Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2020, 19:59   #76
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Pomocy!Pomocy! Ranni!Zabici! Co tu się dzieeejeee?! Pooomooocy! - krzyczał Edmund Hantrel z gabinetu.
- Kapral Lok zostaje!! Reszta za mną!! - sierżant podjął natychmiastową decyzję, samemu ruszając przed siebie. Zagadał też o coś do Zevrana, ale Edmund go zagłuszał.
Tanyr nie zamierzał, jak na razie, zdradzać swej obecności. Omijając obecnych ruszył sprawdzić, czy księżna faktycznie jest bezpieczna.
Z pokoi po bokach wyszło po jednym strażniku i byli to oczywiście ci sami którzy tam weszli. Dla czarodzieja sprawa była dość prosta - korytarz miał dobre pięć metrów szerokości i wystarczyło trzymać się blisko ściany, aby wyminąć się ze wszystkimi.
- Trzymasz te upiory? - sierżant zagadał do golema, mijając go lekkim łukiem.
- Tak. Nożyce nie mają szans - odpowiedział David, skutecznie przytrzymując i tłukąc pięściami dwa powalone zombie.
Wtedy, z pokoju po lewej wyszedł Novio. Jak to zwykle w takich przypadkach było, pies trzymał w pysku trofeum, w postaci sporego kawałka czarnego materiału.
Nieomal w tym samym czasie, z pokoju naprzeciwko wyszedł jeszcze jeden żołnierz i pogonił za resztą. Tanyrowi udało się go wyminąć.
Przez otwarte drzwi czarodziej zobaczył mały pokój, pełniący rolę spiżarni, a co ważniejsze leżącego na podłodze Galdana. To o nim żołnierz musiał zameldować wołając “Człowiek na podłodze”. Nie wyjaśniało to jednak co się stało z ninja.
Ninja, chociaż ranny, z pewnością stale był groźny. Dlatego Tanyr podszedł do Novio, przyklęknął przy nim i szepnął mu do ucha "Szukaj ninję, złap!", po czym popchnął psa w stronę spiżarni. Niewidzialność jego pana w niczym mu nie przeszkadzała. Czuł zapach czarodzieja i słyszał go, a to wystarczyło mu aby przyjąć polecenie.
Zostawiając na podłodze obśliniony kawałek czarnego materiału, Novio podbiegł do wskazanego pomieszczenia.
Efekt był niemal natychmiastowy. Zaraz za progiem pies wyminął drzwi, węsząc intensywnie i merdając ogonem. Następnie cofnął się odrobinę i spojrzał w górę.
- Hau! Hau! - zaszczekał radośnie i cały czas spoglądając w górę, naskoczył przednimi łapami na otwarte drzwi, tak aby utrzymać się na dwóch tylnych.
Nagle! Tanyr zobaczył przez framugę drzwi, jak odziana na czarno ręka zawisła niczym żyrandol, bezpośrednio nad Novio, z kuszą gotową do oddania strzału.
Chociaż Novio był psem, to Tanyr uznawał go za swego przyjaciela. Jeden drugiemu nieraz pomaga w potrzebie, więc i tym razem mag nie miał zamiaru pozwolić, by Novio ucierpiał, szczególnie teraz, gdy znalazł kolejnego nieprzyjaciela. Prawdziwy bicz na ninja.
Przywołanie psa z pewnością by nie wystarczyło, pozostawało więc pożegnać się z niewidzialnością i samemu zaatakować.
W stronę broni i trzymającej go ręki pomknęły pociski, które trafiły i w broń, i w rękę. Ninja wrzasnął, a wystrzelony z kuszy bełt trafił w podłogę. Niestety ninja nie spadł, więc Tanyr łyknął kolejną miksturę, ponownie odnawiając zapasy swej magicznej energii, po czym wysłał w stronę przeciwnika kolejne pociski. Magia zadziałała zgodnie z planem, a trafiony ninja spadł na podłogę i znieruchomiał.
Definitywnie martwy, co Tanyr sprawdził osobiście.
- Mądry piesek. - Zaklinacz pogłaskał psa po głowie.

Niestety nie można było siąść na laurach. Sytuacja nie do końca została wyjaśniona, a gdzieś grasował tajemniczy osobnik, usypiający każdego, kto mu wpadnie w ręce. No a najważniejszą sprawą było bezpieczeństwo księżnej.
Tanyr łyknął następną miksturę, po czym podszedł do drzwi, za którymi, jak sądził, znajdowała się księżna. Ale mogli jej towarzyszyć uzbrojeni i niebezpieczni wojacy, więc Tanyr wolał zachować nieco ostrożności. Uchylił lekko drzwi, za którymi zobaczył kuchnię i znajdujące się tam cztery osoby.


Żołnierz z mieczem w dłoni, Jej Wysokość, oraz sądząc po strojach pokojówka i kucharz. Co prawda strażnik mierzył czarodzieja nieufnym wzrokiem, ale w tych okolicznościach ostrożność była wskazana. Księżna zachowywała spokój, czego zaś nie można było powiedzieć o pozostałej dwójce.
- Tanyr - przedstawił się. - Wasza wysokość, wszystko w porządku?
- Jesteśmy cali i zdrowi - odpowiedziała Księżna. - Czy wszystko się już wyjaśniło? Sytuacja została opanowana? - spytała.

- Prawie, wasza wysokość - odparł czarodziej. - Pozbyliśmy się paru napastników, ale nie wszystkie pomieszczenia sprawdziliśmy. I nie wiemy, kto za tym wszystkim stoi. Gdzie jest lady Volume? - zapytał nieco zaniepokojony.
- Pilnuje drugiego wejścia, jesteśmy tu bezpieczni. - odpowiedziała Jej Wysokość. Gdzie jest Eryk? Możecie zabezpieczyć posiadłość? - spytała z wyraźną troską w głosie.
- Ktoś uśpił Eryka - odparł mag. - Nie można było go obudzić. Panna Lisa próbowała go ocucić i też zasnęła. Z zabezpieczeniem jest jeszcze problem, bo prócz zombi pojawili się ninja, a ci potrafią stawać się niewidzialni. Nie jesteśmy pewni, czy wszystkich odszukaliśmy. Trwa jeszcze przeszukiwanie domu, więc stuprocentowego bezpieczeństwa nie możemy zagwarantować - przyznał.
- Jeśli zostali odurzeni to powinnam być w stanie im pomóc - powiedziała Księżna.
Rzeczą jasną było, przynajmniej dla Tanyra, że aby udzielić komukolwiek pomocy, musiała najpierw uzyskać dostęp do poszkodowanych.
- Ufam, że pan i reszta kompanii zapewni bezpieczeństwo, tym którzy nie potrafią się bronić sami - zmotywowała czarodzieja do działania. - Poza nami tutaj, jest jeszcze pan Hantrel. Proszę o niego zadbać - zauważyła, ni to prosząc ani rozkazując, w typowym dla jej osoby dyplomatycznym stylu.
Tanyr z trudem powstrzymał się od wyrażenia opinii na temat tego zaufania, która to opinia raczej by się księżnej nie spodobała. Szanował księżnę, ale takie gadki mogła sobie zostawić dla innych. Co do Hantrela też były pewne wątpliwości, z którymi mag nie zamierzał się chwilowo dzielić.
- Postaram się, by poszkodowani jak najszybciej tutaj dotarli - powiedział. - Sam chętnie się dowiem, co sprawiło, że ta dwójka zasnęła. I, jeśli się uda, będziemy mieli jednego jeńca - dodał, po czym ruszył na poszukiwanie Lisy. Eryka miał zamiar zostawić na później.

Po chwili jednak usłyszał wołanie Zewrana.
Lisa i Eryk smacznie spali, więc można było poczekać z ratowaniem tej dwójki. Najpierw trzeba było wspomóc Zewrana.
 
Kerm jest offline