Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2020, 20:28   #192
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Siedzieli całkiem sporą grupką: Karl ze swoimi ludźmi, Tladin, do tego woźnica Adolphus, Ragnis i Stephan.
- Co zrobili z cielskami minotaurów, ktoś wie? - Tladin, który opuścił lazaret w pełni sił, cieszył się tymi namiastkami życia karczemnego, jakie zaimprowizowano.

- Chciałeś kawałek na pamiątkę? - spytał Karl, upijając łyk czegoś, co w tym miejscu zwano winem.

- Lepsze to niż kawałek papieru, który nam dali. Pewnie ten i ów dobrze by zapłacił za trochę krwi, albo rogi.

- Niestety, nie pomyślałem o takim aspekcie tej sprawy
- przyznał Karl. - Ten papierek może być najwyżej potwierdzeniem dokonanych przez nas czynów. Bo nie sądzę, by ktoś z nas często odwiedzał to miejsce.

- Może da się coś jeszcze zrobić. No, a wy, ktoś coś wie, gdzie te minotaury?
- Gladenson rozejrzał się po towarzyszach siedzących przy stole?

Odpowiedziała mu chwila zamieszania, patrzenia na siebie nawzajem i pomruków. Chyba inni też mieli ciekawsze zajęcia niż obserwacja trucheł minotaurów. Wiedzieli tylko, że je sprzątnięto z placu bo już zaczynały jechać padliną ale co się z nimi stało to nie wiedzieli.

- Będziemy musieli się przespacerować po okolicy - stwierdził Karl. - W końcu ktoś musiał te kolosy wyciągnąć z miasta, ktoś to musiał widzieć.

- Przejdźmy się
- potaknął khazad i dopił piwo. - W końcu, jako zabójcy minotaurów, mamy chyba prawo do obejrzenia ciał. Może zaczniemy od tej kapitan, do której niby teraz należymy? I od razu się dowiedzmy, co z wozami i kiedy możemy ruszać do Lenkster.
- Stephan, a ty musisz zdobyć sobie jakieś uzbrojenie. Walczyć nie będziesz, ale nie chcę, aby cię byle łachudra jednym ciosem zabił. Idź poszukaj sobie jakiegoś porządnego pancerza.

- Dowiemy siÄ™ wszystkiego
- Karl również dopił swój trunek i podniósł się.

Kapitan Konig nie była trudna do namierzenia. Bawiła się ze swoją partią przy dwóch złączonych stołach. Pośród tej hulanki rzucała się w oczy swoimi chabrowymi barwami na tle bieli i czerni jej gwardzistów. Odwrócili głowy w stronę dwóch gości którzy podeszli do ich stołu.

- Pani kapitan, jestem Tladin Gladenson. Razem z panem Falkenbergiem zostaliśmy zgarnięci z naszej drogi na potrzeby przewożenia rannych. Jakoś się tak porobiło, że nie tylko rannych woziliśmy… ale do rzeczy. Chcielibyśmy się odmeldować z naszymi wozami. Mamy zadanie zlecone przez ratusz wolfenburski i czas nam do niego powrócić. I jeszcze druga rzecz, chciałem popatrzeć na tego minotaura, co mnie prawie w objęcia Gazula posłał. Do kogo mogę się zwrócić ze swoją prośbą?

- No to was odmeldowuję. Jedźcie i niech was dobrzy bogowie prowadzą. A ścierwo zostało wywiezione do lasu za miastem
- kapitan miała dobry humor i nie robiła chwilowym podwładnym żadnych trudności z opuszczeniem jej oddziału, miasta i powrotem do własnych spraw. Odpowiedziała wesoło i beztrosko dając im krótki, luźny salut.

Tladin zerknÄ…Å‚ na Karla, czy ten ma co do dodania.

Karl do dodania nic nie miał.
- Do zobaczenia, pani kapitan - powiedział.

- No to chodźmy do tego lasu - zaproponował Karl, gdy już się znaleźli na ulicy.

- Dobra. Popytam tu i ówdzie, poszukamy. A jeżeli do wieczora nic nie znajdziemy, to przenocujemy w mieści i rano ruszymy do Lenkster.

 
Gladin jest offline