Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2020, 18:35   #12
Gienkoslav
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację

-Mamy dźwignąć gablotę z parkingu i pojechać na kwadrat – Varn podsumował to, co przeczytał z kartki mężczyzna o jasnej cerze i niebieskich oczach. –I jaka mysia? Do kogo się pucujesz? – zapytał z ciekawości. –Do kogo nawijasz, gadasz – doprecyzował.
-Wyśmienicie. Mysia. Koleżanka. Maszyna. Wszystkie maszyny. Żyją – pokrótce wyjaśnił Merekkerth Varnowi. -Słyszysz mysiu? Pójdziemy za nimi. Tak trzeba. Tak napisali. Dziwni koledzy. Nie znają Immaterium. Nie żyli w nim. - Kapłan jeszcze raz przetasował oprzyrządowanie nowych towarzyszy swym wzrokiem.

_____ W odróżnieniu od typowego Tryba, jego oczy nie były zasłonięte charakterystyczną maską. Wszelkie rurki ułatwiające oddychanie w niesprzyjających warunkach niedotlenienia czy trujących oparów, kończyły się na wysokości jego nosa. Jedyną przesłoną na jego oczach były swojego rodzaju gogle spawalnicze, a raczej wykorzystywały one idę budowy takowych, służące pomocą Merekkerth’owi w ciemnościach korytarzy podczas wykonywania obowiązków. Ułatwiały też dostrzeganie szczegółów w ciemnej nocy poszatkowanej światłem ulicznych lamp i budynków, odkrywając tajemnice gry cieni.
Nie czuł się dobrze w tym otoczeniu. Otwarta przestrzeń i brak stalowego dachu nad głową przytłaczały niczym niewidzialny but dociskający twarz do gówna. Bardzo nie chcesz się poddać, ale twój los został już dawno przesądzony. Dużo przyjemniej było w furgonetce, chociaż aż taki natłok przepoconego smrodu i ścisk zdecydowanie nie należał do całkiem przyjemnych. Technograf milczał bo i nie było sensu się odzywać. Wszyscy zdawali się wiedzieć co i jak, nie przejmując się subtelnym zagubieniem Próżniaka na stałym lądzie. To był świat lądowych szczurów, a urodzeni w czerni go unikali. Przynajmniej jeśli mogli.

-Czemu oni to robią mysiu? To jakaś herezja jest. Może bluźnią? - cicho zamamrotał Merekkerth obserwując z tylnego siedzenia zachowanie tubylców. Zdawał sobie sprawę, że każda planeta ma swe obyczaje i dziwadła, jednak wykorzystanie substancji organicznej do przeprowadzenia zmasowanego ataku na konstrukcję ze stali i kompozytów, a także siedzących weń osób, było zbyt nielogiczne dla uporządkowanych, schematycznych myśli Kapłana. Gdy w końcu podjęli dalszą podróż myśli kapłana wypełnione były analizą, czy owe zachowanie powinno otrzymać osobny boks w zakamarkach macierzy Merekkerth’owego umysłu, czy raczej wymagało to zignorowania bowiem owa czynność, mimo wątpliwości, nie sugerowała zachowań podszytych herezją.

_____ Po kolejnym krótkim spacerze, gdy udało im się mniej lub bardziej zgrabnie wydostać z ciasnoty pojazdu, dotarli do wspomnianego w instrukcji mieszkania. Merekkerth dopiero po wymianie haseł przez współtowarzyszy doszedł do wniosku, że zjawisko brudzenia i atakowania bronią biologiczną w postaci zgniłych owoców, nie klasyfikowało się jako herezja. Nie musiał więc przeprowadzać dodatkowego śledztwa, w celach przesłuchania osób zamieszanych. Nieświadomy smrodu zgnilizny, unoszącego się wokół ich wszystkich, a to dzięki filtrującym powietrze implantom, wszedł na szarym końcu do dziwnego, niestalowego pomieszczenia. Prosty wystrój lecz zbyt mała przestrzeń nie dawała komfortu do mieszkania, w tak sporawym gronie.
Wybór pryczy nie był czymś problematycznym. Jednak najlepiej kojarzyło mu się piętrowe, choć zdecydowanie przykrótkie, łóżko na której dolnej części rozlokował się typ z pierdla. A przynajmniej wyglądał jak ten co ma zostać przesłuchany.
– Mysia i ja będziemy tutaj. Oby wytrzymało - niezbyt głośno skomentował Merekkerth wrzucając na cienki materac swoją podróżną torbę, delikatnie tylko ignorując Varna relaksującego się poniżej.
- Oj mysiu, tatuś już spał w ciaśniejszych miejscach. Cii... Będzie nam dobrze. Jesteśmy głodni mysiu? Przecież dostaliśmy zapasy. To dla wszystkich, tak myślę. Tak mysiu, chyba - Kapłan podszedł do blatu stołu w czymś co wydawało się być dziwną wersją Kambuzu stworzoną przez tubylców. – Potrzebuję. Wyczyszczę sprzęt. - rzucił lakonicznie zagarniając kawał stołu i rozkładając na nim wszelakie flaszeczki i ‘medykamenty’ wymagane do przeprowadzenia standardowej konserwacji lasbroni. Gdy już stanowisko zostało ułożone, w dość kabalistyczny pentagram jednak bez świec i innych tego typu dodatków, ułożył na środku swoją broń i zaczął ją rozkładać z tych elementów, których ponowne złożenie nie nastręczało mu trudności. Podstawowe pieszczoty rzutujące na sprawność sprzętu.

– Szczotka, pasta, Mysia, ciepła woda… - nucił cicho Technograf sobie tylko znanym rytmem.
 

Ostatnio edytowane przez Gienkoslav : 17-05-2020 o 19:52.
Gienkoslav jest offline