Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2020, 00:56   #187
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Druid jak co rano cichaczem wymknął się spod ciepłych koców w objęcia natury. Tym razem słuchał szeptów natury dookoła spalonego drzwa. Szukał szeptów młodych roślin pod popiołem, pomagał im odetchnąć spod szarej mogiły i sprowadzić w to miejsce życie raz jeszcze. Leszy, kalecząc Wspólny, tłumaczył szepty umierającego dębu druidowi, a ten działał według jego wskazówek. Krok po kroku odgarniał popiół we wskazanych miejscach, ułatwiając przebicie się nasionom które dąb umieścił w ziemi w poprzednich sezonach.

Kiedy wrócił do suchej kryjówki, ubierał już ostatnie części odzienia i rozgrzewał się potupując i gimnastykując się dookoła wiklinowego stołu.

- Dziś Dąb wskazał mi możliwość o której nie pomyślałem wcześniej - zagadnął towarzyszy przy śniadaniu - Tak jak nowe drzewa wyrosną dokoła jego konaru, tak natura mogłaby odrodzić Łowców którzy tutaj zginęli.

Przedstawił zwięźle co było potrzebne: musieli przygotować odpowiednie składniki do odprawienia rytuału, przygotować ciało i dusza samego Łowcy musiała chcieć wrócić do ciała. Ciała, jak zaznaczył, być może odrobinę innego niż przed śmiercią.

Kwestia składników była stosunkowo prosta - potrzebowali olejków do namaszczenia ciała, ziół do wymieszania z olejkami i do okadzania i czegoś co zapewni zapas Mocy na trudne chwile.
Co do ziół i olejków, niemal każdy mógł pomóc ruszając na poszukiwania czy mieszając mikstury i kadzidła pod kierunkiem Hannskjalda.
W kwestii zapasu witalności natury na podtrzymanie rytuału, należało znaleźć miejsce mocy i rośliny gromadzące jego moc. Jeżeli do końca dnia nie udałoby im się znaleźć dość, mogli posiłkować się magicznymi przedmiotami, zużywając je doszczętnie.

Ku zaskoczeniu krasnoluda, nie było wielkiego sprzeciwu przeciwko opóźnieniu marszu na Trevalay o cały dzień. Ba, szybko padło bardzo rzeczowe pytanie
- dlaczego nie poświęcić półtora dnia i nie przywrócić do życia obu?

Jako że Laura wysupłała magiczny pierścień który starczał jako źródło mocy aż zanadto, pozostały “tylko” dwie kwestie. Jedna, kwestia przygotowania ingrediencji potrzebnych do rytuału, była już omówiona. Natomiast kwestia upewnienia się co do chęci powrotu Łowców do nowych ciał … była dość otwarta.

- Czy któreś z was jest w stanie się z nimi porozumieć i zapytać ich co o tym sądzą zanim będą mogli wyjść z grobu i odpowiedzieć nam - druid patrzył przede wszystkim na Jace’a który przejawiał niepokojące talenty do komunikacji nie wymagającej otwierania ust i Laurę, której talentów magicznych nie zdążył poznać zbyt dobrze

Rufus usiadł przy zwłokach próbując skoncentrować się i nawiązać kontakt z duszami łowców. Po dłuższej chwili powrócił do towarzyszy, marszcząc brwi i drapiąc się po bródce w zadumie.
-Nie udało mi się z nimi porozmawiać jak z tą dwójką w forcie, może dlatego że nie stali się prawdziwymi duchami? Ale wydaje mi się że poczułem ich gniew.. obstawiałbym że są gotowi do powrotu i skopania tyłków hobosom.
- To chyba nie mamy na co czekać. Bierzemy się do roboty bo trzeba będzie ruszać. - odezwał się z entuzjazmem Mikel.




W ciągu całe dnia zawziętych poszukiwań ziół potrzebnych do rytuału poszukiwacze mieli okazję poznać mniej chwalebną część życia druida. Leszy tłumaczył wskazówki udzielane przez drzewa i wskazywał kierunek kolejnych roślin. Tyle że dostojne świerki nie były łaskawe zwracać uwagi na takie drobnostki jak potężne, kolczaste krzaki jeżyn po drodze czy niebezpieczne osuwiska. A jeżeli już zwracały na coś uwagę - tak jak na mokradła - to koniec końców nie dało się tego obejść i trzeba było przebrnąć przez bagno po pas żeby zerwać wełniankę.




Częściowo odkopany grób zostały sążniście skropiony olejkami zmieszanymi z ziołami. W spokojnym wieczornym powietrzu roznosił się drażniący zapach zbyt dużej ilości roztartych ziół i wzruszonej, wilgotnej ziemi. Wszystko było przygotowane - nawet ubrania dla Łowców którzy, jak mieli nadzieję, mieli do nich dołączyć.

Krasnolud leżał między grobami z magicznym pierścieniem w dłoniach, jego ciało zabulgotało jak błoto i zapadł się pod ziemię na drażniąco długi czas.
Już po zmierzchu, ledwie letnia mgła dotknęła ziemi ziemia zaczęła się ruszać i ledwie moment później spod ziemi wyrwały się dwie ludzkie sylwetki. Druid ciężko klapnął na ziemię, podtrzymując nagiego elfa kaszlącego pyłem z własnego stosu pogrzebowego.
- Do uszu się przyzwyczaisz, większość elfów sobie je chwali, przynajmniej jeżeli uważają przy strzyżeniu - druid nieporadnie zagadnął wskrzeszeńca, próbując nieco złagodzić mu traumę wykopania się z własnego grobu żartem, ale szybko oddał pole lepiej radzącym sobie z tym towarzyszom. I tak wybrał ten lepszy z żartów, bo w rękawie miał jeszcze pytanie czym nieboszczyk zasłużył się dla przyrody na tyle żeby nie odrodzić się jako wiewiórka.

Już w porze późnego śniadania wrócili do wiklinowej kryjówki z drugim z Łowców - owiniętym w grube koce barczystym pół-elfem. Nowi członkowie drużyny z całą pewnością potrzebowali czasu żeby zebrać wracające wspomnienia i przyzwyczaić się do nieco odmiennych ciał niż znali wcześniej, ale ciepłe śniadania było doskonałym momentem żeby mogli opowiedzieć swoją historię.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 13-05-2020 o 23:57.
TomBurgle jest offline