejsze. Jakby wieść o dwóch półnagich kobietach rozchodziła się po mieście. - Zrobisz z niej swoją własną, posłuszną dziwkę? Chciałabyś?
- Tak… - przyznała. - Ona i Aithe mnie tak podniecają w tej roli. Albo to pani poprowadzi nas obie…
- Kto wie, kto wie. Ale szczerze mówiąc, bardziej mnie bawi wizja, w której owijasz ją sobie wokół paluszka.
Perwersyjna rozmowa musiała jednak dobiec końca. Tak lubieżne zachowanie musiało w końcu zwrócić uwagę władz. Przechodząc przez zadaszoną wiatę zostały zatrzymane przez dwójkę strażników. Jeden starszy, postawny i wąsaty, drugi gołowąs, pewnie dopiero przyuczający się do służby.
- Stać - rozkazał głośno wąsacz. - W imię prawa. Dziwkom nie wolno kupczyć poza portem.
- Ależ panie władzo, my właśnie zmierzamy do portu.
- W takim stroju? To dezorganizuje ruch - stwierdził surowo i dla podkreślenia autorytetu położył dłoń na drewnianej pałce przypięte do pasa. Lei pamiętała jednak słowa swej pani o korupcji panującej w mieście. Nie trzeba było długich namów, by sierżant (bo taka przysługiwała mu ranga) przyjął trochę złota. Ale ku zadowoleniu nastolatki, na tym się łapówka nie kończyła.
- Taki odważny mąż stanu zasługuje na nagrodę za swoją służbę - zachęcała, ciągnąć za smycz Lei. - Może chciałby pan skorzystać z ust mojej dziwki? No, zaprezentuj się - uderzyła mocno w pośladek uczennicy.
Ta wyszła przed swoją panią. Na pewno rzadko w takich okolicach, na ulicy, pojawiała się dziwka tak chętna jak rudowłosa dziewczyna. Oblizała się lubieżnie, chwytając piersi i mocno je ściskając.
- Czy mogę obciągnąć pana pysznego kutasa w ramach podziękowania? - zapytała słodkim głosem.
- Ale tak… na ulicy? - nie, żeby mężczyzna nie był chętny. Chyba nawet nie chodziło o obecność podwładnego, ale trzeba było myśleć o autorytecie.
- Może pan wskazać jakąś alejkę - zaproponowała Orbrynsar. - I postawić młodego na straży - dodała. Szeregowy strażnik od razu zrobił się cały czerwony.
- No, nie wiem - sierżant wciąż się wahał.
- Wszystko połknę - obiecała Lei. - Chce pan pomacać moje cycuszki najpierw? Pani wybrała mnie bo mi tak szybko urosły.
- A do diabła, raz się żyje - opory zostały przełamane. Zaletą pracy w straży była dobra znajomość miasta i wkrótce Leilena ze swoją panią, oraz wąsatym strażnikiem stali w pogrążonej w półmroku bocznej alejce. Zgodnie z wcześniejszą sugestią Selunarry, młodszy strażnik został pozostawiony na czatach. Co pewnie nie było mądrym posunięciem ze strony dowódcy, ale krew zdążyła mu już odpłynąć z mózgu.
- No to bierz się do roboty, mała - nawykły do rozkazów mężczyzna, wskazał palcem na pannę Mongle. - Rozepnij mi spodnie.
- Już, panie władzo - zamruczała nastolatka, klękając. Cały brud na szczęście dało się wyczyścić prostymi sztuczkami. - Mam taką mokrą cipkę na myśl, że mogę zaspokoić władzę…
Już mówiąc to rozpinała mu spodnie, wyjmując członka na zewnątrz i bez wahania przyjmując go w ciepłe usta.
- Bardzo dobra, obywatelska postawa - pochwalił. Nie był jeszcze sztywny, ale w mokrych ustach szybko pęczniał. - Ale złamałaś przepisy i to ma być kara - dodał.
Cofnęła głowę, aby móc mówić.
- Niech więc mnie pan ukarze. Za moje włosy dobrze się łapie - od razu wróciła do drąga, nasuwając się na niego i dłonią pomagając ustom ściągnąć do końca napletek, dzięki czemu język mógł swobodnie bawić się żołędziem, trącając te najwrażliwsze rejony.
- Jest doskonale wyszkolona - zawtórowała jej pani. - Nie musi się pan ograniczać. Niech pan ją bierze jak chce.
- O, w takim wypadku - mężczyzna próbował brzmieć władczo, ale już bardzo słabo mu to wychodziło. - Poczujesz buławę sprawiedliwości - oznajmił, faktycznie łapiąc w dłonie rude włosy i zaczynając się wpychać głębiej, sięgając gardła.
Otworzyła się na niego. Dała mu tego co chciał. Ciągły trening sprawiał, że zwyczajne penisy potrafiła już połykać bez używania magii. Musiał poczuć, gdy zmieścił się nastolatce do gardła, odcinając jej dopływ powietrza. Nie protestowała, pozwalała się używać, śliniąc mocno.
- Myślisz sobie, że możesz tak bezkarnie łazić? - nakręcał się strażnik. - Świecić tą swoją mokrą cipą i nie spotka cię za to kara?
Jego biodra zaczęły się miarowo ruszać, wysuwał się dość by dziewczyna mogła złapać urywany oddech, a potem wsuwał się ponownie. Niestety nie mogła mu odpowiedzieć, za to starała się za każdym razem przyjąć go całego, dotknąć ustami jego krocza. Wątpiła, aby kiedykolwiek przeżywał coś takiego. Dłonią trzymała jego jajka, a kiedy pchał to wydawała z siebie stłumione stęknięcia. Od braku powietrza trochę kręciło się dziewczynie w głowie, ale to tylko mocniej ją nakręcało. Być może Selunarra widziała jak z cipki nastolatki kapie. Sierżant nie okazał się jednak długodystansowcem. A może to doznania, których dostarczała Lei były zbyt silne? Tak czy owak, poczuła słony wytrysk mężczyzny, a przez szum w uszach doszły ją jakieś słowa Orbrynsar. Kiedy panna Mongle wypuściła z ust wiotczejącego penisa, sierżant stał tępo jak słup soli.
- Myślę, że ta usługa była więcej warta niż to, czego spodziewałeś się po łapówce - nauczycielka uczyła nie tylko iluzji, ale też uroków. I najwyraźniej skorzystała z tego, że strażnik był przed chwilą zupełnie rozproszony. - Oddaj ją grzecznie.
- Oczywiście - głuchym tonem zgodził się mundurowy, odpinając swoją sakiewkę i zaczynając mechanicznie liczyć monety.
- Nie bądź taki drobiazgowy, dawaj wszystko - pogoniła go kobieta, a kiedy dostała czego chciała, wyjęła garść monet i schowała do własnej torby. Sakiewkę oddała, w końcu czar w końcu musiał minąć, a jawna kradzież pewnie skończyłaby się poszukiwaniami. Niewątpliwie krótkimi, bo przecież taka dwójka kobiet zwracała masę uwagi.
- Miłego dnia, panie władzo - mistrzyni pomogła Lei się podnieść i wyprowadziła ją na ulicę, uśmiechając się jeszcze na pożegnanie do wciąż stojącego u wylotu alejki gołowąsa.
- Całkiem przydatna z ciebie służąca. Chyba wypłacę ci premię z otrzymanej reszty - zaproponowała.
- Służba tobie to czysta rozkosz, pani. I mogę się wielu rzeczy nauczyć - przyznała, od jakiegoś czasu traktując Selunarrę nie tylko jako nauczycielkę magii. Leilena nie miała zbyt wielu wyrzutów sumienia. Może to wpływ Nessaliny, ale aniołek był z niej żaden.
W końcu kobiety dotarły do portu, który był jednocześnie sercem miasta. O ile jednak centra innych miast, które widziała Lei, były najbogatszymi sąsiedztwami, regularnie patrolowanymi przez straż i po których spacerowała arystokracja wraz ze swoją świtą, centrum Wrót Zachodu wyglądało jak okolica, do której nie chce się trafić po zmroku. Straż zniknęła, za to było widać sporo uzbrojonych zabijaków, wielu z nich zresztą wykrzykiwało wślad za mijającymi ich pięknościami wulgarne zaczepki. Po Selunarze spływało to jak po kaczce, zdawała się ich nawet nie słyszeć. Pannie Mongle też nie przeszkadzały, raczej była zainteresowana tym jaką wzbudza sensację. Gdy kroczyły wzdłuż jednego z doków, drogę zastąpiło im dwóch wyrostków, niewiele starszych od Leileny, ale wyraźnie gorzej potraktowanych przez życie - w połatanych ubraniach i z brakami w uzębieniu.
- Gdzie się tak spieszycie kurewki - zagadnął jeden z nich. - Ile chcecie za wasze dupy?
Iluzjonistka przewróciła oczami. Nie potrzebne jej były problemy z miejską strażą, więc wolała uciec się do przekupstwa i kupczenia uczennicą, ale dwóch wyrostków mogło szybko wyczerpać jej cierpliwość.
- Więcej, niż zarobicie przez resztę życia - odpowiedziała stanowczo, ale na zbirach nie wywarło to żadnego wrażenia.
- Chodzicie po naszym doku. Myślę, że wasze dupy weźmiemy sobie jako myto - zarechotał drugi, a żeby dodać swym słowom wyraźne znamiona groźby poklepał gruby tasak zatknięty za pasem.
- Co byś z nimi zrobiła Leileno? - nauczycielka była znudzona zamiast przestraszona.
- Jest taka rzecz, której się nauczyłam na podobne sytuacje - przyznała cicho dziewczyna, myśląc o jednym z zaklęć Nessaliny. - Któryś z was chciałby przeżyć niezapomniany orgazm?
- No, młoda dobrze gada - zarechotał zbir, łapiąc się obscenicznie za krocze. - No to chodź na skrzynie, wyrucham cię za wszystkie czasy - machnął głową gdzieś w kierunku magazynu.
Zbliżyła się do niego powoli, z delikatnym, kuszącym uśmiechem na twarzy. Nigdy jeszcze nie miała okazji w pełni przetestować tego zaklęcia, które tak głęboko siedziało w jej umyśle. Wypowiedziała je cicho, podobnie jak inne moce od demonicznej pani nie potrzebowało komponentów. Kiedy już była tuż przy chłopaku, położyła dłoń na jego kroczu.
- Miłej zabawy - oczy błysnęły jej złowieszczo, gdy szybko się cofnęła.
- Pewnie, że się zaba… - dalsze słowa zagłuszył krzyk bólu. Wyrostek złapał się obiema dłońmi za przyrodzenie. Nogi nagle się pod nim zarwały i padł jak długi na drewniane deski.
Jeżeli Orbrynsar była zdziwiona mocą swej podopiecznej, to nie dała tego po sobie poznać.
- Ty też chcesz, żeby zgnił ci fiut, czy wolisz spierdalać? - zapytała równie wulgarnie co ostro. Zbir widząc i słysząc cierpienia kompana od razu stracił całą odwagę. Odwrócił się i pobiegł w przeciwnym kierunku, a iluzjonistka po prostu pociągnęła Lei za sobą, kontynuując spacer.
- Zaraz dotrzemy na miejsce - poinformowała, choć Leilena dalej nie wiedziała co to miało być za miejsce. - Jak się podobało podniecanie całych dzielnic?
- Mam nadzieję, że podniecałam - przyznała zarumieniona ciągle dziewczyna. - I ktoś będzie o nas myślał robiąc niegrzeczne rzeczy.
- Jestem o tym przekonana. Szczególnie ci wszyscy chłopcy, tak nerwowo odciągani przez ich matki.
- Szkoda, że nie mogli się chociaż dokładnie przyjrzeć - zachichotała Lei.
- Może jeszcze będą mieli kiedyś okazję. No wiesz, nie wszystkie matki są takie jak twoja. Niektórzy muszą się wyrwać z ich ramion - może to widok wijącego się przed chwilą pod jej nogami rzezimieszka, albo relaksujący wpływ spaceru nad szumiącą wodą, ale mistrzyni była w nastroju na swobodną rozmowę, choć pikantną rozmowę.
- Gdybym jakiegoś znała, chętnie bym mu pomogła się otworzyć na nowe doznania - przyznała bez oporów rudowłosa. - Podnieca mnie sprowadzanie na złą drogę i bawi, kiedy mój kochanek nie może wytrzymać i błyskawicznie tryska…
- Sprowadzanie na złą drogę? - kobieta aż odwróciła się do panny Mongle. - Proszę, proszę, czego ja się o tobie dowiaduję - uśmiechnęła się. - Jakie to zło ci chodzi po głowie?
- Nic takiego szczególnego, już mi się raz na mieście udało zrobić to z prawiczkiem. Był uroczy - przygryzła wargę.
- Kto wie, może kiedyś puszczę cię samopas po jakimś mieście i mogłabyś pozbawiać cnoty kogo tylko byś chciała, nie obawiając się o reprymendy od rektorki - kusiła Selunarra.
- Obawiam się, że mogę też skończyć jako ciało do rżnięcia przez kogo popadnie - przyznała Lei. - Zależnie od stopnia pobudzenia i potrzeb…
- W takim wypadku znajdę ci inne miasto. Tutaj mogliby cię zarżnąć naprawdę - zakończyła na makabrycznej nucie, zatrzymując się przed jakąś tawerną. Nazywała się Wypięta Syrena, a jakby ktoś akurat nie umiał czytać, na szyldzie miała sugestywny malunek. Przed wejściem stało jednak dwóch rosłych zabijaków, wyglądających zdecydowanie groźniej niż ci, których przeraziła Lei. Okazało się jednak, że nie był to dla Orbrynsar żaden problem. Po prostu z nimi chwilę porozmawiała. Panna Mongle nie rozumiała słów, ale ich rytm brzmiał jak wtedy w wielkiej sali z centaurami. Zbrojni rozstąpili się, jeden z nich nawet otworzył przed kobietami drzwi.
- Za mną, moja słodka dziwko - nauczycielka ponownie przywołała swój chłodny, dominujący sposób mówienia.
Wnętrze ani trochę nie przypominało arystokratycznej architektury z pamiętnej orgii. Drewniane ławy i krzesła, prosta lada za którą uwijało się dwóch karczmarzy, oraz spora grupka żeglarzy, z których część obłapiała już kobiety, których ubiór pozostawiał mało wątpliwości co do ich profesji.
- Będziesz tutaj dostępna dla każdego, kto nabierze ochoty. Na pewno ci się to spodoba - rzuciła do nastolaki.
- Tak, pani. W końcu jestem dziwką - przyznała Leilena, posłusznie podążając za swoją panią. Starała się nie rozglądać zbyt ciekawie, choć wnętrza takich miejsc zawsze ją ciekawiły. Jednak to, że dziewczyna starała się nie gapić naokoło, nijak nie powstrzymało okolicy przed gapieniem się na nią. I wcale nie kończyło się tylko na patrzeniu. Gdy Orbrynsar prowadziły ją ku schodom na antresolę nad szynkiem, jeden z marynarzy złapał ją za tyłek.
Przez moment zastanawiała się jaką pozę przyjąć, ale uznała, że bycie sobą jest zawsze najlepsze. Gdy tylko poczuła dłoń na pupie, uśmiechnęła się słabo i pokręciła biodrami, posłusznie ciągle podążając za swoją panią.
Na górze, przy stoliku pod ścianą, siedziało dwóch mężczyzn. Czerwone szaty i ogolona głowa jednego z nich od razu przypomniały Lei ostatnią wycieczkę z nauczycielką. Naprzeciwko nich siedziała kobieta. Jej szata była również czerwona, przy czym daleko jej było do obszernego kroju jej kompanów. Czubek jej głowy pokrywał wyłącznie skomplikowany tatuaż. Selunarra przysiadła się swobodnie, pociągnięciem smyczy zmuszając pannę Mongle do uklęknięcia. Cała czwórka rozpoczęła rozmowę w tym ich obcym języku, ale coś się w niej wyraźnie nie kleiło. Męskie spojrzenia uciekały bowiem ku klęczącej nastolatce. Po paru minutach Orbrynsar roześmiała się perliście i przeszła na język handlowy.
- Tak, to ta sama co na przyjęciu - odpowiedziała jednemu z mężczyzn. - Możesz przedstawić się moim przyjaciołom - poleciła nastolatce.
Najwyraźniej znajomi pani również dużo podróżowali i lubili się spotykać w różnych dziwnych miejscach. Panna Mongle nawet nie była szczególnie zaskoczona, cały ten spacer i gra wstępna w niecodziennym wydaniu sprawiły, że czuła głównie podniecenie i chuć.
- Jestem dziwka Leilena - przedstawiła się posłusznie, klęcząc przy nogach Selunarry.
- To dobrze, że znasz swoje miejsce i status - pochwalił łysy mężczyzna. - Twoja pani ma wiele takich jak ty?
- Nic nie wiem o innych - zgodnie z prawdą odpowiedziała dziewczyna.
- Nie wstydzisz się chyba odpowiadać na nasze pytania, gdy twoja właścicielka jest obecna? - dopytała kobieta.
- Jestem własnością, nie mogę się wstydzić i mieć żadnych tajemnic - od razu powiedziała rudowłosa. Oczywiście, że kłamała z tym drugim, ale w końcu chodziło o zabawę. Przynajmniej dla niej, skrupuły czy inne pomniejsze problemy dla niej nie istniały.
- Na pewno? - to pytanie było już skierowane do Selunarry, która skwitowała je krótkim śmiechem i wstaniem od stołu.
- Skoro obawiacie się, że mogę wam zepsuć zabawę z moją suczką, to zostawię was na chwilę samych. Zobaczę, czy w tej tawernie można wypić coś innego niż siki.
Smycz wręczyła swej przyjaciółce, która owinęła ją sobie lekko wokół palców.
- A ta druga, starsza? - mężczyzna wrócił do zaspokajania swojej ciekawości.
- To moja mama. Poprosiłam ją, aby mi wtedy pomogła - dziewczyna nie widziała powodów do ukrywania prawdy.
- Przepraszam, powiedziałaś “mama”? - wtrącił się, milczący do tej pory, mężczyzna w kapturze. Pytanie wywołało chichot jego towarzyszki.
- Tak, no wiecie, taka prawdziwa - potwierdziła Lei, nie próbując się zastanawiać, czy to język handlowy był trudny dla nich czy może to zwykłe niedowierzanie. - Pochodzę z bardzo seksualnej rodziny.
- A niech to szlag - nieoczekiwanie zdenerwował się, ale w oczach jakby zabłysnęła mu iskra nadziei. Za to jego zaprzyjaźniony z brzytwą kompan złośliwie się uśmiechał. - To była iluzja Selunarry, tak? Nie lizałyście się naprawdę?
- Dlaczego miałybyśmy nie robić tego naprawdę? - zdziwiła się dziewczyna. - Jaka w tym przyjemność, udawać? Jestem dziwką z urodzenia i wyboru jednocześnie.
- No, to bezapelacyjnie przegrałeś zakład - ucieszył się łysy. - Możesz pokryć moją część dzisiejszej inwestycji.
Zakapturzony nic nie odpowiedział, powracając do milczenia.
- Mówisz z urodzenia - kobieta kontynuowała przepytywanie. - Twoja matka też jest dziwką?
- Obecnie tylko moją. Zachęcam ją jednak, aby zdradzała mojego tatę jak najczęściej - chętnie odpowiadała nastolatka.
- Wpływ Selunarry, zatem? Ona cię tak wytresowała? - kobieta pociągnęła za smycz, chcąc by nastolatka się do niej przysiadła. Ta chętnie się zbliżyła, ocierając o półnagie ciało.
- Jestem z natury uległa, pani. Tak jak moja mama, którą bardzo podnieca spełnianie moich poleceń. Szybko się uczę być dobrą zdzirą i dziwką.
Ogolona objęła ją ramieniem, przyciągając blisko do siebie. Złoty łańcuszek między jej piersiami zabrzęczał cicho.
- Ciekawy z ciebie narybek… Jak ci tam było na imię?
- Leilena, pani - szepnęła, przytulając się chętnie i równie chętnie przyglądając wszyskiemu, co odkrywał skąpy strój kobiety.
- Otrzymałaś smycz i od razu zabierasz się do prezentu? Egoistycznie - skrytykował zakapturzony, z wciąż pobrzmiewającą w głosie irytacją.
- Otrzymałam smycz, bo wiem jak się bawić takimi zabawkami - odcięła się bezimienna. - Mój kompan stracił przez swoją lekkomyślność dużo pieniędzy, ale uważa że to twoja wina, Leileno - ona również wodziła wzrokiem po tylko w teorii skrywanych pod materiałem kształtach rudowłosej. - Myślisz, że umiałabyś mu to wynagrodzić?
- Tylko jeśli lubi karać albo pieprzyć takie młode dziewczynki jak ja - szepnęła dość “teatralnie” rudowłosa, spuszczając pokornie wzrok. Akurat to było jej na rękę, bo mogła znowu popatrzeć sobie na pełny, delikatnie kołyszący się biust.
- Patrz sobie, nie ubędzie mi - zachęciła jej tymczasowa opiekunka. - Możesz się nawet oblizywać, ale na dotykanie potrzebujesz pozwolenia, jasne?
- Tak, pani - Lei aż westchnęła z wyraźnego podniecenia, rzeczywiście się oblizując. - Ma pani piękne ciało - odważyła się pochwalić.
- Tak jak i ty… “dziewczynko” - z dużym przekąsem powiedziała kobieta.
- To wracając do tej kary - zakapturzony próbował wtrącić się do wymiany zdań, ale towarzyszka powstrzymała go gestem dłoni.
- To ile dziewczynka ma lat? - spytała zamiast tego, wolną dłonią zaczynając wodzić delikatnie po dużych piersiach rudowłosej.
- Czternaście - Lei postanowiła kontynuować swoje kłamstwo, ciekawa czy zadziała. - Piersi poprzednio miałam prawdziwej wielkości, te są powiększone, aby pasowały do stroju - przyznała się, w końcu tu każdy z nich był zapewne magiem.
- Cycata, ciasna czternastolatka - pokiwała głową, spoglądając na kompanów. - A ile ja mam według ciebie lat? - gładka, niemal idealna cera, jędrne, sterczące piersi. Brak włosów wykluczał z góry siwiznę, ale i tak wyglądała na młodą kobietę.
- Dwadzieścia? - spróbowała nastolatka, doskonale wiedząc, że dobra czarodziejka mogła mieć i ze trzy razy tyle i z łatwością to ukryć.
- Dziękuję za komplement, ale znacznie więcej - otarła się mocniej o nastolatkę. - Skoro zatem stwierdziłyśmy, że wiek można ukryć i podać jaki się chce, dlaczego się odmładzasz?
- Moje zaklęcia nie działają długo, ale chyba nie muszę się odmładzać - zdziwiła się Leilena. - Tylko piersi są zmienione, choć muszę się przyznać, że mi rosną troszeczkę jak dorastam.
- Nie, nie - kobieta pokręciła głową, wprawiając w kołysanie swoje wielkie kolczyki. - Jak to będzie w handlowym? Dlaczego podajesz się za młodszą, niż jesteś?
Dziewczyna zamrugała. Jeśli nie przy nich trenować swój talent do bycia przekonującą, to gdzie? Im trudniejszy oponent tym lepiej.
- A ile według pani mam lat? - zapytała zdziwionym tonem.
- Wyuzdana, doświadczona kusicielka - stwierdziła w odpowiedzi. - Myślę, że dwadzieścia dwa.
Lei zachichotała i potrząsnęła głową.
- Mój pierwszy raz był niecały rok temu, to prawda - przyznała. - Ale od dziecka podglądałam rodziców, którzy robili to z każdym gościem w naszym domu. W wielu kombinacjach. Mam to we krwi, pani, a przez ostatni rok bardzo wiele się nauczyłam.
- Czyli obstajesz przy swoim? Młodziutka ladacznica?
- Dziwka pani Selunarry - sprecyzowała dziewczyna. - Nie stoję na ulicy ani nie pracuję w żadnym burdelu.
- Tylko pani Selunarry? Czy teraz, gdy trzymam twoją smycz i ja mogę zrobić z tobą co zechcę? - nachyliła się do Lei. Czuć było od niej drogie, ale subtelne perfumy.
- Pani Selunarra dała pani smycz, więc teraz jestem też pani suką - potwierdziła cicho, oddychając szybciej i głębiej.
- To świetnie. W takim razie suka powinna siedzieć pod stołem, nie przy nim - stwierdziła, wypuszczając dziewczynę ze swych objęć. - I kto wie, może dostanie tam od kogoś kość do polizania.
Nastolatka od razu zsunęła się pod stół, klękając dokładnie przed nogami kobiety i czekając na polecenia. Lub lizaka.
- Czy już skończyłaś swoje przesłuchanie? - Leilena rozpoznawała już poirytowany ton zakapturzonego.
- Tak, skończyłam. Ale jeśli nie chcesz, by ona się rozgadała, to może zapchaj jej czymś usta?
Nie potrzebował dalszej zachęty. Rozpiął pas i po chwili walki ze spodniami wyjął na wierzch całkiem pokaźne, pół-sztywne przyrodzenie. Panna Mongle też nie potrzebowała zachęty, jej dziwkarska natura od razu przejmowała kontrolę. Chwyciła męskość w małą dłoń i przyjęła żołądź w usta, zsuwając z niego napletek i od razu zaczynając pieścić językiem całą główkę, najbardziej skupiając się na wrażliwym wiązadełku. Sporo razu sama miała już penisa, wiedziała więc jak je najlepiej ssać. Wolała sama tak się bawić, niż być brana tak jak robił to strażnik - ale cóż, była tylko suką, każdy mógł się nią zabawiać jak lubił.
- Oho, tylko się tam nie udław - dumnie ostrzegł obsługiwany.
- Dała sobie radę z centaurami, z tobie też sobie da - kolega podciął mu skrzydła.
Dziewczyna tylko wydała z siebie pełny zadowolenia pomruk, gdy zaczęła brać go głębiej w usta. Język pracował nieprzerwanie, nawilżając i pieszcząc, a wargi sunęły w górę i w dół po przyrodzeniu. Pomagała sobie jedną dłonią owiniętą wokół trzonu, paluszkami drugiej drażniąc jąderka. Zadanie jakie dostała Lei szło sprawnie i smacznie… do czasu. Coś zaczęło ją rozpraszać. Tym czymś była stopa, która od tyłu sunęła szybko między jej nogami, zatrzymując się na kroczu i zaczynając je pocierać.
- Ja też nie słyszę, żeby się dławiła. Najwyraźniej w rok można się wiele nauczyć - to jej opiekunka dołączyła do przekłuwania ego zakapturzonego, który osiągnął już w ustach dziewczyny pełną sztywność.
Ciekawe czy nabijaliby się z niego bardziej, gdyby szybko trysnął? Zaciekawiona przyspieszyła swoje ruchy, klęcząc tak, aby stopa miała jak najwięcej miejsca między jej nogami. Szybkim ruchami głowy brała drąga aż do gardła, a kiedy się cofała - skupiała się na intensywnym pieszczeniu tych najwrażliwszych miejsc na żołędziu. Dłoń też przyspieszyła ruchy. Duży palec kobiety zaczął wpychać się między wilgotne wargi, sunąc w górę i w dół.
Kochanek się spiął. Dziewczyna czuła jak twarde zrobiły się jego uda, gdy walczył o zapanowanie nad sobą.
- Tak, jest z całą pewnością - odchrząknął - doświadczona.
Ani myślała mu odpuścić. Wolała określenie “uzdolniona”, ale nie mogła go chwilowo poprawić. Zamiast tego zaczęła go połykać w całości, dając pełny pokaz swojego zamiłowania do seksu. No i chciała go troszeczkę upokorzyć. Coraz bardziej lubiła jak kochanek nie mógł wytrzymać i tryskał bardzo szybko. W desperackiej próbie przedłużenia swojej przyjemości kochanek sięgnął dłonią do głowy Lei, ale to nie mogła uniknąć szyderstw.
- Rączki na blat, kolego. Nie pomagaj nastolatce, da sobie radę - głos kobiety ociekał złośliwością.
Nie mogąc już nijak spowolnić nadchodzącego końca, pogodził się z finałem. Rudowłosa poczuła jak jego jądra zaczynają pulsować, a zaraz potem ciepła sperma zaczęła wlewać się do jej ust. Cofnęła usta i przyjmowała ją w nie, zamiast do gardła, gdzie nie mogłaby czuć jej smaku. Czekała spokojnie aż się opróżni, delikatnie przy tym gładząc językiem żołądź. Pomimo chęci błyskawicznego spuszczenia go, chciała jednak, aby miał z tego pełną przyjemność. Może tylko niezbyt długą.
- A gdzie to zgubiliście moją sukę?
Lei poznała głos Orbrynsar od razu. Była też pewna, że widać ją pod stołem i jej pani tylko rozpoczyna kolejną formę zabawy z nią.
- Gdzieś tu była, ale jest taka malutka i ruchliwa, że trudno ją upilnować - to mężczyzna, który przynajmniej na razie trzymał wszystko w spodniach, odpowiedział iluzjonistce.
- A z tobą co? Strułeś się czymś?
Pytanie było bez wątpienia kierowane do pogrążonego w ekstazie zakapturzonego. Był w stanie tylko coś odkaszlnąć, kiedy jego penis dopiero uspokajał się pod opieką Lei. Dziewczyna wypuściła go z ust, gdy skończył się spuszczać. I głośno, żeby wszyscy słyszeli, połknęła jego spermę.
- Coś długo cię nie było - siedzący przy stole rozpoczęli swobodną rozmowę, szybko i chyba nieświadomie przechodząc na obcą mowę. I jak na złość wydawali się zapominać o klęczącej pod stolikiem dziewczynie.
Rudowłosa nauczyła się już posłuszeństwa. Skierowała wzrok w stronę nóg obu kobiet, ciesząc się tym widokiem i ciągle w klęczącej pozycji czekała aż zostanie ponownie wywołana. I obiecywała się nauczyć odpowiedniego zaklęcia na następną wyprawę w obce miejsca. Czekanie się przedłużało, aż w końcu Selunarra zrzuciła na podłogę nóż. Schyliła się po niego i nawet udała zdziwienie, widząc swoją zabawkę.
- A co ty tutaj robisz? - zapytała, pozostając w niewygodnej, zgiętej pozie, która jednak niesamowicie eksponowała jej półnagie piersi.
- Pani kazała mi tu wejść - wskazała wzrokiem na nogi drugiej z kobiet.
- I długo tu tak siedzisz? - kompletnie nie przejęła się wskazaniem winnej.
- Odkąd moja pani wróciła - odpowiedziała posłusznie, wgapiając się w jej biust.
- I nie zgłodniałaś tam? Nie jesteś spragniona? - spytała sugestywnie.
- Byłabym wniebowzięta mogąc wylizać trochę wilgoci… - przyznała cichutko Lei.
- Naprawdę? Pomyślę nad tym - zakończyła nagle i sucho mistrzyni i wyprostowała się na krześle, ciasno łącząc nogi. - Moja suczka uwielbia siedzieć na czyichś kolanach, wiesz? - odezwała się do siedzącego naprzeciw niej przyjaciela.
- Ale jest posłuszna i nie wchodzi nigdzie bez pozwolenia? - zauważył ten.
- Dokładnie.
- A jakbym ja jej na to pozwolił?
- Pewnie się zaraz przekonamy. Słyszałaś tę zgodę, moja suko?
- Tak, pani - Lei poruszyła się, częściowo wychylając i patrząc na mężczyznę. - Czy mała dziwka może usiąść na pana kolanach?
- Zapraszam - ogolony poklepał się zachęcająco po udzie.
Od razu wyszła spod stołu na czworakach i wspięła się na męskie uda, siadając potulnie bokiem do niego i słabo, nieśmiało się uśmiechając. Nie spuszczała przy tym wzroku z jego twarzy, dając mu poznać, że jej się podoba.
- Dziękuję - szepnęła cichutko.
- Taka dobrze ułożona suczka. Tylko ogonka jej brakuje, żeby mogła nim merdać - uwaga wywołała ogólną wesołość wśród reszty, nawet jeśli nie była aż tak błyskotliwa. Choć w panującej atmosferze była sugestywna.
- Mogę być kim zechcecie. I zrobić co tylko moja pani wam pozwoli zrobić… - przejechała językiem po nieco spierzchniętych wargach. - Czuję się wspaniale mogąc komuś dawać przyjemność i będąc oglądaną także. A pan jest bardzo przystojny…
- Oglądanie cię, to faktycznie prawdziwa przyjemność - bez żadnych zahamowań wsunął dłoń między jej uda i zaczął macać jej cipkę. - Więc może dasz nam przedstawienie? Próbkę swoich możliwości?
Westchnęła, gdy przejechał po lepiących się od śluzu wargach. Rozchyliła odrobinę uda, aby miał pełen dostęp.
- Co chciałby pan zobaczyć? Nie mam absolutnie żadnych zahamowań.
- Moja załoga musiała się namęczyć, by dotrzeć do tego portu - spojrzał w kierunku sali poniżej. - Przydałby im się relaks.
- Moja pani? - Lei spojrzała na Selunarrę. - Czy twoja dziwka może dać im wszystkim się zerżnąć?
- A chciałabyś? Oddać się kilkunastu rozpalonym facetom? - iluzjonistka specjalnie zadała to pytanie mruczącym, erotycznym głosem.
- Jeśli tylko moja pani chce widzieć jak moje ciało jest ruchane przez coraz to nowe kutasy - głos Lei był aż zachrypnięty z podniecenia. Od dawna chciała czegoś takiego spróbować. - Jak zużywają moje nastoletnie ciało.
- Coś zbyt chętnie się na to godzisz - cmoknęła niezadowolona mistrzyni, odchylając się na krześle. - Więc nie, nie zgadzam się. Ale - uniosła palec - dam ci wyzwanie. Chcę, żebyś wszystkich tych marynarzy zmusiła do orgazmu, pozwalając się dotykać tylko jednemu z nich. Za to możesz z nim robić co ci tylko przyjdzie do głowy - wyszczerzyła się w sadystycznym uśmiechu.
- A kto ich powstrzyma, aby się do mnie nie dobrali? - zapytała tylko Lei, nawet nie zawiedziona. Lubiła być tak traktowana przez Selunarrę.
- Wymyśl coś - odparła po prostu. - Bo jeśli cię zgwałcą, to będę niezadowolona.
 
Lady jest offline