Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2020, 20:07   #105
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Nie trafił w oko niestety, choć w “pysk” bestii udało mu się. Potwór szarżował na grupę, a tym razem… piorun trafił prosto w JR raniąc ją i powodując krótkie spięcia w systemie elektronicznym pancerza. Na szczęście nie wywołało to poważnych uszkodzeń w systemie jej pancerza. Niemniej kolejny taki atak mógłby się okazać poważniejszy.

Jeden strzał nie do końca celny nie oznaczał całkowitego niepowodzenia, więc Kit kontynuował ostrzał, starając się trafić w czułe punkty, za które uważał "oczy" mechanicznego pająka.
- Dawaj miecz!! - Wrzasnęła do Kita J.R. w sumie sama sobie go od niego odbierając. Plan był prosty, okrążyć pająka, po czym odrąbać mu łeb mieczem na overdrive pancerza, tylko… potrzebny był do tego czas.
- Strzelać dalej w jego łeb, ale i chować się za skałami! Uważać na te jego pieprzone promienie! - Jean krzyczała do kumpli z oddziału.
- Łapska mu odrąb! - poradził jej Kit, ponownie strzelając do strażnika.
Ostrzał potwora nadal był kontynuowany, kule ryły głębokie rany w ciele bestii... w części regenerowane przez nadnaturalną naturę pająka. Bestia nie popadała w panikę, jakby nie czuła bólu i ruszała wprost na JR. Taka jak ona ruszała na niego. Tryb overdriwe huczał silniczkami tłoków poruszających jej pancerzem. Niemniej ten tryb nie potrafił pokonać masy i inercji z niej związanej.
JR nie mogła skakać wysoko. Ledwo mogła skakać w tym pancerzu. Była to najcięższa wersja, o czym ona często zapominała. Nie dało się dosięgnąć do pyska metalowego pająka. Bo ten nie próbował ją ukąsić. Zamiast tego zaatakował kończyną niczym włócznią. I trafił.
Metalowa „włócznia” wbiła się w tors JR... pani sierżant poczuła ból, acz... gruby i ciężki pancerz nie był tak łatwy do przebicia. Rana, choć bolesna, była powierzchowna... ostrze nie zagłębiło się za bardzo w ciało Jean.
I musiała posłuchać rady Carsona. Zamach miecza przyciął pajączkowi kończynę wybijając go nieco z równowagi. Wystarczająco, by zimny promień strzelający z jednego z oczu... nie trafił w cel, jakim była JR.
Kit chwycił jedną z łap pająka, mając nadzieję, że w ten sposób zmniejszy nieco mobilność przeciwnika. I poleciał w powietrzu kawałek, strząśnięty bez problemu przez potwora, który tylko uniósł łapę trzymaną przez Carsona (wraz z nim samym) w górę i strząsnął go nonszalancko. Pancerz ochronił mężczyznę przed obrażeniami, ale w samej zbroi zaczęły migać lampki ostrzegawcze. Parę obwodów wysiadło, po tym jak dzielny żołnierz zaliczył plecami pokrytą śniegiem glebę.
Jean z kolei zabrała się za odcinanie kolejnych mieczem… co jednak szło jej niezbyt dobrze. Przeciwnik był szybszy i zwinniejszy od niej i bez problemu unikał kolejnych jej ciosów. I odpowiedział atakiem strumieniem białem energii pokrywając pancerz JR warstewką lodu na prawym naramienniku i pancerzu. Lodowate zimno przezwyciężyło systemy grzewcze lodu i JR zacisnęła zęby z bólu, czując jak ciało wręcz ulega odmrożeniom. To jej jednak nie powstrzymało. Machała wciąż mieczem w trybie overdriwe starając się wycisnąć maksimum z ogniwa pancerza.
Widząc, że jej towarzysze szykują się do walki wręcz, Elizabeth wstrzymała ostrzał przeciwnika.
Reszta żołnierzy nie używała granatów, więc stała serie wprost w ciało potwora. Lufy zaczynały się już rozgrzewać od ciągłych salw. Kanonada wręcz ogłuszała. AST nieświadomie zaczęli otaczać potwora kręgiem wybierając sobie lepsze pozycje do strzału, podczas gdy atakująca go JR. robiła za przynętę unikając ciosów długim odnóżami i próbując je odciąć.
Ciało potwora rozorane setkami pocisków zaczynało się chwiać, a jego ruchy traciły na zwinności. Regenerujący się pancerz nie był w stanie zaleczyć wszystkich uszkodzeń jakie mu zadawano. Potwór… powoli, acz nieustannie przegrywał. Co skłaniało cały oddział do kontynuowania ostrzału.
Im strażnik był słabszy, tym Elizabeth mocniej zastanawiała się co dalej. Bo jednak nikt im nie mógł obiecać, że uwolniony więzień w ramach wdzięczności zdecyduje się im pomóc.
- Możesz kurwa wreszcie zdechnąć?! - Wrzasnęła McAllister do pająka, zadając kolejne ciosy mieczem, mając już serdecznie dosyć tej cholernej walki.
- Warto by go oswoić - rzucił Kit, zbliżając się do pająka i pakując w jego cielsko kolejną porcję pocisków.
Karabiny się rozgrzewały, amunicja kończyła w magazynkach. A Collier przekonywała się, że taurusy stały wyżej nad zwyczajną spluwę. O ile tamte pociski przyspieszane do prawie naddźwiękowych prędkości boleśnie kąsały potwory, o tyle jej głaskała.
A i sama bestia walczyła do końca i jej ostrza były równie niebezpieczne jak promienie. Przekonała się o tym znów JR, gdy unikając promienia strzelającego z jej oko… została trafiona kończyną w bok i powalona na ziemię. Potwór jednak nie zdołał jej przyszpilić do ziemi, bo sam legł pod nawałnicą ciągłego ostrzału. Stalowa sylwetka zachwiała się bardziej niż zwykle i potwór runął prosto w śnieg.
Wygrali… ale co dalej?
Na to pytanie musieli szybko znaleźć odpowiedź. Collier zamarznie z czasem na tym lodowym pustkowiu. A i ogniwa w ich pancerzach nie będą grzały wiecznie.
Kit przekazał szybko dziewczynie swój płaszcz w nadziei, że uchroni ją przed natychmiastowym zamarznięciem.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline