Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2020, 18:10   #11
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Królewska stajnia świeciła pustkami i więcej można w niej teraz było dojrzeć latających u powały jaskółek aniżeli koni. Znać było, że gospodarz ze świtą poza włośćmi swemi rezyduje obecnie. Tym niemniej była to pierwsza wizyta Rogacza w tym znanym przecież nawet w jego rodzinnych stronach miejscu i musiał przyznać, że jak na ot budynek gospodarski dla zwierząt… to mają rozmach klaczesyny.
On sam o koniach nie wiedział wiele. Nauczył się je dosiadać w Dolinie, ale na opiece i układaniu ich pod siodło się nie znał wcale. Dlatego też ciekawie spoglądał na mijanych stajennych, którzy pełnili tu swoje obowiązki, a także na narzędzia, których nawet nazwać nie umiał. Arkana rohrrimskiej tradycji
- To tu - słomianowłosy młodzik zatrzymał przy jednej z wydzielonych zagród zza wejścia, której spoglądały na niego wielkie czarne oczy osadzone w bułanym końskim łbie. Rogacz przechylił głowę wpatrując się w nie z zaciekawieniem - Osika jest raczej spokojna. Burzy się tylko boi… Iiii… nooo… ugryźć potrafi. Tak z niczego właściwie. Ale niesie dobrze.
- Dogadamy się - odparł mu Rogacz przypatrując się nienajmłodszemu już zwierzęciu o maści mokrego piasku. Jak wszystkie konie Rohirrimów, było bardziej zadbane niż ich żony. Ale czas już odbił swoje piętno na niej. Sierść przetarła się tu i ówdzie. Gdzieniegdzie zostały zabilźnione ślady po ranach, a grzbiet już był nieco wklęśnięty i mięśniejszy przy zadzie, co zapewne nie czyniło z kobyłki specjalnie zwrotnej - Prawda, Wiedźmo?
- Osika ją wołamy - poprawił młodzian.
- I może dlatego gryzie?


Wieczór w karczmie upływał leniwie jakby wcale nie miał być ostatnim, a wręcz przeciwnie kolejnym. Jemu osobiście się nie spieszyło aż tak jak Rhune. Choć nie z tych samych oczywistych względów co Gondoryjce. On przezornie wolał mieć ulfurowych przed sobą, a nie za sobą. Ale jak na dłoni widać było, że młody Rohirrim, który miał z nimi jechać, wprost palił się do wyjazdu i sprawa jest dla niego osobista. Kto zaś wie jak to mogło wpłynąć na rozwój wydarzeń.

Rogacz opróżnił więc jeden jeszcze kufel przyniesiony przez piegowatą Breywyn i skinąwszy na dobranoc pozostałym przy stole Rhune i Sikorce, ruszył do swojego pokoju. Mijając zaś się z jednym z ulfurowych, potrącili się obaj ostentacyjnie ramieniem.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem