Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2020, 15:13   #300
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Ano, będzie walka. – Gornov potarł czoło. – Strzał dostaniesz ile chcesz, jeśli weźmiesz w niej udział. Będziesz mógł strzelać do każdego, kto ma czarne oczy albo zieloną skórę. Do tych co zabili naszych i będą chcieli zabić kolejnych.

Zostawili rozmawiających cicho atamana i husarza, udając się do Matki Olgi, wiedźmy z Medvednyj. W jej zadymionym namiocie przyglądali się intensywnie Alyanie, dziewce pomagającej staruszce. Nawet Furgil, którego oderwali od rąbania pniaczków, widział podobieństwo między tą dziewczyną, a czarownicą z gór. Nie ten kolor włosów, oczywiście, no i oczu, ale reszta... Wiek... Rysy twarzy... budowa ciała...

- Znowu wy? – Skrzekliwy głos staruchy wzmacniał jej podobieństwo do zasuszonej ropuchy. Jak wcześniej, ślepota nie przeszkadzała jej w postrzeganiu świata wokół. – I jest was więcej, niż ostatnio. Zupa z rzepy? Nie mam, kochanieńki, zjedz sobie podpłomyków, gdzieś tu leżą. Przynajmniej nie umrzesz głodny. Śmierć idzie, duchy to przepowiedziały.

Wysłuchała ich opowieści i pytań.

- To złe miejsce, Goromadny. Złe. Kto długo tam żyje, ma czarne oczy. Obojętne, czy goblin, czy człowiek. A drzewo... Ktoś budzi las, mówiłam wam. Alyana? Khe, khe, khe... – wiedźma prawie zadławiła się ze śmiechu, ale potem spoważniała. – Jaka Alyana? Nie ma w niej nawet śladu takich możliwości, ani krztyny. To co widzieliście, to magia krwi, pradawna, potężna i potępiona. W krwi jest moc, potrzebna do życia. Jeśli pozbawisz kogoś życia, możesz wykorzystać tę moc. Nie może być jednak dobre coś, co wymaga mordu. Nie może.

* * *


Nie wiedzieli, że w międzyczasie do osady wrócili zwiadowcy. Nie wiedzieli, że wróg jest bliżej, niż ktokolwiek się spodziewał. Nie wiedzieli, że armia zielonoskórych jest za duża, żeby mieli duże szanse na zwycięstwo.

Wszystkiego jednak dowiedzieli się, bo zostali wezwani przez atamana Mikhaiła Gornova, starszego klanu Niedźwiedziej Łapy, przywódcy klanu swojego i klanów Czarnej Góry, Trzech Fal i Wysokiej Trawy, wszystkich Ungołów z rejonu Księżycowego Stepu.

- Dotrą tu jutro. Siła ich. Możemy ich odeprzeć, ale mało kto z nas przeżyje.

Dał im chwilę na przemyślenie sprawy. Ciszę przerwał Kratchynski.

- Pójdziemy w step, staniemy do walki. Jedyna szansa w naszych koniach, ich szybkości i zwrotności. Ciągną jednak za sobą artylerię, katapulty jakoweś.

- Trzeba się ich pozbyć. Nie mogę was o to prosić. Jeśli jednak chcecie zostać i walczyć, do tego byście się mogli najbardziej przydać. Widać, że potraficie walczyć, z kilkoma goblinami dacie sobie radę.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline