Tommy zaśmiał się ni to cicho, ni to głośno, słysząc słowa Duncana. I nie chodziło mu o wykład polityczny, godny samego Marksa. Nie zaśmiał się dlatego, że patrząc na fryzurę przyjaciela, zastanawiał się jakie to zielone tereny mu zagarnięto. Chodziło o to, że...
- Wiesz co, stary? Jeszcze niedawno byłem tak naiwny jak ty. Nie łudź się, to się nigdy nie uspokoi. Skończy się Yakuza, przyjdą Włosi, szaleni naukowcy, albo skorumpowani policjanci, czy co tam jeszcze to miasto ma do zaoferowania.
Po chwili zaś dodał:
- Jeśli nie macie nic przeciwko temu, to ja się wybiorę z Maxem. Pomogę mu w przeglądaniu nagrań. Psem tropiącym i tak nie jestem, więc w tunelach do niczego się nie przydam.