Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2020, 09:12   #203
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Wolf patrząc na towarzysza skinął głową w kierunku nowo przybyłych jakby dawał do zrozumienia, że o nich mu chodziło podczas jakiejś wcześniejszej rozmowy.
- Prosze usiąść - właściciel wskazał kanape po drugiej stronie stolika. - Nieczęsto mamy korporacyjnych gości. W czym mogę pomóc?
Inspektor i jej podwładny zajęli wskazane im miejsce.
- Pan? - Corday wbiła wyczekujące spojrzenie w mężczyznę, który nie przedstawił się.
- Thibault Bertrand - przedstawił się z grymasem. - Proszę jednak zwracać się do mnie po nazwisku lub po prostu Theo.
- Tak, rodzice potrafią uprzykrzyć życie - skomentowała ze współczuciem Inspektor grymas rozmówcy. - Też kiedyś swojego nie lubiłam - dodała rozsiadając się wygodnie.
- Nie sądzę żebym kiedyś przestał nie lubić swojego - uśmiechnął się blado.
- To jest pana jedyny klub? - zapytała zmieniając temat i zaczęła rozglądać się po sali.
- Tak - parsknął śmiechem. - A powinienem mieć mieć całą sieć? Nikt z Capitolu jeszcze nie chciał mnie wykupić i wchłonąć.
- Może to właśnie jest powodem - uśmiechnęła się Inspektor. - Jak tam pana policzek, panie Wolf? - zmieniła temat i osobę zainteresowania.
- Przeżyję. Nie pierwszy, nie ostatni - odparł ironicznie.
- Chciałabym zostać z panem Bertrandem na osobności, mógłby pan z sierżantem przejść do innej loży, gdzie mój podwładny z panem porozmawia? - powiedziała Inspektor.

Mężczyźni popatrzyli po sobie. Brwi Patricka uniosły się w niemym pytaniu, na co Thibault skinął potakująco.
- Zapraszam do baru - zaproponował Wolf Cooperowi podnosząc się na nogi. - Napije się pan czegoś?
- Zamieniam się w słuch - powiedział właściciel, gdy mężczyźni oddalili się nieco.
- Znam już jedną wersję wydarzeń jakie miały związek z obywatelką Capitolu, chciałabym teraz porozmawiać o tym z panem, jako właścicielem obiektu, w którym została znaleziona - zaczęła Irya, mówiąc spokojnym i uprzejmym tonem. - Czy pana pracownik, pan Wolf, dnia 7 tego miesiąca kontaktował się z panem i informował, że byłam tu tego dnia, przed południem w sprawie tej zaginionej obywatelki Capitolu? - zapytała.
- Nie - pokręcił głową. - Sprawy związane z salami i klientami są na jego głowie. Nie musi mnie o wszystkim informować. Poza tym nie była ona tak bardzo zaginiona. Co prawda miała problemy z wyjściem o własnych siłach, ale też dla jej dobra nie wyrzucaliśmy jej na ulicę. Z tego co wiem Patrick zapewnił jej spokój w tamtej loży - wykonał ruch głową w kierunku miejsca o jakim mówił.
- Nie posiadała dokumentów ani środków, którymi mogłaby zapłacić za usługi w tym miejscu. Czy to nie były według pana przesłanki by kontaktować się z policją? - pytała dalej.
- Ani ona ani jej towarzyszka, z tego co wiem, nie zapłaciły w czasie tamtego wieczoru ani Kardynalskiej Korony, więc brak środków nie robił nam żadnej różnicy. Zawsze mogliśmy liczyć, że siostra po nią wróci, a to jak chciała się potem dostać do hotelu to nie nasz problem - rozłożył w geście bezradności.

- Jak więc pan myśli, czemu pana pracownik nie przekazał informacji, że dziewczyna tu jest, kiedy w imieniu tej drugiej przyszłam po zaginioną? - powiedziała z zainteresowaniem Inspektor.
- To już musi pani jego zapytać - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Tak zrobię - skinęła głową Corday. - Ale proszę o odpowiedź, żebym nie musiała dwa razy panu zajmować czasu, gdy stwierdzi na przykład, że macie taką politykę firmy, przetrzymywać zaginionych przed osobami ich poszukującymi - uśmiechnęła się uroczo.
- Pobudki musiał mieć prywatne. Jego decyzja nie miała nic wspólnego ze mną - wyjaśnił.
- Czy pojawienie się w klubie pana Yamady, niecałą godzinę po moim wyjściu, miało związek z zaginioną? - pytała dalej.
- Nie - zdecydowanie zaprzeczył, ale Irya nie była przekonana odnośnie jego prawdomówności.
- Czy pan Yamada jest częstym gościem w pana klubie?
- Nie widuję go częściej niż raz w tygodniu. Czasem rzadziej - oznajmił po krótkim zastanowieniu.
- Czy pan Yamada często wyprowadza z klubu nieprzytomne kobiety? - zapytała tonem który ciężko było przypisać czy był poważny czy ironiczny.
- Nie wiem - zaśmiał się Bertrand, ale nie zaprzeczył.
- Spotkał się pan z Yamadą wtedy przed południem 7 tego miesiąca? Lub później, w tym w okolicach końca doby?
- Jeśli zagląda do klubu, a ja jestem na miejscu, to zamieniamy kilka słów. Nazwałbym to jednak raczej wizytami kurtuazyjnymi - odpowiedział zachowując wyraźną ostrożność.

- Czy w wieczór poprzedzający 7 tego miesiąca towarzyszył pan tym dwóm dziewczynom? - Irya wyciągnęła telefon i pokazała zdjęcie Fox i Jones. - Czyli zaginionej i tej która zgłosiła jej zaginięcie - dodała w tonie wyjaśnienia.
- Tak - potwierdził jakby to była tylko formalność. - Obie imprezowały na mój koszt.
- Często sponsoruje pan osoby przychodzące do pana klubu?
- Nie był to odosobniony przypadek jeśli o to pani chodzi - spoważniał.
- Według raportu toksykologicznego dziewczyna zażyła sporo środków odurzających. Skoro przebywała tu na pana koszt to jak się pan do tego faktu odniesie? - szczerze zainteresowała się.
- Może to ona je wniosła albo dostała od kogoś innego? - odpowiedział w ewidentnie wymijający sposób. - Towarzyszyłem jej przez większość imprezy, ale nie przez cały czas.
- Jaki miał pan powód do sponsorowania jej?
Bertrand popatrzyła na nią zaskoczony.
- Kobieta która płaci za siebie w takim lokalu albo przyszła na babski wieczór z koleżankami albo jest po prostu nieatrakcyjna - parsknął śmiechem na koniec.
- Czyli wnioskuję z tego, że oczekiwał pan, że odwdzięczy się w inny sposób?
- To już mniejsza z tym - powiedział nadal rozbawiony. - Oboje wiemy, że nie była zdatna do niczego.
- W przypadku faceta bym się zgodziła, z kobietą już nie jest to takie jednoznaczne - zwróciła mu uwagę. - Co prowadzi do kolejnego mojego pytania. Czy odbył pan stosunek z nią?
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline