| Nie przebyli jeszcze połowy drogi, jaka dzieliła ich od skweru, gdy naprzeciw eskortowanym aniołom, z trudem przeciskając się przez pozostałych przechodniów, wybiegł chłopiec w stroju gońca. Lekko dysząc, uniósł zwiniętą w rulon wiadomość i wręczył ją kapitanowi. Mężczyzna, wprawiony w odbieraniu tego typu korespondencji, złamał pieczęć między kciukiem i palcem wskazującym, a następnie rozprostował zwitek papieru pojedynczym ruchem nadgarstka. Pochód ustał, gdy mężczyzna zaznajamiał się z dostarczoną notką. Jego przyłbica na chwilę zmieniła kąt nachylenia, jednak zaraz powróciła do pierwotnego ustawienia. Kapitan odchrząknął. - Uhm. Wygląda na to, że na placu doszło do... pewnych komplikacji - sformułował ostrożnie wypowiedź, obierając Nanę za jej główną adresatkę. - Nic poważnego, zapewniam. Mimo to, rozważnie byłoby obrać inną, mniej uczęszczaną drogę celem dotarcia do pałacu - zasugerował, a dziewczyna zauważyła, że jego ukryte za wizjerem oczy co jakiś czas spoglądały w stronę seledynowego nieba. - Jeśli nie będę musiała w tym biec będzie wspaniale. - Nana nie miała nic przeciwko chodzeniu.. Dobrze… Shateiel miał wiele przeciwko chodzeniu, ale nie przeciw obraniu innej drogi i tak nie miał pojęcia, która jest najkrótsza czy też najwygodniejsza. - A co to za komplikacje?
Dowódca zgniótł świstek i wetknął go do jednej z bocznych kieszeni przytwierdzonych do pasa. Z tej samej kieski wyjął srebrną monetę i rzucił ją chłopcu. Rozpromieniony - najpewniej z powodu wysokości wynagrodzenia - młodzian ukłonił się służalczo i ponownie zniknął pośród ulicznego zgiełku. Przewodzący oddziałowi milczał i tkwił w bezruchu, acz wciąż pomagając przy tym ramieniem w ustabilizowaniu kreacji Nany. - Niegroźne, ale uciążliwe działania ze strony lokalnych ekstremistów. Próbowali pokrzyżować plany związane z festiwalem. Próbę udaremniono, a ładunki zostały rozbrojone. Z listu wynika, że pojmano wszystkich prócz jednego, ale informacja ta może być już nieaktualna. Przynajmniej taką żywię nadzieję - wydeklamował nieco zbyt głośno kapitan, w równej mierze chcąc oświecić parę skrzydlatych, co przygotować swój oddział na potencjalne kłopoty.
- Odnoszę wrażenie, że to nie pierwsza taka sytuacja. - Nana odprowadziłą wzrokiem posłańca, po czym obejrzała się z powrotem na dowódcę oddziału. - A co takiego przeszkadza owym ekstremistom w festiwalu? - Wiesz, mówią, że różnica między terrorystą i partyzantem sprowadza się do tego, kto pompuje więcej propagandy - odezwał się Val, najwidoczniej natchniony przez ciekawskość swojego kolegi do kultywowania własnej, opatentowanej formy upierdliwości. - To z reguły element z zewnątrz, który wspomagany jest przez osoby ze środowiska niewolniczego. Najczęściej przez przedstawicieli dawno podbitych terenów, którzy naiwnie liczą, że pomagając zbrojnym agitatorom zdołają odzyskać wolność. Bądź wskrzesić dawno już starte z map państewka.- wyjaśnił sucho dowódca oddziału. - No patrzaj. Brzmi znajomo, nie? Wylądowaliśmy praktycznie po drugiej stronie rzeczywistości, a ja mam wrażenie, że nadal jesteśmy w domu - parsknął ryży anioł, którego raport kapitana z jakiegoś powodu rozbawił niemal do łez. - Tak… brzmi bardzo znajomo. - Nana spojrzała w kierunku pałacu. Jakim władcą był zasiadający w nim wezyr? Bo z tego co usłyszała, na pewno był nietypowym człowiekiem. - Chodźmy, nie powinniśmy kazać na siebie czekać. Możemy pójść tą “mniej uczęszczaną” drogą.
Ujmujący Nanę pod ramię mężczyzna przytaknął i, wolną dłonią, dał sygnał do wymarszu. Oddział przeszedł jeszcze kilkanaście metrów w kierunku placu, po czym wykonał gwałtowny zwrot w lewo i... wszedł prosto w ścianę. Jednak miast huku poprzedzającego karambol metalowych pancerzy rozległ się przyjemny, przywodzący na myśl morskie fale szum. Powierzchnia budulca zafalowała, a niewielkie, sferyczne kształty rozlokowane na karwaszach żołdaków zawtórowały jej blaskiem. Pochód zostawił za sobą zgiełk metropolii i jadeit nieba. Grupa znajdowała się teraz w miejscu na kształt podziemnego tunelu. Val, zrównując się z kapitanem i Naną, szturchnął tą drugą łokciem. - To też diablo znajome, nie? Brakuje tylko kolesi z twojej parafii wałęsających się trójkami po korytarzach jak jakaś banda zombiaków - anioł kuźni nawiązywał zapewne do krótkiego epizodu z zakresu “jaskiniowej turystyki”, w którym Shateiel wziął udział podczas zwiedzania świątynnych włości należących do Enklawy. - To raczej twoja parafia.- Nana nawet nie spojrzała na Vala zamiast tego spoglądając w głąb korytarza. - Każdy może przejść przez tą ścianę? - Nie - zapewnił przewodnik pochodu. - To byłaby... bardzo poważna luka w naszym schemacie zabezpieczeń. Pokonać barierę są w stanie tylko osoby z odpowiednimi uprawnieniami. Oraz te im towarzyszące, jeśli przedstawiciele tej pierwszej grupy na to zezwolą. - odpowiedział informatywnie i enigmatycznie zarazem. Zaraz potem pstryknął palcem, a wkomponowane w ściany pochodnie rozgorzały błękitnym ogniem, wytaczając dla wędrowców dalszą trasę, na końcu której rysowała się nieśmiało spirala schodów. Nana zaklęła w myślach widząc to podejście i niechętnie spojrzała na suknię ciasno opinającą zarówno biodra jak i pośladki i nogi.
Część eskorty wybrała ten moment na odłączenie się od głównej formacji. Żołdacy “odpadali” dwójkami, zajmując miejsca przy filarach, na których zamocowano źródła światła. W końcu ostali się jedynie Nana, Val oraz kapitan i dwójka jego najbardziej zaufanych podkomendnych. W takim też składzie zaczęli zmierzać ku górze. Zakonnica cały czas zastanawiała się, czy podano im prawdziwy powód zmiany trasy. Wiedziała, że w ich świecie coś takiego jak ofiary z kobiet, władza totalitarna i temu podobne mogły być równie dobrymi przyczynami do ataków, a do tego z tego co na razie wywnioskowała Wezyr był dziwnym człowiekiem. Shateiel czuł tez narastający niepokój Nany. Zbyt wiele jej ciała było odsłonięte i to w sposób, który je eksponował, a na tyle co miał okazję się zorientować, dawna zakonnica miała czym się pochwalić. Był bardziej niż ciekaw to czego to wariactwo doprowadzi i czy czaszka, którą niósł w przygotowanej Calicę torbie, miała z tym wszystkim coś wspólnego. |