Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2020, 20:39   #809
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Kliknij w miniaturkę

Nienawiść bywa świetnym motywatorem do działania, ale Detlef znalazł celne argumenty. Zielone pokraki mnożyły się jak szczury w tunelach i zadane im dziś straty za miesiąc pójdą w niepamięć. Ale każdy martwy krasnolud to koniec linii przodków liczących tysiące lat, a co więcej - wyrwa w murze tarcz chroniącym twierdzę i klan. Śmierć w bitwie była honorowa, ale nie bezsensowna śmierć. Bywają dobre powody by ryzykować - ale nie było teraz powodu by się spieszyć. Niektóre urazy czekają na pomszczenie od setek lat, dzień w tą czy w tą wielkiej różnicy nie zrobi. Galeb nie docenił swoich pobratymców. Usłuchali i schowali się, czekając na lepszą okazję.

Detlef pomylił się jednak w jednej rzeczy. To nie Szary Mag Tivoli odnalazł trop demona. Gdy Mag bezskutecznie badał aurę i szukał zakłóceń wiatrów magii, zadziałały zwykłe umiejętności tropienia. Tym, który to zrobił był ludzki zwiadowca, Oleg. Najwyraźniej szukał demona na własną rękę. I wyglądało na to, że go odnalazł. W każdym razie tak można by sądzić po tempie, z jakim czarodziej wyruszył, mimo że zapadał już zmrok. Cóż, dla maga i dla zielonoskórych ciemność nie jest tak straszna. Ale nie jest przeszkodą nie do pokonania także dla krasnoludów. Trzymali się na tyle daleko by nie zostać odkryci i na tyle blisko, by móc dopaść wrogów zanim ci nacieszą się zwycięstwem nad demonem.

Jak się okazało, to ostatnie nie było jednak wcale takie oczywiste. To znaczy, w tym sensie, że zieloni może i były prowadzeni przez potężnego maga, ale Szara Magia nie jest magią bojową, a i same gobliny nie są wielkimi wojownikami. A ludzi było ponad piećdziesięciu. Dobrze wyposażonych ludzi. Prowadzonych krasnoludzką ścieżką przez znajomka. Karla, zwanego Diukiem. Tajne runy dawnych mistrzów przeszkadzały demonom w korzystaniu z krasnoludzkich ścieżek, ale niestety jednocześnie sprawiały, że były dla nich doskonale widoczne. Diuk wyglądał dziwnie, jakby miał dodatkowe stawy w rękach i nogach, balansował i skakał po skałach niczym kozica. Znalazł sobie też ochronę. Najwyraźniej dogadał się z granicznymi. Ci idąc w nocy unikali wykrycia i jutro mogli znaleźć się na tyłach obrońców Przełęczy.

Szary Mag nie był także szczególnie zdolnym taktykiem. Niby zaskoczył przeciwnika, niby zaatakował z flanki, ale nie wiedział dokładnie którędy wróg będzie szedł i nie zastawił prawdziwej zasadzki. Zieloni posłali nierówną salwę, która nie poczyniła wielkich szkód i zaatakowali. Rozciągnięta linia ludzi sprzyjała goblinom. Liczebność - podobnie. Wyszkolenie i uzbrojenie - ludziom. Zanim krasnoludy były na tyle blisko by móc się włączyć do akcji, w zamieszaniu zniknął zarówno Szaman będący Magiem, jak i Diuk będący sługą Demona. Trudny teren także i tutaj sprawił, że walka zmieniła się w szereg pojedynków i minipotyczek. Tu kilku ludzi stojących do siebie plecami odpierało ataki kilkunastu goblinów, tu grupka goblinów z łukami strzelała do walczących, nie przejmując się tym do kogo strzelają, tu jakiś człowiek usiłował się odczołgać ciągnąc za sobą jelita. Ale choć teraz wydawało się że zieloni mają przewagę, straty ludzi były niewielkie i gdy tylko sformują szyki, obraz bitwy obróci się o sto osiemdziesiąt stopni. Oczywiście, jeśli coś im przeszkodzi... ale Mag był najwyraźniej zbyt zajęty polowaniem na Demona by o tym pomyśleć.
Jeśli coś przestraszy gobliny - uciekną. Ale Demon zbyt radował się przelewem krwi by go przedwcześnie kończyć. Wszystko zależało od khazadów.

Kliknij w miniaturkęKliknij w miniaturkę

Walka trwała. Dzięki męstwu i darowi przekonywania Gustawa najemnicy stawiali opór i nie cofali się. Wróg jednak samą swoją masą zaczął się przebijać i oskrzydlać obrońców. Na szczęście rzeczywiście spodziewał się czarów. Krążące już od jakiegoś czasu plotki rozdmuchiwały sprawę więc kiedy Loftus swoimi sztuczkami zasugerował, że zaraz wydarzy się coś takiego, jak nie tak dawno temu przy wozie, tylko na znacznie większą skalę, graniczni natychmiast się wycofali. Tak, ten dzień należał do obrońców. Ale pomoc nadal była daleko stąd. Choć Gustaw zachowywał się tak jakby armia Wissenlandu była dwie godziny drogi od Przełeczy, wiedział, że musi wytrwać znacznie dłużej. A dając się wciągnąć w walkę na wyniszczenie skazywał się na pewną porażkę. Miał teraz osiemdziesięciu kilku zmęczonych najemników, a wróg, choć stracił przynajmniej trzech/czterech na jednego Gustawowego, mógł w każdej chwili posłać kilkuset wypoczętych ludzi.
Loftus także domyślał się, że jeśli graniczni mają jakiegoś maga to ten przejrzał jego sztuczki i następnym razem one nie zadziałają.

Nadchodziła noc. Choć w tym terenie nocny atak wiązałby się z gigantycznymi stratami, nie można było wykluczyć, że zdesperowani graniczni się do niego posuną.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 06-05-2020 o 20:51.
hen_cerbin jest offline