Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2020, 02:01   #14
giewues
 
Reputacja: 1 giewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputację
Flavio wyszedł w kosmoportu w towarzystwie pozostałych członków ekipy. Ciesząc się że mógł choć na chwilę zaczerpnąć świeżego powietrza i spojrzeć na prawdziwe niebo. Miało inny kolor niż na Percipre, jego rodzimym świecie ale nie na tyle różny by irytować bądź niepokoić „Blask Imperatora oświeca niezliczone światy”-zacytował w myśli wers jednej z modlitw. Nieopodal stała już podstawiona furgonetka. Zapakowali się w nią wszyscy, zaś jemu przypadło miejsce na pace wraz z czterema innymi. Wsiadł jako ostatni zajmując zaraz za drzwiami do furgonetki. Nim zdążył odłożyć swój bagaż na piramidzie pozostałych plecaków i waliz, silnik zawarczał i pojazd powoli potoczył się po jezdni. Mała lampka rzucała blado-złote światło, a radio z kabiny kierowcy grało nieznany mu utwór, któremu wtórował rozweselony Carius siedzący po lewej. Van systematycznie pokonywał kolejne skrzyżowania, przy zakrętach czuł jak postawny najemnik zmiażdży go dociskając metalowej ścianki pojazdu. Długa jazda powoli go irytowała. Nogi zaczynały drętwieć od niewygodnej pozycji a powietrze nabrało słodko kwaśnego smaku gdy zbyt wielu mężczyzn zajmowało zbyt małą powierzchnie.
***
-Powinniśmy już dojechać, czemu to tyle trwa -Powiedział na głos, próbując wywalczyć parę dodatkowych centymetrów siedzenia co wcale nie było takie łatwe w panującym ścisku. Jakby na dzwięk tych słów wóz się zatrzymał chodź kierowca nie wyłączył silnika. Na zewnątrz słuchać było gwar i śmiech oraz podniesione glosy zarówno mężczyzn jak i kobiet. -Czemu się zatrzymaliśmy, czemu jest tam głośno? Jesteśmy już na miejscy? Rozsunął przesuwne drzwi furgonetki, jednak nim zdarzył się przyjrzeć zgromadzeniu widok zasłoniły mu kawałki nadgniłego warzywa które w widowiskowej fontannie sfermentowanego soku ściekało mu po twarzy. Jeszcze kolejne dwa wegetariańskie pociski dosięgły go nim zdążył zamknąć na powrót drzwi. Słyszał dudnięcia gdy kolejne salwy trafiały w poszycie pojazdu. Współpasażerom również się dostało, widział ja tech-kapłan z niesmakiem stracą resztki biomasy ze swych ubrań. -Widocznie własnie natrafiliśmy na jakieś obchody święta plonów, podobne zjawisko można...- Nie zdążył dokończyć myśli gdyż Carius przerwał mu w pół zdania swoją opowieść o niejakim Bardwinie, widocznie rozbawiła go ta cała sytuacja. Krążyli jeszcze długi czas ulicami miasta, dopiero gdy słońce chowało się za horyzont dojechali do celu.
***
Wejście do lokalu który mieli zajmować, poza jedna krótka acz nerwową chwilą przebiegło w miarę sprawnie. W pomieszczeniu stała czarnowłosa kobieta odziana jedynie w bieliznę. Flavio przemierzał wzrokiem jej sylwetkę od zgrabnych łydek, do umięśnionych ramion na których zwisał przerzucony ręcznik aż zatrzymał wzrok na karabinie który dzierżyła w dłoniach. „Jesteśmy kształtowani przez nasze myśli. Jesteśmy tym, czym one są. Gdy umysł jest niezmącony, przychodzi szczęście i podąża za nami jak cień. Pokusy którym ulegamy tłamszą tożsamość oraz płomień wiary.” -przywołał w myślach fragment z homilii św. Sebastiana aby odegnać zalążek nieczystej myśli. Inni powoli się już porozkładali po pomieszczeniach, zajmowali posłania, przeglądali swój ekwipunek. Kleryk oparł dźwigany w torbach majdan pod jedną ze ścian. Większość łóżek była już zajęta, piętrowe posłanie nie wchodziło w grę, musiał pogodzić się z myślą ze kilka kolejnych dni przenocuje na podłodze. Ściągnął z siebie szatę upaprana zaschniętym już miąższem, póki łazienka jest zajęta pranie musi poczekać. -Poczekaj pomogę ci. -teraz i tak nie miał nic więcej do zrobienia -to jaka jest trzynasta zaleta batonów z gigaskarłupni?-spytał gdy znaleźli się w kuchni.
 
giewues jest offline