Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2020, 16:31   #19
Gienkoslav
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację

Melina. Kwatera. Pora około-kolacyjna. Plus minus.

_____ Zdarzenia naokoło jakby docierały do Merekkerth’a przytłumione. Zbyt skupiony na pucowaniu lufy potrzebował dłuższej chwili by wszelkie próby komunikacji zaowocowały reakcją z jego strony. Niemniej, polerowanie sprzętu nie trwało aż tak długo, by nie dostrzec zgrabnie przygotowywanego posiłku przez współtowarzyszy. Bardzo szybko acz pieczołowicie, posprzątał swój majdan ze stołu.
Wiele osób na pewno miało do czynienia z tech-adeptami więc zdawałoby się, że pochłanianie posiłku przez przedstawicieli tej profesji nie jest niczym dziwnym. Tak samo jak mozolne zamienianie produktów w jednolitą papkę, przypominającą bardziej pozostałości po wcześniejszych, spieranych dokładnie przez cały wieczór, owocowych bombach rozbryzgujących się do wtóru rozentuzjazmowanego tłumu. Bezzębni weterani i ludzie w bardzo podeszłym wieku często w podobny sposób obchodzili się z posiłkami. Ktoś bardziej przejmujący się relacjami społecznymi w tak małym, a do tego dziwacznym gronie, zastanowiłby się nad czynnością, którą Merrekerth właśnie wyczyniał. Perkele jadł. Osłona dolnej części twarzy ,dla każdego myślącego logicznie osobnika, wydawałaby się problematyczna podczas wszelakiej konsumpcji. Rozum podpowiadał odłączenie przewodów i rurek, zdjęcie mniej lub bardziej metalowej osłony i przystąpienie do spożycia posiłku. Próżniak jednak zaniechał takowych czynności. Po prostu zamienił coś, co można by nazwać zaślepką z drobnymi oktagonalnymi otworami, na kolejną rurkę. Drugi jej koniec umieścił w półmisku gdzie znajdowała się pieczołowicie sporządzona papka.

[i]- Sssssśśśllluuurrrp! - [I/] głośne siorbanie towarzyszyło posilaniu się Merekkerth’a, który jak wielki dwunożny komar, spożywał posiłek. Trwało to dość długo i na pewno niejednemu więdły uszy od owej kanonady dźwięków. – Sssssśśśśllluuuurrrrp! -

To samo miejsce. Nieco później.

_____ Reszta wieczoru minęła nawet zgrabnie. Jako najchudszemu na pace, a przy tym siedzącemu na środku, najmniej dostało się nadgnitą breją owoców, przez co jego kostium, nie wymagał tak pieczołowitych oględzin. Owszem poświęcił na to ze 30 minut i niemal przeoczył dostawę ciasteczek, które podobnie jak zawartość półmiska, zostały zamienione w papkę i wsiorbane do jego organizmu.
"Błogostan."
To jedyna myśl jaka przychodziła mu do głowy gdy nadmiar cukru rozprowadzał się zakamarkami jego układu krwionośnego. Do wtóru z napojem parującym z kubeczka. Kubeczek był ładny, dziecięcy, z różowym słonikiem. Poprzez zakamarki pamięci przesączył się obraz, a raczej fotografia, którą widział dawno temu gdy zaczynał służbę na Łajbie. Postać okryta w ciepły kocyk i uśmiechająca się do obiektywu. Ciekawe czy dodatek w postaci takiego kocyka nadałoby obecnej chwili jeszcze bardziej przytulne echo.
-Mmmm… myysiu, jak tu miiiło - zajęknął się Merekkerth zsuwając kaptur z głowy i przymykając nieznacznie oczy.

_____ Wsłuchiwał się w informacje przekazywane przez siostrę Marion i kontrolował ich zgodność z tym co odczytał z infoczytnika i dokumentów.
Zmiana planów. Znaczy, że coś się działo, pobyt w przestrzeni zwiększonej grawitacji miał się przedłużyć co nie nastrajało zbyt pozytywnie, przyzwyczajonego do ciągłej wibracji i ‘pomruku’ maszyn, Tech-adepta.

– Jak myślisz Mysiu? Zgodziłabyś się popracować dla wujcia? Może ci biedni agrobylcy by za to nam pomogli? Ale jak to Mysiu? Mysia się boi? Ale to chyba nie tak bardzo inaczej jak gdy wujcio na Krypie cię miział. Nooo? Mysiu? Nasi koledzy mi pomogą, chyba. - Merekkerth powiódł pytającym wzrokiem po tych osobnikach, mających w dość dobrym stopniu do czynienia z technologią. Wszak planetarniacy mieli swe niuanse, a podpowiedź jednego z nich mogłaby mu pomóc w rozmowie z Mysiami. Może i tam by się udało kapryśne maszyny doprowadzić do jako takiej ogłady…

– To co mysiu? Zbierzemy dane z lokalnego tech-folkloru? To bezpieczne? A może nie. Co mysiu? Zapytać kolegów? To jeszcze nie koledzy. To są MOŻE koledzy. Tak mysiu. Tylko którego? Może ten jak lalka? - wzrok Kapłana utknął na Fabiu – Zabierze wzrok od nas. A my będziem obserwować. Tak. Mysiu, to dobry pomysł. Co? Czy się zgodzi? Zgodzi? - Ostatnie słowo specyficznej wypowiedzi Perkele skierowane zostało do Fabia Boticelli’ego, który mógł w pełnej krasie dostrzec 'wielgachne' oczy tech-adepta wlepione i jego jaśniejące jestestwo niczym pięcioletnie dziecko w kolorowy obrazek.
 

Ostatnio edytowane przez Gienkoslav : 17-05-2020 o 19:53.
Gienkoslav jest offline