Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2020, 17:33   #177
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 74 - 2037.V.10; nd; zmierzch

Czas: 2037.V.10; nd; zmierzch; g. 18:00
Miejsce: Old St.Louis, Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho


- O. Jesteście. Widzę was. - grupka wysiadajacych z wozów xcomowców usłyszała w słuchawkach głos kolegi który wciąż siedział na najwyższym piętrze sąsiedniej kamienicy i obserwował co się dzieje wewnątrz kamienicy na przeciwko. Gdy zadarli głowy w górę ujrzeli jak na górnym piętrze kamienicy machnęła do nich sylwetka w jednym z okien.

- No jesteśmy. Jak sytuacja? - rzekł Faust wysiadając z furgonetki. Rozejrzał się dookoła ale jego i resztę zbrojnych bardziej interesowały górne piętra. Tam gdzie wedle na szybko opracowanego planu powinni się dostać. Schodów przeciwpożarowych nie było widać więc Faust posłał Juniora czy są z drugiej strony. Sam ze swojej pozycji widział dwie ściany kłopotliwej kamienicy, oni teraz widzieli trzecią więc została im tylko jedna do sprawdzenia. A schodami byłoby najłatwiej dostać się na górne piętro.

- Nerwowo. Przerąbali się przez te pierwsze drzwi i wdarli się do środka. Ale chyba są gdzieś dalej kolejne bo nadal jest korek. Ale to stąd już nie widzę. - raportował Sam gdy Law i dwaj jego koledzy też wysiadali z wozu tylko szykowali się do bezpośredniego wejścia do kłopotliwej kamienicy. Część mieszkańców musiała przyjechać swoimi samochodami bo sporo ich stało wokół kamienicy a niektórzy nawet się kręcili dookoła albo to byli zwykli gapie którzy zawsze się skądeś zbierali w takich sytuacjach.

- Skąd wiesz, że nie wdarli się do tego czegoś na górze skoro nie widzisz? - Faust popatrzył w ślad za truchtającym zwiadowcą który zaraz powinien powiedzeć czy są te schody na zewnątrz czy nie.

- Nie widzę wszystkiego. Te ściany wewnątrz mi sporo zasłaniają. Ale widzę przez okna górne piętra i widzę, że tam ich jeszcze nie widzę. - odpowiedź zwiadowcy z biolabu była nieco ironiczna i podszyta drobną złośliwością. Ale brzmiała spokojnie i sensownie.

- Nie ma schodów. Znaczy są ale urwane, zaczynają się w połowie ściany. Nie sięgniemy z dołu. - Junior odezwał się co widzi z drugiego krańca kamienicy.

- No to dymamy na górę a potem przeskoczymy na dach. Ruchy, ruchy, ruchy! - Faust szybko zdecydował co ma robić jego grupka. Było o tyle łatwiej, że z racji niepewności czy są tam jakieś schody czy nie to ustalili po drodze, że wezmą liny, wejdą na sąsiednią kamienicę i z dachu spróbują przerzucić linę na adres docelowy i tak się dostać na ten dach.

- No a wy się spróbujcie nie pakować w kłopoty. - Faust położył swoją wielką łapę na barku Lawa by dodać mu otuchy a potem odwrócił się i z pozostałą trójką potruchtał do sąsiedniej kamienicy. Właściwie dwójką bo Junior zaginał dopiero przez ulicę by do nich wrócić to został trochę z tyłu ale zaraz powinien ich dogonić.

- Myślicie, że są tam na górze jakieś gorące, wdzięczne kociaki? Jak są to ja zamawiam. - Ruben spojrzał po błazeńsku na dwóch kolegów. Może chciał ich pocieszyć czy rozbawić bo zwłaszcza George miał minę mocno niepewną.

- Chyba nie będziemy się z nimi szarpać co? Sam mówił, że tam na górze jest nerwowo. - George wziął głębszy oddech by się opanować. Ale nadal chyba obawiał się co mogą zrobić we trzech jeśli doszłoby do bezpośredniej konfrontacji. Początek czekał ich już na ulicy bo gapie czy koledzy tych na górze czekali, gapili się, obserwowali i gadali ze sobą pewnie czekając jak rozwinie się sytuacja.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline