Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2020, 16:15   #106
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Przed nimi była zaś ściana wielkiego lodowca… o barwie błękitu. A w niej ich cel.

Bladoskóry mężczyzna zamknięty w bryle…”lodu”. Bo mimo wszystko ta zamarznięta ciecz nie wydawała się zwykłą H2O.
- Ciekawe, na ile to jest odporne... - powiedział Kit, stukając w ostrzem gładką powierzchnię. - JR, może mieczem?
- Lub też spróbować zdetonować nad nim granat fosforowy. Jeżeli jest jak te inny stwory, to fosfor nie zrobi mu krzywdy - powiedziała Lili oglądając bryłę lodu i uwięzione w niej stworzenie.
- No nie wiem… - Mruknęła Jean - Jakbyś ty była do kogoś nastawiona, co cię granatem potraktował, żeby uwolnić? Nawet jak mu to nic nie zrobi, wesoły może nie być… na początek serio jakoś siłowo-ręcznie? Albo ten, Taurusem, pojedyncze strzały, na obrzeżu, żeby lód skruszyć a potem mieczem? No co tak na mnie patrzycie? - J.R. pokręciła głową.
- On nie wie co to granat i do czego służy. Chcesz do niego strzelać? Tak samo może być niezadowolony z tego powodu. A my będziemy niepotrzebnie tracić amunicję i to w momencie gdy na uzupełnienie nie możemy liczyć - van Erp popatrzyła na drugą sierżant. - Trzeba stąd znikać i to szybko inaczej wiesz co się stanie.
- Siedzi w zamrażarce… raczej nie ma możliwości protestowania.- ocenił Guerra, a Hamato podszedł do lodowca i zamachnął ręką uderzając w lód. Nie zostawił na niej rysy, natomiast kawałki metalu odsypały się z jego pięści.- Twarde… to nie jest zwykły lód i chyba nie ma co bawić się w delikatne metody.
BFG spojrzał na Lili.
- Ale ładunków wybuchowych chyba nie musimy oszczędzać, co? Może potraktować to jak drzwi i wysadzić naokoło? Tak jak to robią w komandosach. To znaczy… nie chcę wtrącać się w twoje kompetencje. Zapomnij co powiedziałem, ty jesteś specjalistką.- zaczął się motać na koniec wywołując kpiący śmiech Guerry. A Collier przypomniała.
- Możemy się pospieszyć? Tu jest strasznie zimno, bez pancerza i ogrzewania z ogniwa.

J.R. przez długą chwilę przypatrywała się Lili…
- Czy ja się jąkam? - Spytała nagle, ale nie czekała na odpowiedź - Powiedziałam strzelać NA OKOŁO NIEGO, A NIE W NIEGO w tym cholernym lodzie. Skruszyć tak ten lód, co właśnie w taki sam sposób, ale z ładunkami, zaproponował BFG. A Taurusy mogą przebić wiele, więc może dadzą radę? I uważam, że kilka pojedynczych strzałów to mniejsze marnotrawstwo niż zużycie ładunków… no a z tym granatem to mi się nie chce już wyjaśniać - McAllister pokręciła znowu głową, jakby z rezygnacją, po czym spojrzała na BFG - Strzelaj, tylko celnie. Ogień pojedynczy NA OKOŁO śpiącego księcia w bryle, a jak się nie uda, to spróbujemy z tymi ładunkami.
-Aye ma’am.- BFG wymierzył i wystrzelił kilka pocisków pojedynczym ogniem taurusa. Te… odbiły się od lodu zostawiając ledwie widoczne ryski na gładkiej powierzchni...co wywołało śmiech J.R. i wzruszenie ramionami.
- Dawać ładunki? - Stwierdziła, po czym odciągnęła Collier na bok i coś tam jej cicho powiedziała, stojąc tuż przy niej, wywołując przy tym szok i rumieniec na twarzy blondynki, i bardziej ją otulając płaszczem, który ta na sobie miała. Po chwili obie się zaśmiały. Charlotte tak nieco z ulgą, nieco z zakłopotaniem chichotała… bardzo nerwowo.
- Wysadzajmy więc. - Kit przeniósł spojrzenie ze śmiejących się dziewczyn na więźnia lodu. - Nie warto marnować sił i amunicji na próby rozwalenia tej materii - powiedział, po czym spojrzał na Lili. - Na co czekasz? Chcesz żeby Collier zamarzła? Dawaj te ładunki.
- Szeregowy Carson, wy to chyba się zapominacie? - Powiedziała sierżant oglądając z bliska bryłę, w której zamknięty był szukany osobnik. Nie był to zwykły lód, ten skruszyłby się przy strzelaniu do niego. - I to od dłuższego czasu zapominacie się - ciągnęła dalej obchodząc bryłę. Co jakiś czas zatrzymywała się, żeby poskrobać w tym niby lodzie. - To nie jest wycieczka integracyjna. A żebyś sobie o tym przypomniał, to dam ci zadanie - odwróciła się nagle twarzą co szeregowego. - Przed założeniem ładunków trzeba wywiercić tu kilka dziur. Tu, tu i tu - wskazała kilka miejsc. - Tak na głębokość palca. Ja to zrobię po drugiej stronie. No ruchy ruchy szeregowy, bo nam Collier zamarza - sama zabrałą się wiercenie w swoje części. A po chwili ponownie obdarzyła Kita spojrzeniem i rzekła - Tylko przyłóż się, bo drugiego podejścia nie będzie.
Ach, zamarza.... kto by pomyślał, Kit omal nie parsknął śmiechem prosto w nos Lili, jako że ta powtórzyła jego własne słowa.
- Tak jest, pani sierżant - odparł, "strzelając kopytami" jak na paradzie.
A potem zabrał się za “wiercenie” dziur we wskazanych miejscach, wykuwając je naręcznym ostrzem… co było mozolnym, ale jedynym skutecznym sposobem na ich zrobienie.

McAllister od czasu do czasu przyglądała się wszystkiemu z obojętną miną, zabezpieczając pobliski teren…
Reszta żołnierzy zaś również zabezpieczała teren, uzupełniała amunicję (bo tej poszło sporo na potwora), bądź odpoczywała. Energia ogniw powoli zaczęła schodzić do poziomu alarmowego, gdy Lili i Carson kończyli zakładać ładunki. Pozostało jeszcze obliczyć i wyznaczyć obszar wybuchu i schować się wraz z oddziałem poza zasięgiem eksplozji.
I liczyć na szczęście… bo pani sierżant musiała zużyć wszystkie konwencjonalne ładunki jakie miała przy sobie.
Sierżant van Erp kilkukrotnie sprawdziła swoje wyliczenia i ładunki. Pokazała oddziałowi gdzie najbliżej mogą być, aby podziwianie fajerwerków jakie dla nich przygotowała było bezpieczne. A gdy już wszyscy stali poza nieprzekraczalną linią, którą wyznaczyła, zdetonowała ładunki.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline