Mervil przysłuchiwał się wszystkiemu ze zdziwieniem. Jakoś nie chciało mu się wierzyć, że jego drużyna spokojnie rozmawia sobie z więźniem, kiedy nad ich głowami kolosalne pająki zajadają się mięsem jakiegoś ptaka. Owszem, warto byłoby dowiedzieć się czegoś od przykutego łańcuchami obcego ale w tej sytuacji nie był to priorytet. Czerwonooki musi poczekać. - A wy co, będziecie tak tu sobie stać i gawędzić z tym typem, kiedy te cholerne monstra wiszą nad waszymi głowami? - elf warkną do towarzyszy wskazując głową w stronę insektów. - Mam nadzieję, że kolega nie ucieknie, jeśli na chwilę zostawimy go samego - zwrócił się do więźnia. - Mavik, Soulustil, wy chyba nie będziecie spokojnie czekać aż te pająki uznają za stosowne rzucić się na nas i zeżreć, prawda? No chyba, że nosicie te wielkie toporzyska jedynie dla ozdoby.
Mervil nie czekając na resztę wyciąga zza placów miecz, doskakuje do najbliższego z insektów i zwijając się w piruecie tnie głęboko przez olbrzymi odwłok aż do głowy, po czym, najszybciej jak potrafi, odskakuje, żeby przygotować się do obrony.
__________________ "Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
Ostatnio edytowane przez TwoHandedSword : 13-08-2007 o 12:45.
|