Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2020, 08:25   #189
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
IV dzień miesiąca Lamashan (X), Fangwood, 65 dni po ucieczce z Phaendar, 39 dni po dotarciu do jaskiń

Dwa dni spędzone w jednym miejscu, mimo że pracowite, dały bohaterom także czas na wytchnienie od ciągłego marszu i walki, nawet jeśli wciąż znajdowali się zaledwie dzień drogi od fortu Trevalay. Mikel zwrócił uwagę na fakt, że przez ten czas nie natrafili na żaden patrol Żelaznych Kłów, ani nawet na jego ślady, co w tej odległości było dość dziwne. Działało to jednak na ich korzyść, mogli spokojnie zająć się zleconymi przez Hannskjalda zadaniami, przez nikogo nieniepokojeni.

A efekty działań krasnoluda były iście zadziwiające. Oto dwóch Łowców z Chernasardo, którzy zginęli potworną śmiercią zaledwie parę dni wcześniej, teraz siedziało przed bohaterami w zupełnie nowych, zdrowych ciałach. Obaj byli z początku wyjątkowo mocno zszokowani, grzecznie pozwolili Emi ubrać się i nakarmić. Dopiero chwilę później, z wyraźnym opóźnieniem, zaczęło do nich docierać, co się stało. Elf spojrzał w stronę przyglądającemu się im Cirieo, jakby właśnie go rozpoznał.
- Kuchcik?! - na dźwięk tego słowa niziołek skrzywił się niezadowolony - Cholera, gdzie twoja noga? Na Erastila, to nie są zaświaty? -
- Wtedy ta papka byłaby lepsza - mruknął półelf, przełykając przygotowaną przez Laurę owsiankę.
Minęła kolejna sekunda, a obaj mężczyźni wybuchnęli gromkim, irracjonalnym śmiechem. Trwało to dobrą chwilę, w przerwach pomiędzy kolejnymi rechotami badali palcami swoje nowe twarze, w szczególności zaś mniej i bardziej szpiczaste uszy. Elf w końcu pogładził się po gładkim podbródku.
- Cholera, a tyle lat hodowałem porządną brodę - mruknął w udawanym zawodzie.
- Tak samo jak hemoroidy, łysinę i zepsute zęby - zripostował jego towarzysz - Nie narzekaj, stary dziadu -
Elf parsknął śmiechem - Coś ty taki poważny, żyjemy! I będziemy jeszcze długo żyć! - dopiero wtedy zwrócił uwagę na bohaterów i uśmiechnął się szeroko.
- Wybaczcie, ale chyba wciąż nie do końca mogę uwierzyć, co się stało. Pamiętam tylko, jak dusiłem się od dymu i gorąca, a chwilę później jakiś krasnolud wyciągnął mnie spod ziemi, do tego w takim ciele - w jego słowach było słychać zachwyt - Nie wiem, co się stało, ale pewne jest, że obaj jesteśmy waszymi dozgonnymi dłużnikami. A właśnie, chyba powinniśmy się przedstawić, bo widzę, że nawet Kuchcik nas nie poznaje. Mnie zwą Kelmar Culmesi, a ten maruda to po prostu Vindo - półelf kiwnął głową z uśmiechem, ale się nie odezwał, za to Cirieo palnął się otwartą dłonią w czoło.
- Hannskjald, co żeś najlepszego narobił! Musiałeś dać elfie ciało akurat jemu?! Już się cieszyłem, że staruchowi została dekada, dwie życia, a teraz będzie mnie wkurzał przez resztę mojego! - rzucił na poły żartobliwym, na poły obrażonym tonem.
Kelmar i Vindo ponownie zaczęli się śmiać.
 
Sindarin jest offline