Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2020, 19:34   #77
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Zevran doskoczył do powalonego towarzysza. Wcześniej łoże w dużej mierze zasłaniało Shera, ale teraz Piwny Rycerz zobaczył go z bliska i od razu wiedział że jest niedobrze. Futro khajiita co prawda zakrywało odniesione rany, ale ilość krwi wokół mówiła sama za siebie. Szkoda że Sher nie wołał o pomoc, skoro walka tu przebiegała aż tak źle. Kaelon też tylko coś wrzasnął, a potem nic... Na szczęście szybkie oględziny ujawniły coś jeszcze. W dłoni Shera znajdował się skromny flakon i czerwonym płynem.


Był to eliksir leczniczy, który Sher kupił w Trzymizi. Ponieważ trzymał go w dłoni, to z pewnością chciał go wypić, ale niestety nie zdążył. Zevran bez wahania chwycił fiolkę i ostrożnie napoił nieprzytomnego khajiita jej zawartością.
- Zatem czekamy na Tanyra - odpowiedział w międzyczasie dowódca straży.
- Panie Tanyr!? Czekamy! - rzucił głośno, tak aby słyszano go i w innych pomieszczeniach.

Ku zadowoleniu Zevrana, mikstura podziałała szybko i Sher otworzył oczy. Żył! Uniósł tylko głowę, patrząc półprzytomnym wzrokiem na Zevrana.
- Prawie go miałem. Nekromanci go wyleczą - wymamrotał na granicy słyszalności.
- Dzieje się tu czarna magia i bez czarodzieja ani rusz - kontynuował sierżant, nadal donośnym głosem, zagłuszając dalsze słowa khajiita.
Sher złapał Zevrana za ramię, dając znać, że ma coś ważnego do powiedzenia. Zevran nachylił się więc bliżej khajiita, uważnie nadstawiając ucha...

- Zevran. Zabij Hantrela. Wbij mu miecz w plecy, szybko - powiedział Sher, a treść i powaga jego słów nie podlegała żadnym wątpliwością.
Niestety zaraz potem Sher zamknął oczy, a jego głowa opadła na przesiąknięty krwią dywan. Nadal żył! Po prostu zasnął, tak jak pozostali. Nie zdążył jednak nic wyjaśnić, więc dla Zevrana była to teraz poważna kwestia zaufania.


* * * * * * * * * * *


Tanyr opuścił spiżarkę i wrócił do głównego holu. Od razu dało się dostrzec trzy zmasakrowane ciała leżące na środku, jednak golem zniknął gdzieś w międzyczasie. Nie tracąc czasu na drobnostki, czarodziej ruszył w kierunku gabinetu, skąd dochodziło wołanie Zevrana. Novio oczywiście poszedł w ślady swojego pana.
Ledwie uszli parę kroków, gdy z pomieszczenia po lewej wyszedł David, uzbrojony w dwa ostrza.


Były to identycznie wyglądające, bardzo pokaźnych rozmiarów miecze. Na oko każde z nich było bronią oburęczną, ale golem zdawał się nie mieć żadnych problemów z ich ciężarem.
- Jestem gotów - skwitował krótko, zerkając przez moment na Tanyra, ale nawet się nie zatrzymując w drodze do gabinetu i sypialni.

Tanyr szedł za golemem, a Novio za nimi. Taki szyk wyniknął sam z siebie, z uwagi na to skąd i kiedy kto ruszył.
- Panie Tanyr? Czekamy - popędzał dowódca straży.
Tanyr jednak nie umiał się teleportować. To była tak zaawansowana magia, że naprawdę mało kto umiał. Ci mugole nie mogli oczekiwać od Tanyra takich cudów, przecież był on zwykłym czarodziejem.
Przyspieszyli kroku, ale wchodząc do gabinetu, Tanyr zaobserwował, że nic tu się nie zmieniło. Cokolwiek się działo, jak zwykle musiało dziać się w sypialni.
 
Mekow jest offline