06-05-2020, 20:42
|
#174 |
| Garaż, placówka XCOM
Przez całą drogę powrotną Law próbował ukryć drżenie ręki. Teraz, kiedy było już po wszystkim, stres powoli schodził, a blokada psychiczna, którą narzucił na siebie w kanale, słabła. Podobnie jak starcie z chryzalidami, walka z tamtym wynaturzeniem z trzewi kanałów było dość szokującym przeżyciem. Na szczęście nikogo nie stracili, nie licząc ciężko rannego Ivana.
Po dotarciu do bazy priorytetem było odesłanie rannego operatora do biolabu, co też zrobili w pierwszej kolejności, kiedy Japończyk polecił Aiji oraz Jarlowi odstawienie go na miejsce. Następną czynnością na liście było odstawienie łupu do magazynu. Tym mieli zająć się Strauss i Faust. W garażu więc zostali tylko Law-Tao oraz Cole.
Kobieta była zagadką i właściwie poza tym, że pracowała w Chesterfield nic o niej nie wiedzieli. No więc... - zaczął Law, inicjując rozmowę. - Co dalej? Zaplanowałaś, co będziesz dalej robić, kiedy już wydostaniesz się z zakładu? Masz jakieś miejsce, gdzie możesz się przyczaić? Możemy cię odstawić, jeśli musisz się gdzieś dostać.
Kierownik skanu postanowił, że podejdzie do dziewczyny z dystansem. Nie chciał jej z marszu zaproponować współpracy – zakładając, że ta w ogóle jest nią zainteresowana. To by było nierozsądne z jego strony. Oczywiście, jej informacje okazały się prawdziwe. Zdobyli broń i uniknęli wykrycia. Przez chwilę Law zastanawiał się, czy Cole wiedziała o monstrum w kanałach, ale wolał nawet nie insynuować, że próbowała ich wciągnąć w pułapkę.
Musieli najpierw ją poznać. Poobserwować. Wszak cała ta akcja mogła być ukartowana, a co jak co, ale zrekrutowanie kreta przez kierownika działu skanu kiepsko by o nim świadczyło.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
| |