Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2020, 08:06   #131
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Restrospekcja

21 Martius 816.M41, Prywatna komnata Starszej Chóru -


Nie była pewna, która godzina była gdy wróciła w końcu do swej sypialni. Wiele godzin spędzili modląc się jeszcze w sali Chóru za duszę Lorna. Potem porozmawiała jeszcze z każdym ze swych podopiecznych by upewnić się, że odzyskują siły. Wiedziała jak wrażliwi są, jak z każdą kolejną wróżbą, każdym połączeniem umysłów, ich więzi zacieśniają się. Lorn nie był z nimi długo, więc nie obawiała się o starych członków chóru. Martwiła się o Xarę i to jej poświęciła najwięcej czasu. Przygotowała odpowiednie zioła na sen i poprosiła by po przebudzeniu pomogła Malchedielowi. Nawet rozważała, by przekazać ją pod skrzydła Brenien, by wspólnie zajęły się archiwizowaniem otrzymanych sygnałów, jednak obawiała się, że emocjonalność astropatki będzie zbyt niebezpieczna dla nowicjuszki.

Pokój i jego zamknięte drzwi, sprawiły że poczuła nieco ulgi. Była sama… sama w tej ciszy. Otoczona jedynie niewielkim szumem statku. No tak… powinna porozmawiać z Ramirezem. Wierzyła, że gdzieś tam wiele będzie od niego zależało… a może to już się wydarzyło? Do tego była jedna rzecz, która w natłoku wydarzeń jej umknęła. Nawigatorka miała dar… mogła mieć przy sobie talię tarota.

Ciągnąc swe rozważania Bel przeszła do łazienki i weszła pod prysznic, odkręcając zimną wodę. Musiała się rozbudzić jeśli chciała jeszcze rozłożyć karty.

Jeśli talia była przy ciele… to Ramirez mógł ją mieć. Bel nazbyt dobrze wiedziała jak cenne i ważne są takie karty. Powinny służyć dalej. Została w nich zatknięta cząstka woli Imperatora i należał się im odpowiedni kult. Powinna choćby dlatego o nią spytać.

Nago wróciła do swojej sypialni i jak zwykle zasiadła w wymalowanym na podłodze kręgu. Niespiesznie zapaliła świecę i wzięła własną talię. Tasowała ją powoli wsłuchując się jak szum kart łączy się z szeptami statku. Miała pytania… teraz powinna je tylko zadać.

Czy Ramirez wypełnił już swe zadanie?

Czy ród Corax podąża za nimi?

Dłonie Belitty delikatnie gładziły odymioną talię nim wybrała pierwszą z nich. Ostrożnie odłożyła kartę po lewej stronie spoglądając na.. Heretyka. Wyglądał jak zwykle, niczym zwykły człowiek, jednak na jego szatach były symbole wroga. Nie była pewna jakie.. Obraz zdawał się być zamazany, co ją zasmuciło.
Był kartą przyczyny i to jakże bolesnej… zdrady, buntu wewnątrz jakiejś grupy, rodu… Bel była niemal pewna, że chodzi tu o ród Corax. Tylko kto zdradził? Czemu to Lady Winter była atakowana?


Odetchnęła i powoli sięgnęła po kolejną kartę, czując jak chłód otula jej ciało wywołując gęsią skórkę. Karta przestawiała plecy… plecy Nieznajomego. Miała symbolizować to co działo się teraz. Ambicję.. Siłę… Bała się że mogło tu chodzić o ambicję jednego człowieka. Christo. I jego plany i gry. Jednak miała nadzieję, bo karta symbolizowała też wyprawę, odkrycia. Więc może jednak chodziło o nich… o ich wyprawę, o ich misję?


Chwilę przyglądała się obu kartom. Misja spowodowana zdradą. Czemu czuła, że to nie wróży dobrze? Potrząsnęła nerwowo głową. Nie nie mogła tego teraz oceniać. Imperator oceni ich czyny.. Ona.. ona była jedynie przekaźnikiem. Drżącą od zimna dłonią sięgnęła po kolejną kartę.

Harlekin. Bel powstrzymała ciężkie westchnienie. Wojownik w nietypowej masce spoglądał złowrogą przyszłość. Ukrytego wroga… wroga, wroga, który może się okazać być sprzymierzeńcem, bo jest wrogiem mego wroga.


Bel zgasiła świecę i opadła na podłogę spoglądając w sufit. Wizja nie była dokładna, ale zrzuciła winę za to na swoje zmęczenie i natłok myśli spowodowanych śmiercią Lorna. Powoli przetarła zmęczone oczy. Nieprzewidywalne konsekwencje. To jeszcze symbolizował Harleqin. Pytała jednak nie o Christo.. Pytała o Ramireza… czy to o jego ambicje chodziło? Czy mogły pomóc im w wyprawie?

Jedno było pewne… musiała się z tym przespać.



22 Martius 816.M41, Prywatna komnata Starszej Chóru -

Obudziła się zmęczona, ciemność wypełniała pokój, w którym spała, ale nie chciała zapalać światła. Mrok i towarzyszące mu uczucie pustki uspokajał jej duszę. Wiedziała, że będą dokować w Footfall, jednak nie planowała jeśli to nie będzie konieczne schodzić do miasta. Chciała się zająć swoimi podopiecznymi. Wsłuchać się w głosy miasta.

Powoli usiadła na łożku, pozwalając by koc zsunął się z niej odsłaniając nagie ciało. Powinna znów porozmawiać z wszystkimi. Powiedzieć Christo o wróżbie. Czuła, że zaczyna coraz bardziej potrzebować pomocy, tylko czy w tym mieście znalazłby się ktoś taki? Wstała i krótką komendą zapaliła światła w pomieszczeniu. Powoli ubrała się i ruszyła na spotkanie z seneszalem. Cóż… mówił że ma się do niego zwracać, gdy będzie czegoś potrzebować. Ona potrzebowała konkordialisty, potrzebowała pomocy.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 15-05-2020 o 20:56.
Aiko jest offline