Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2020, 16:18   #251
Adeptus
 
Reputacja: 1 Adeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputacjęAdeptus ma wspaniałą reputację
Moje trochę spóźnione refleksje.

Najmocniejszą zmianą "ideową" jest dla mnie kwestia Nilfgaardu. W książkach to było pragmatyczne, świetnie zarządzane mocarstwo, silne nie tylko dzięki armii, ale handlowi, rzemiosłu i sprawnemu podporządkowywaniu sobie państw wasalnych. A ich podboje to był czysty ekspansjonizm, nie fanatyczny dzihad w imię Białego Płomienia. W serialu stał się typowym Mrocznym Imperium Zła, mieszaniną bolszewizmu i mrocznego sekciarstwa. Fringilla i Cahir stali się dużo bardziej morderczymi postaciami (choć z drugiej strony, relacja Cahira z Ciri straciła ten lekko niepokojący pedo posmak). W ogóle Cahir z poczciwego "nie jestem Nilfgaardczykiem" stał się fanatycznym wyznawcą. Nie bardzo sobie wyobrażam, jak stanie się kompanem Geralta, pomagającym ratować Ciri. Przejdzie moment rozczarowania Białym Płomieniem? (Ok, zgodnie z książką powinien teraz trafić do więzienia za porażkę, ale takiego fanatyka powinno to jedynie utwierdzić w fanatyzmie "to moja wina, muszę to naprawić i odpokutować"). Może będzie tymczasowym sojusznikiem, który nie chce, żeby Ciri wpadła w ręce zdrajcy Vilgefortza? Inna sprawa - jak pokażą Emhyra, żeby nie zdradzić z miejsca laikom, że to Duny? W ogóle nie pokażą? A może będzie Mrocznym Imperatorem w Mrocznej Masce?

Koncepcja magii inna niż w książkach - tam "mana" była czerpana z żywiołów czy eliksirów, nie było mowy o jakimś wysysaniu życia. Nie było też bezustannego gadania o "Chaosie". Ogólnie magia według Sapkowskiego to alternatywna forma nauki z alternatywnego świata, a nie mroczne rytuały. Zresztą, wizja serialowa jest niekonsekwentna - najpierw dostajemy ekspozycję w czasie szkolenia w Aretuzie, kiedy jest pokazane, że "zasada zachowania energii" sprawia, że nawet podniesienia kamienia bez "złożenia ofiary" jest niebezpieczne dla zdrowia. Potem to zostaje zupełnie zapomniane, a Yennefer i jej konfratrzy rzucają czary na prawo i lewo, bez żadnego wysysania życia (ok, są na wyższym poziomie wyszkolenia, niż uczennice z pierwszej sceny, ale też i ich wyczyny są dużo bardziej spektakularne). Potem przypominamy sobie o tym przy Nilfgaardczykach. A swoją drogą - jeśli rzucenie fajerbolem czy magiczne namierzenie kogoś wiąże się ze śmiercią maga, to jak wielki przerób muszą mieć Czarni? Że też wyrabiają z rekrutacją. No chyba, że jako "jednostrzałówców" używają tylko najsłabszych, "niedorobionych" magików. Cóż, lepsze to niż Nordlingowskie przemienianie w węgorza... Co też mi się nie podobała. Tissaia książkowa była według mnie surową "matką", która wiele wymagała od swoich uczennic, ale nie zamieniałaby ich w baterie.

Odnośnie kwestii rasowych - amerykańskie wciskanie różnorodności rasowej wynika z tego, że Amerykanie nie potrafią przyjąć do wiadomości, że gdziekolwiek, kiedykolwiek, nawet w wyobraźni może istnieć społeczność, która wygląda inaczej, niż ich własna (no dobra, w wyobraźni może istnieć, ale wówczas jest przejawem faszyzmu wyobrażającego). Dla Polaka wychowanego w homogenicznym społeczeństwie (i wiedzącego, że tak wyglądały społeczności średniowieczne, na których narody z Wiedźmina są wzorowane), wrzucanie czarnoskórych (a czemu nie Azjatów?) jest dziwne, dla Amerykanina - brak czarnych jest dziwny i podejrzany. Najbardziej rozbawił mnie czarny elf. Nawet inne gatunki muszą mieć dokładnie taki sam rozkład ras, jak współcześni Amerykanie. Ale jakoś mi to w oglądaniu nie przeszkadzało. Niech tam sobie wprowadzają reprezentację do swoich utworów, na zdrowie, tylko niech nie mają pretensji, że ktoś inny nie chce robić tak samo (jak to było w przypadku wątów pod adresem gier).

Natomiast podzielam zdanie wielu osób, że bardzo źle wypadła Triss. W książkach podkreślano, że jest młoda i "podlotkowata", tutaj sprawia wrażenie starszej od Yennefer.

Nie miałem większych problemów z różnymi planami czasowymi, na początku miałem mylne wrażenie, że przygody Geralta rozgrywają się jednocześnie z rzezią Cintry i ucieczką Ciri, ale nie przeszkadzało mi to w odbiorze.
 
Adeptus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem