Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2020, 07:25   #36
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Sobota; Zmierzch; U Harpera



- A podali nieco więcej info podrzucając ten plakat? - Inu skinęła na spoglądającą na nią z plakatu postać. Dłuższą chwilę zastanawiała się czy człowieka nie rozpoznaje, no i przede wszystkim czy nie kojarzy go z “rodzinnych “ kręgów, bo akurat w ich sprawy wolałaby się nie mieszać .- Kupa szmalu.

- No mnie to zostawił kurier no to nic więcej nie wiem. Trzeba by do nich pojechać na ten uniwerek i samemu popytać. Parę osób też pytało o ten plakat ale czy coś z tym zrobią to nie wiem. A nagroda spora bo to jeden z tych ich najważniejszych profesorków no to im zależy by się znalazł. - Harper wzruszył ramionami na znak, że zbyt wielu detali sprawy nie zna. Ale widocznie taka nagroda przykuła uwagę nie tylko tej pary klientów. A facet na zdjęciu wyglądał jak w tym kitlu jak jakiś naukowiec starej daty i twarz dla Amandy była kompletnie nieznana.

- Czaję… - Inu jeszcze chwilę popatrzyła na twarz profesorka chcąc ją zapamiętać. - A masz może jakieś karimaty? Śpiwory? - Widząc że od faceta więcej nie wyciągnie, wróciła do interesu.

- Pewnie. Tam leżą, wybierzcie coś sobie. - właściciel wskazał tą mniej trzęsącą się, lewą ręką na jeden czy dwa regały gdzie leżały takie właśnie akcesoria o jakie pytała Amanda. Gdy tam podeszli kierowca zaczął oglądać te śpiwory chociaż tak dość machinalnie.

- I co myślisz? Chcesz tam pojechać? - zapytał ją cicho chyba bardziej zastanawiając się o tym plakacie niż nad wybieraniem śpiworu.

- Kusi choć muszę sprawdzić czy to rodzina go nie zgarnęła. - Inu szukała jakiegoś małego śpiworu i karimaty. Najlepszy byłby sprzęt wojskowy bo dużo wytrzymuje i jest mały.

- Myślisz? - blondyn popatrzył na nią nieco sceptycznie przerywając na chwilę oglądanie tych śpiworów. W końcu po prostu darował sobie i oparł się bokiem o ten regał obserwując jak brunetka przebiera w towarze. Takie, małe, sprytne, turystyczne śpiwory też tu było. Trzeba było je tylko rozwinąć by sprawdzić w jakim są stanie.

- A jak chcesz to sprawdzić? Pogadasz z Ayumi albo Hori? - zapytał po chwili zastanowienia. Akurat jak przepatrywaczka rozwinęła jeden z obiecujących śpiworów. Ale okazało się, że zamek się zacina gdzieś w połowie.

- Innej opcji nie ma. - Inu rozwinęła jeden ze śpiworów by go sprawdzić. - Wiesz… możemy brać fuchy tak długo jak nie wchodzimy im w paradę.

- No ale bez przesady. Chyba nie sądzisz, że każde porwanie czy zniknięcie to robota kogoś z naszych? Ten uniwerek to całkiem inna enklawa. No ale tak, póki jesteśmy w mieście to można działać.
- blondyn chyba był sceptyczny co do zasięgu i możliwości działania ich rodziny dla jakiej pracowali. Bo patrzył i mówił z lekkim niedowierzaniem chociaż ostrożność z jaką to mówił wskazywały, że tak mu się wydaje ale pewności nie ma. Drugi ze śpiworów okazał się całkiem niezły. Szczelne igloo chociaż też miał urwany języczek zamka. No ale to już można było zastępczo wsunąć agrafkę czy coś takiego by łatwiej nim manipulować. A zamki w śpiworach i tak zwykle bywały zasunięte i wszyscy wsuwali się w nie do środka od góry.

- Ten jest spoko. - Inu zwinęła śpiwór. - Widziałeś ile gostek jest wart? To ktoś ważny i lepiej spytać.

- No okey. Tylko wiesz, jak to jakaś czarna robota kogoś z naszych to inni mogą nic nie wiedzieć. Albo zrobić się nerwowi jak ktoś będzie o to pytał. No ale Ayumi chyba można zapytać. Jesteś jej potrzebna na to Miami to najwyżej każe ci się zamknąć i się nie wtrącać jeśli maczała w tym swoje łapy.
- kierowca zastanawiał się chwilę. Może nad wybranym śpiworem a może o tym co rozmawiali.W końcu wzruszył ramionami, odbił się od regału i dał znać, że mogą wracać do Harpera.

Inu przytaknęła ruchem głowy. Rzuciła blondynowi śpiwór i zgarnęła dwie karimaty, bo jej prywatna zaczynała ulegać biodegradacji. Tak wyposażona podeszła do Harpera by zapłacić.

- To bierzecie? Świetnie. Jeszcze czegoś wam potrzeba? - właściciel sprawdził swoimi trzęsącymi się rękoma co wybrali i zaczął podliczać rachunek w zeszycie. - Za to będzie… śpiwór i dwie karimaty… no to 30 dolców. Coś jeszcze do tego? - zapytał wskazując na wybrany ekwipunek i resztę zawalonych sprzętem regałów jakie miał w swojej kolekcji.

- Te buty. - Inu skinęła na leżące na ladzie obuwie, układając obok swoje znaleziska.

- No tak, to z butami będzie 70 dolców. - starszy mężczyzna szybko dodał sumę za buty i popatrzył czy klienci chcą coś jeszcze.

- No i jeszcze tamto. - blondyn wskazał na koce i resztę rzeczy jakie oglądali wcześniej ale jeszcze ostatecznie nie deklarowali, że biorą.

- Aha, jeszcze to… - Harper wrócił do tych wybranych fantów i trzęsącą się ręką sprawdził co tam jest. Zaraz zaczął liczyć i wyszło mu, że trochę ponad stówka. - No dobra, dla takiej ładnej i stałej klientki niech będzie pełna stówka. - uśmiechnął się na szczeciniastej gębie prosto do Amandy spuszczając jej z ceny te parę dolców powyżej tej stówki.

- Niech będzie. - Inu wydobyła z tylnej kieszeni spodni zwitek banknotów i odliczyła kwotę. - Lubię z tobą robić interesy Harper.

- I nawzajem.
- uśmiechnął się właściciel przyjmując te dziesięć dziesiątek jakie podała mu brunetka. - I niech wam dobrze służy! A z tymi butami to jak mówiłem do poniedziałku bez problemu wam wymienię jeśli nie będą pasować. - sprzedawca uśmiechnął się chowając pieniądze a Kanmi również pakując zakupy to przygotowanych toreb.

- Dobra to jutro podskoczę jakby co i dam do wymiany. - Inu zabrała się za pakowanie części fantów do swojego plecaka. Szczególnie tego co mogło zamoknąć.


Sobota; wieczór; W domu Inu

- Co za ulewa. - Inu zdjęła kaptur już wchodząc na klatkę schodową. Prawdziwą ulgę poczuła jednak, mogąc zdjąć ciężki od deszczu płaszcz. Zawiesiła go na wieszaku w przedpokoju, pod, którym już na stałe znalazła się miska. Pogoda w Zgniłym Jabłku wymuszała takie rozwiązania, szczególnie jeśli nie chciało się mieć grzyba na podłodze. - Rozgość się. - Uśmiechnęła się do wchodzącego za nią Kanmi, biorąc z podłogi kupione przez nich jedzenie. W korytarzu zostawiła mokry plecak, w którym znajdowały się zakupy dla Maki. Wolała by ociekł nim zacznie wyciągać z niego rzeczy.

- Chcesz coś ciepłego do picia? - Obejrzała się na idącego za nią blondyna.

- O tak, zrób coś. Pizga strasznie. - może ani dla przepatrywaczki ani jej kierowcy taka pogoda w okolicy nie była pierwszyzną ale na pewno nie była niczym przyjemnym. I dało się zmarznąć i zmoknąć jak za każdym innym razem. Dlatego dobrze było wejść do środka i posilić się czymś ciepłym na rozgrzewkę.

Inu rozłożyła na stole kupione żarcie na wynos i zabrała się za robienie herbaty.
- Dorwałam nieco miodu. Masz ochotę?

- Miodu? A daj, spróbuję.
- trochę tym zaskoczyła blondyna ale ten machnął na to reęką gotów spróbować czegoś nowego. Sam zajął się robieniem miejsca na stole czyli wyjmowaniem kupionego jedzenia z toreb.

- Na południu jest tego więcej. - Inu nałożyła nieco miodu na łyżeczkę i podała ją Kanmi. - Jak ci posmakuje to dodam ci do herbaty. Działa rozgrzewająco.

- Słodkie.
- ocenił po chwili gdy zawartość łyżeczki zaczęła rozpuszczać mu się w ustach. - Dobre. To daj tego. Zobaczymy jak smakuje. - zgodził się na taki smakowy eksperyment.

Inu parsknęła i nałożyła solidną łyżeczkę blondynowi do herbaty, podobnie doprawiając swój kubek.
- Nie ma to jak romantyczny wieczór herbata i chinol. - Skinęła na przyniesione przez nich jedzenie, podając Kanmiemu herbatę.

- Dzięki. Ciekawe co dzisiaj dobrego mieli. - blondas skinął swoją blond głową biorąc kubek do ręki ale sam otworzył pudełko a kupionym jedzeniem ciekaw co dokładnie im się dzisiaj dostało. Z pojemnika buchnęła para i aromat azjatyckiej potrawy. - Wygląda nieźle. Pachnie też nieźle. - przyznał z uznaniem na spróbowanie dłubiąc w tym jedzeniu pałeczkami.

- Nom. - Inu dosiadła się do stołu ze swoim kubkiem i dobrała się do kolejnego pudełka. - Właśnie poczułam, że umieram z głodu. Smacznego. - Mruknęła jeszcze łapiąc za dodane pałeczki i zabierając się za jedzenie.

- Całkiem dobre… Ale oni zawsze robią coś dobrego. - Kanmi przyznał gdy spróbował pierwsze kęsy makaronu z różnymi dodatkami. Jadł pałeczkami sprawnie jak urodzony Azjata no ale długotrwała praca u Koi wyrobiły mu tą umiejętność. Azjaci z politowaniem i z jakąś wyższością patrzyli na tych którzy nie potrafili opanować sztuki jedzenia pałeczkami.

Amanda chcąc nie chcąc też musiała się nauczyć. No i teraz szamała to jedzenie pałeczkami, ciesząc się jak ledwo ciepły posiłek wypełnia jej brzuch. Cały czas zerkała też na Kanmi na serio dziwiąc się, że trafił się jej do pracy taki przystojniak.

- Dobre… Kurde bym wiedział, że będzie takie dobre to bym spróbował tego nowego sosu… A tak wolałem iść na pewniaka. A ta laska mówiła, że dobry ten nowy… - rzekł zerkając na nią i wskazując pałeczkami na wnętrze swojego pudełka. - A w ogóle masz jakąś muzę? - zapytał rozglądając się dookoła jakby szukał jakiegoś bomboxa czy innych głośników.

- Nie.. gdy jestem sama nie lubię gdy coś zabija odgłosy z zewnątrz. - Inu podsunęła chłopakowi swój pojemnik z żarciem. - Chcesz to spróbuj to chyba ma ten sos i jest niezłe.

- O, to wzięłaś z tym nowym?
- kierowca tak się zdziwił co ucieszył. Zanurzył pałeczki w podsuniętym jedzeniu i posmakował. Przez chwilę wpatrywał się gdzieś w ścianę po czym pokiwał głową. - No może być. Trochę za pikantne jak dla mnie. Ale może być. - zdecydował w końcu oznajmiając Amandzie wynik tej degustacji.

- Nie lubisz na ostro? - Inu wyszczerzyła się rzucając w stronę chłopaka dwuznacznym tekstem.

- To zależy co na ostro. - Kanmi widocznie dostrzegł tą dwuznaczność bo wyszczerzył się do niej wesołym, bezczelnym uśmiechem. - Coś proponujesz? - zapytał niewinnie grzebiąc pałeczkami w swoim pudełku.

- Hm… - Inu zamyśliła się. - W sumie… ostatnio zastanawiałam się, czemu mnie nie wziąłeś na stole.

- Na stole? Na tym stole?
- blondyn uniósł brwi z zaciekawionym uśmiechem. Wskazał pałeczkami na stół przy jakim siedzieli. - No nie powiem, ciekawa opcja. Ale wiesz… Co się odwlecze… - zaśmiał się cicho ale tym razem w spojrzeniu dało się dostrzec wesołe ogniki.

- Przy nim piliśmy, nie? A ty mnie zataszczyłeś aż do sypialni.- Inu dopiła herbatę i zabrała się za zbieranie rzeczy po jedzeniu. - A jeśli chodzi o picie? Chcesz czegoś? Mam chyba jeszcze resztkę tamtego whiskey.

- Tak? To dawaj. Będzie w sam raz.
- Kanmi wyglądał na zadowolonego z takich propozycji na początek ich wspólnego wieczoru. Jadł szybko a mówił jeszcze szybciej.

Inu rozlała trunek do dwóch szklanek.
- Chcesz rozcieńczone? - Spytała nalewając gazowany napój do swojej szklanki.

- Tak, dolej czegoś. Nie przepadam tak za samą czystą. - zgodził się trochę chaotycznie zerkając na gospodynię to na swoje jedzenie które kończył w ekspresowym tempie.

Amanda bez pośpiechu dolała mu tego samego gazowanego napoju i przyniosła drinki do stołu.
- Nie musisz tak tego pochłaniać, nie spieszy się nam nigdzie. - Sama przysiadła na stole i upiła nieco alkoholu.

- Aha. - blondyn zgodził kiwając głową ale jakoś nie było po nim widać realnego zmniejszenia tempa jedzenia uśmiechając się krótkim, urwanym uśmiechem. Spieszył się jak wcześniej łypiąc okiem po postawionej na stole szklance i sylwetce obok jaka tą szklankę postawiła.

- Ta Julie… miała taką obróżkę. - Inu popijając postanowiła “zabawiać” gościa rozmową. Może ja też ogarniało zniecierpliwienie. Te ich zabawy w aucie mocno ją pobudziły… już nie mówiąc o masażu u Maki. Wskazała na swoją szyję pokazując gdzie tą obróżkę się zakładało. - Cholernie seksownie to wygląda.

- Tak?
- tym razem Kanmi zmrużył oczy jakby jednak miał trochę kłopotów ze zrozumieniem o czym albo dlaczego o tym Amanda mówi. Przełknął szybko kęs z pudełka i znów zajrzał do środka.

- To chodziła w obroży? I tak dobrze w niej wygląda? - mężczyzna mówił trochę niepewnie jakby po omacku próbował dojść do puenty. Chociaż sam temat chyba go zaciekawił.

- Nawet sama ją jej założyłam. - Inu zamyśliła się, w końcu jednak pozwoliła wygrać ciekawości. - Robiłeś to kiedyś z kimś kto lubi takie rzeczy jak kajdanki, obroże i temu podobne?

- Heh. Ciekawa osóbka ci się trafiła.
- blondyn wydawał się być rozbawiony i zaciekawiony tą przygodą z recepcjonistką głównej kwatery donny. Złapał za kolejny kęs pałeczkami trochę rzeczywiście zwalniając tempo jedzenia.

- No tak, znałem kiedyś taką jedną co lubiła takie rzeczy. Właściwie to było całkiem ciekawie. No ale wyjechała czy coś. Już nawet nie pamiętam. - zmrużył oczy gdy mówił o jakiejś swojej dawnej znajomej.

- Podobało ci się to? - Inu dalej bezczelnie obserwowała blondyna siedząc na stole i coraz mocniej opróżniając trzymaną szklankę z drinkiem.

- Jak chodziła w obroży albo prosiła by ją przykuć do łóżka? - zaśmiał się cicho do swoich wspomnień patrząc na brunetkę siedzącą na krawędzi stołu. - Tak, było całkiem ciekawie. Ta twoja też prosiła byś ją przykuła do łóżka? - zaciekawił się i jak zwykle temat dziewczyn i kochanek Amandy niezmiennie go rozweselał.

- Nie.. chciała tylko bym się nią bawiła. - Amanda odnotowała w myślach by skorzystać z tego pomysłu i może przykuć Julie? A może dać się samej przykuć. - Ciekawe jak to jest.. wiesz.. być przykutym.

- Jak masz kajdanki to możemy sprawdzić.
- blondyn odpalił beztrosko uśmiechając się wesoły, bezczelnym i nieco chrapliwym śmiechem.

- Mam sznurek. - Inu zaśmiała się, chcąc ukryć, że jej głos robi się rozpalony. - Pytanie czy umiesz wiązać.

- To też możemy sprawdzić. Przynieś ten sznurek.
- Kanmi nie podniósł głowy i wydawał się zainteresowany tylko dokończeniem swojego chińskiego makaronu z dodatkami ale sądząc po głosie to też zaczynał się nakręcać na te zabawy.

Inu zeszła ze stołu i przeszła do sypialni. Niepokojące było jak bardzo się nakręca od samego gadania. Odstawiła szklankę z drinkiem z boku i zdjęła bluzę, którą miała na sobie nim przeszła do szukania kawałków sznurka. Miała kilka dłuższych i krótszych do montowanie rzeczy przy plecaku.
Ze swoją zdobyczą wróciła do kuchni.
- Nadadzą się? - pomachała sznurkiem przed blondynem.

- Pewnie. - podniósł głowę na przyniesiony sznurek i odstawił puste już pudełko na stół. Wyciągnął rękę po te akcesoria a drugą sięgnął po szklankę ze swoim drinkiem. - No to twoje zdrowie! - uśmiechnął się łykając zabarwione smakiem napoju promile whisky.

Inu także podniosła szklankę i dopiła drinka, po czym podała sznurki Kanmi. Amanda spojrzała blondynowi w oczy swoim wygłodniałym i nieco już rozpalonym wzrokiem.

- No tak… Myślę, że się nadadzą… - ocenił mężczyzna gdy szarpnął sznurkiem by sprawdzić jego wytrzymałość a potem rozwinął by sprawdzić jego długość. Ale weryfikacja wyszła chyba raczej pozytywnie by wyglądał na zadowolonego. Potem spojrzał jeszcze raz na gospodynię przesuwając się spojrzeniem po jej sylwetce. W końcu przyzwał ją do siebie gestem palca.

- Chodź no tutaj. - wskazał na miejsce tuż przed nim gdzie miała stanąć.

Inu podeszła do niego i wyciągnęła dłonie, tak jak Julie w jej stronę, gdy miała ją skuć. Czuła jak robi się jej przyjemnie ciepło z podniecenia.

- Wolisz z przodu czy z tyłu? - Kanmi uniósł sznur jakby już miał zacząć go przymierzać na kobiece nadgarstki ale zatrzymał się i spojrzał pytająco w górę. - Albo dobra. Zacznijmy od czegoś prostego. - sam sobie odpowiedział i Amanda jednocześnie widziała jak jego dłonie oplątują sznurkiem jej nadgarstki i jak te nadgarstki przekazują w górę ten oplatający bodziec. Blondyn manewrował tym sznurkiem całkiem sprawnie.

- Lepsza byłaby taśma albo jakaś grubsza linka. Taki cienki sznurek łatwo za ciasno zawiązać i robi się wtedy nieprzyjemnie. - mówił gdy tak wiązał i zaraz spojrzał w górę. - Nie za ciasno? - zapytał kontrolnie.

Amanda poruszyła nieco rękami, czując że pęta jej nie uciskają.
- Jest… dobrze. - Ją samą zaskoczyło jak bardzo czuła podniecenie z powodu tej całej sytuacji. - Brzmisz jakbyś miał doświadczenie.

- No przecież mówię, że trochę się tak z tamtą bawiliśmy.
- roześmiał się i kończył swoje dzieło. Teraz gospodyni miała nadgarstki ściągnięte przed sobą razem. A on sam wstał przez co mógł spojrzeć na nią z góry takim bezczelnie rozbawionym uśmieszkiem. A potem zaczął przesuwać kciukiem i palcami po jej policzku przesuwając je w kierunku ust. Tam przesunął nimi po wargach Amandy przyjemnie je przy tym podrażniając a potem zaczął je całować. Mocno i zdecydowanie napierając przy tym na to drugie ciało zmuszając je do cofnięcia się.

Inu nie odezwała się. Odpowiadając na pocałunki zrobiła krok do tyłu, a potem kolejny, dając się prowadzić kochankowi.

Przy kolejnym kroku poczuła napór na swoich tyłach gdy krawędź stołu zagrodziła jej drogę odwrotu. Zatrzymała się a mężczyzna wykorzystał moment by podwinąć jej ubranie do góry by wyzwolić jej front od zbędnych ubrań. A gdy to zrobił pchnął ją na ten stół a sam zaczął rozpinać jej spodnie.

- Spodobał ci się pomysł ze stołem? - Inu uniosła związane dłonie by ułatwić blondynowi dostęp do swoich spodni.

- Może być. - blondyn pokiwał głową trochę w roztargnieniu by był zajęty rozpinaniem a potem ściąganiem spodni z bioder. Gdy to mu się udało już łatwiej było zsuwać je przez nogi. I chwilę później rzucił je na krzesło na jakim do nie dawna siedział. A gospodyni była już prawie całkiem naga nie licząc podciągniętej po same ramiona góry.

- O tak, może być. - Kanmi uśmiechnął się krótko kiwając głową gdy jednym rzutem oka ocenił podane do stołu skrepowane danie. Potem zaczął przesuwać dłońmi po kolanach, udach i brzuchu Amandy kończąc tą wędrówkę na jej piersiach. Tam dłonie zatrzymały się a ona cała poczuła na sobie korpus mężczyzny gdy położył się na niej aby także ustami móc zbadać te apetyczne krągłości.

Inu zadrżała czując tą napaść. Opuściła skrępowane dłonie układając je na blond głowie, podczas gdy jej nogi owinęły się wokół bioder kochanka.

Głowa i dłonie zaś nasyciwszy swój pierwszy, gwałtowny głód na te jędrne krągłości zaczęły przesuwać się niżej. W kierunku szybko oddychającego brzucha. A potem jeszcze niżej, na sam dół podbrzusza. I tam znów zatrzymały się na dłuższy postój. Śmiało buszując po zakamarkach tego gorącego tematu i wreszcie go penetrując w głąb.

Amanda jęknęła czując szturm na swoją kobiecość. Jej dłonie zacisnęły się nieco na włosach blondyna, jednak nie odciągnęła go od siebie. Czuła jak jego wargi palce z jednej strony potęgują głód, a z drugiej… nieco łagodzą jej rozdrażnienie spowodowane długim oczekiwaniem na kochanka.
- Yhym… sprawny masz ten język. - Wymruczała wijąc się delikatnie na stole.

Kanmi mruknął coś twierdzącą czy prychnął rozbawiony czy ucieszony tym komplementem. Ale oboje już byli rozgrzani i zniecierpliwieni tą grą wstępną. Więc w końcu wstał od stołu. Ale tym razem po to by wpakować się w to gorąco zapraszające go wnętrze. Więc się wpakował i zaraz stół zaczął się bujać i skrzypieć rytmicznie napędzany jego biodrami a wtórował im klaskający odgłos bioder uderzających o nagie, gościnne uda. Blondyn złapał mocno za boki i biodra kochanki aby ustabilizować jej i swoją pozycję w tej kompozycji. Sapał szybkim, urywanym oddechem gdy chaotycznie wodził spojrzeniem po pół nagim ciele kochanki.

Amanda związanymi dłońmi złapała się powyżej głowy blatu stołu, poddając się tym szturmom. Jednak nie było nic lepszego niż ten gorący kawałek męskiego ciała w jej wnętrzu, nawet jeśli te wszystkie zabawki wibrowały przyjemnie. Czując jak każdy kolejny atak prowadzi ją do szczytu, jak jej obnażone piersi bujają się coraz mocniej, wpatrywała się wprost w oczy blondyna.

Też się w nią wpatrywał. Chociaż nie tylko oczy przykuwały jego spojrzenie i dłonie. W końcu pochylił się nad nią opierajac się na szeroko rozpostartych ramionach aby jeszcze swobodniej manewrować swoimi biodram. Widziała jak po skroni spływają mu stróżki potu, jak twarz się zaczerwieniła i nozdrza gwałtownie filtrują powietrze. I jak szczęki się zaciskają się aż mu żuchwy chodziły pod skórą.

- A teraz zmiana… - wysapał w pewnym momencie wychodząc z niej bez ostrzeżenia. I bez ostrzeżenia zsunął ją ze stołu na podłogę zmuszając do powstania na własne nogi. - Spodoba ci się, zobaczysz. - obiecał całując ją krótko po czym odwrócił tyłem do siebie a następnie znów pchnął ją na stół. Tym razem tak, że opadła na niego swoim przodem. A on sam wrócił do niej chociaż teraz widocznie miał ją zamiar brać od tyłu.

- T..tak? - Inu spróbowała by w jej głosie pojawiło się nieco rozbawienia, jednak niezbyt to wyszło. Zdarzało jej się to tak robić, choć związane ręce dodawały temu wszystkiemu pikanterii.

Kanmi też za bardzo nie był w nastroju do rozmowy. Napędzany testosteronem i podnieceniem pompował przygniecioną do stołu kobietę aż się wszystko trzęsło, jęczało i skrzypiało. On, ona, stół i te wszystkie pudełka, szklanki i butelka jakie jeszcze nie spadły albo się nie poprzewracały. Wreszcie taki sprint nie mógł trwać wiecznie. Więc doszli do tego punktu kulminacyjnego. Gdy Amanda poczuła tą charakterystyczną, męską eksplozję życia w sobie. Blondyn zajęczał, wygiął się w łuk, z rozpędu szturchnął ją jeszcze kilka razy aż wreszcie opadł na krzesło na jakim wcześniej siedział.

- Nieźle… Naprawdę nieźle… - trzasnął ją rozbawiony i szczęśliwy we wciąż wypięte, nagie pośladki.

Amanda doszła czując w sobie gorący trybut kochanka gwałtowny jak całe te ich zabawy. Krzyknęła obwieszczając ten szczyt i opadła zdyszana na stół.

- Ta… - Amana jakoś zwlekła się ze stołu i bezceremonialnie opadła pupą na uda mężczyzny opierając się plecami o jego rozgrzane ciało. - To była ostra jazda.

- No chyba można tak to nazwać.
- zgodził się nie protestując gdy na nim usiadła. Nawet się uśmiechnął. A sam zastękał gdy musiał wychylić się po szklankę. Była pusta bo to co w niej było wylało się podczas tych harców na stole. Więc rozejrzał się po stole ale butelka była poza jego zasięgiem.

- Podasz? - zapytał wskazując na swoją wymagającą napełnienia szklankę i przewróconą butelkę leżącą na stole.

Inu wychyliła się i sięgnęła po butelkę, przy okazji biorąc swoją szklankę. Niestety po jakiś napój do rozcieńczenia już nie chciało się jej ruszać. Więc zlała jedynie resztkę whiskey do obu szklanek. Cała operacja wyglądała dosyć komicznie bo nadal miała związane ręce i własną szklankę musiała sobie wsadzić między nogi.
- Fajne to wiązanie ale cholernie niepraktyczne. - Mruknęła ni to do siebie ni do kochanka.

- Ano tak… Pokaż te ręce… - blondyn jakby dopiero teraz przypomniał sobie o tych skrępowanych nadgarstkach Amandy. Wziął napił się ze szklanki, odstawił ją i zaczął rozsupływać to co wcześniej zasupłał.
Inu oparła się o niego przyglądając się jego poczynaniom. Czuła ponad ramieniem gorący oddech blondyna, który przyjemnie łaskotał jej szyję i ramię.

- To co? Przenosimy się do łóżka? - Inu zerknęła ponad ramieniem na blondyna, gdy już jej ręce zostały oswobodzone. - Masz ochotę na jeszcze czy idziemy spać?

- Do łóżka? Tak, możemy iść do łóżka.
- mężczyzna siedzący na krześle powtórzył i chwilę obracał pomysł partnerki siedzącej mu na kolanach. Wstał zmuszając ją przy okazji też do powstania po czym zaczął kompletować szklanki, butelkę a zanim ruszył do sypialni to jeszcze zgarnął tamtą drugą butelkę z czymś do picia co nie miało w sobie promili. Bo okazało się, że ta pierwsza z whisky jest już bez whisky.

- A teraz odjazd na stację Sypialnia! - uniósł w górę butelkę wydając tą komendę po czym wskazał nią drzwi do sypialni gospodyni.

Amanda zaśmiała się i przejęła od niego szklanki i nie zważając na to, że jest jedynie w podwiniętej koszulce ruszyła do pokoju.

Tam odstawiła szkło na szafeczkę przy łóżku i rozebrala się do końca nim legła na łóżku.

- Do łóżka, czyli idziemy spać? - Przeciągnęła się na chłodnej pościeli.

- Spać? A chce ci się? - blondyn usiadł obok, odkręcił butelkę i zaczął rozlewać płyn do dopiero co rozstawionych szklanek. Zerknął koso z rozbawieniem na nagą sylwetkę ładnie prezentującą swoje wdzięki na swoim łóżku i wydawał się mieć całkiem dobry humor.

- Niezbyt. - Inu oparła się na przedramionach i przyglądała się jak Kanmi robi im drinki. - Martwię się tą trasą. Wiem że od cholery spraw po drodze, ale ta wyprawa nie daje mi spokoju.

- Serio chcesz teraz gadać o robocie?
- blondyn popatrzył na nią ironicznym spojrzeniem gdy skończył rozlewać płyn do obu szklanek. Przesunął się nieco by być bardziej frontem niż profilem do leżącej gospodyni i wręczył jej jedną ze szklanek. Gdy ją wzięła zaczął przesuwać palcami po jej ramieniu, łopatce i plecach. - Powiedz lepiej na co masz ochotę tu i teraz. - mruknął tonem sugerującym, że coś nie bardzo ma ochotę na rozmowy o pracy i wolałby bardziej praktyczne zajęcia.

- Wybacz… to ty wydawałeś się być zmęczony. - Inu upiła drinka i poczuła jak alkohol pali jej gardło. Cokolwiek było w tej butelce musiało być mocniejsze, no i napoju chyba było mniej. A jednak dotyk blondyna sprawiał, że goryczka w gardle jakoś nie przeszkadzała.

- Mam ochotę na pocałunki… dużo. - Uśmiechnęła się do chłopaka i ścisnęła swoją pierś. - Na przykład tutaj.

- Myślę, że możemy się z tym dogadać.
- blond głowa pokiwała się po czym jej właściciel odstawił swoją szklankę z powrotem na szafkę nocną i pochylił się aby pocałować bark brunetki. A potem jej obojczyk. I wreszcie przekręcił ją tak by leżała na wznak a jego usta i dłonie zaczęły wędrówkę od obojczyków w dół, do tych jędrnych półkul do jakich tak uroczo zapraszała ich właścicielka. W miarę rozwoju tej zabawy mężczyzna zdawał się rozkręcać coraz bardziej.

Inu ledwo zdążyła odstawić szklankę unikając rozlania jej zawartości na łóżko. Chwilę potem jej ciało było już niemal całkowicie we władzy kochanka, wijąc się od jego pieszczot na pościeli.

Rozgrzani po niedawnym numerze na stole nie zdążyli jeszcze porządnie po nim ostygnąć więc nieco przygaszony płomień buchnął na nowo. Kanmi zaczął poczynać sobie coraz śmielej z ciałem kochanki. Najpierw był tak jak usiadł czyli na krawędzi łóżka. Łatwiej mu było dobrać się do piersi i ust brunetki. Ale szybko rozgościł się na całego gdy zagnieździł się między jej gościnnie rozchylonymi udami i tam zaczął dokazywać. Najpierw jeszcze dość delikatnie, palcami i ustami. Ale podniecenie dość szybko skłoniło go by przejść do bardziej zdecydowanych działań. Wkrótce więc Inu miała twarz blondyna nad swoją twarzą a jego samego w swoim centrum. Łóżko zaś powtarzało skrzypieniem każdy ich energiczny ruch w tych łóżkowych manewrach.

Amanda objęła go delikatnie udami, czując jak jej ciało jeszcze chętniej otwiera się na kochanka. Pochwyciła jego twarz chwytając swymi wargami jego usta i tak dała się prowadzić ponownie na szczyt.

Mężczyzna energicznie i zapamiętale używał swoich bioder by sprawić im obojgu przyjemność. Oddawał jej pocałunki równie gorąco jak ona mu je dawała. Czasem schylał się by posmakować jej ust, szyi i piersi. Ale to wspólne dzielenie przyjemności szybko sięgnęło szczytu. Amanda wyczuła to u swojego kochanka tuż przed tym nim to nastąpiło. Tym drugim, męskim ciałem wstrząsnęły dreszcze, wygięło je w łuk, na twarzy pojawił się niezbyt kontrolowany grymas a ona sama poczuła ten punkt kulminacyjny także w sobie. Inu nie zapanowała nad sobą i krzyknęła głośno dochodząc po raz kolejny tego wieczoru. Jej ciało wygięło się w łuk i opadło na pościel.
Wpatrywała się w górującego nad nią blondyna z trudem łapiąc oddech.

- Cholera… Ale numer… - zaśmiał się leżacy obok mężczyzna. Jeszcze zasapany i mokry od potu ale zaśmiał się. Złapał pierwszy oddech i sięgnął po szklanki. Wziął jedną dla siebie a drugą dla partnerki.

Inu przyjęła szklankę i uniosła się na przedramieniu by się z niej napić. Alkohol zapiekł wysuszone gardło. jednak chwilę później przyszła ulga. Inu upiła więc spory łyk, opróżniając połowę szklanki. Przytaknęła ruchem głowy zerkając na blondyna. Gdy tylko dopili drinki, wtulili się w siebie i już po chwili spali w najlepsze.


Niedziela; ranek; mieszkanie Amandy


Amanda bez przekonania wpatrywała się w okno.
- No.. chyba bym skorzystała… co za gówniana pogoda. - Mruknęła znad kubka z kawą. - Wybiorę się dziś do rodzinki, może będzie Hori.. albo Ayumi to zapytam o tą broń.

- O! Dobry pomysł. To cię podrzucę. Ayumi pewnie jak nie będzie w biurze to będzie u siebie. Mam nadzieję. - blondyn pokiwał energicznie głową w pełni aprobując ten pomysł. Sam wczoraj o tym wspominał więc i teraz ochoczo był gotów dołożyć swoją cegiełkę do tego słusznego celu. A z biurowcem Koi było o tyle dobrze, że jeśli kogoś nie było pod służbowym adresem to parę pięter różnicy i była szansa spotkać go czy ją w domowym.

- Mam czas do popytam, z dziewczynami jestem umówiona na wieczór. - Inu spojrzała krytycznie na swój ubiór. Tylko powinnam założyć seksowniejsze ciuchy.

- Dla Ayumi? Ona też jest w połowie blondynką. - Kanmi zaśmiał się wesoło i nieco złośliwie gdy ta blond pasja Amandy do blondynek jaką zdradzała ostatnio chyba nadal go bawiła niemiłosiernie. A na razie jak już to najprędzej Amanda mogła spotkać szefową niż dziewczyny w innej części miasta z którymi była umówiona na ten wieczór. - Na pewno się ucieszy jak przyjdziesz do niej w czymś seksownym. Ja bym się ucieszył. - dodał nie kryjąc rozbawienia przy kolejnym gryzie śniadania.

- Dobra następnym razem założę dla ciebie jakąś seksowną piżamkę. - Inu wstała od stołu i przeszła do sypialni by zmienić domowe ciuchy na coś bardziej odpowiedniego na imprezę. - No ale masz rację. - Krzyknęła z sypialni. - Chyba mam słabość do blondu.

- No co ty nie powiesz?
- usłyszała za sobą rozbawione stwierdzenie swojego partnera. Wydawało się, że mimo kiepskiej pogody to ma całkiem dobry humor z samego rana skoro tak sobie pozwalał żartować i dokazywać. Miał o tyle dobrze, że jak był w gościach u niej i nie musiał wysiadać i gadać z ich szefami to nie musiał się wcale przebierać.

- A potem to jak się widzimy?! Chyba już jutro co? Tylko gdzie? Jutro ma być to zebranie u Ayumi. Ja też mam tam być? - usłyszała serię jego pytań z kuchni. Musiał podnieść głos by go słyszała w swojej sypialni.

- A wiesz co… - Inu wróciła się do kuchni stając w jej progu jedynie w staniku i majtkach. W dłoni miała obcisłą koszulkę, którą planowała założyć. - Może by było dobrze jakbyś był. Można by podpytać o te CB no i może zerknąć na ich magazyn? Może znajdzie się jeszcze coś przydatnego jak te opony.

- Noo dobra. Ale mogę poczekać w holu czy co? Nie chce mi się z nimi gadać a ty i tak masz dobre układy z Ayumi to bym ci tylko przeszkadzał. Potem możemy pójść razem do garażu.
- blondyn pokiwał głową ale jakoś prawie naga sylwetka gospodyni dość mocno przykuwała jego uwagę. Niemniej niespecjalnie palił się do osobistego spotkania z ważniakami z firmy.

Inu zamyśliła się na chwilę, bawiąc się koszulką, którą planowała założyć. Sama też nie miała ochoty na spotkanie. No ale jak im płacili to trzeba było się stawić.

- No dobra… wezmę to na siebie. - Założyła obcisłą koszulkę bez rękawów, przez którą nieco prześwitywał stanik.

- Chcesz w tym pokazać się u Ayumi? - brwi Kanmi trochę podjechały do góry gdy zobaczył co gospodyni wkłada na siebie. - Odważnie. Mnie się podoba. No ale tak u niej w tym… A jeszcze jak będzie w domu a nie w biurze… No, no… odważnie… - blondyn miał minę jakby próbował sobie wyobrazić to spotkanie i możliwą reakcję szefowej. Wydawało się, że ocenia to jako ryzykowne zagranie wobec przywiązanych do tradycji Azjatów. Ale kto wie, może okazać się to jokerowym zagraniem. Albo zarobić jakiegoś minusa u szefowej. Trudno było zgadnąć.

- Toż narzucę na to sweter. Widzisz co się dzieje na zewnątrz? - Inu skinęła na okno przypominając swojemu gościowi o panującej obecnie pogodzie. Sama podeszła do niego i dopiła resztkę kawy. - No i nie wszystkie laski muszą na mnie od razu lecieć.

- Wiesz, jak wpadniesz w oko Ayumi to ona raczej nie będzie się pytać czy na nią lecisz czy nie. Z nią to nie ma żartów. Ale ciebie to ostatnio chyba polubiła. Może nie sweter a bluze. Wiesz coś na suwak by można było rozsuwać i zasuwać.
- Kanmi rozłożył ręce na chwilę przerywając jedzenie by dać znać jaką dla niego niewiadomą jest ich szefowa. No ale pozwolił sobie na komentarz co do ubioru wyjściowego Amandy w jakim miała się zjawić przed szefową.

Inu roześmiała się.
- Rozsuwać i zasuwać powiadasz? - Spojrzała z rozbawieniem na swego partnera. - myślę że że Ayumi ma lepsze partie niż ja, które lepiej pasują do jej rangi. - Inu odstawiła kubek na stół po czym sama na nim usiadła prezentując Kanmiemu swoje nogi.

- Z nią to nic nie wiadomo. Jakby była taka jak inne laski to by nie zajmowała tego stołka co teraz. - Kanmi skwitował swoje zdanie o szefowej a następnie przyjrzał się modelce z odsłoniętymi nogami. - Pończochy. Albo jakieś leginsy. A na to spodnie. To najwyżej potem zdejmiesz spodnie. W czymś obcisłym będzie dobrze widać te nogi. No i tyłek. - pokiwał głową jakby co dzień doradzał kobietom w co mają się ubrać aby wyglądać sexy.

- Pończoch chyba nie mam, mój partner nie wykazuje się kupując mi prezenty. - Inu pozwoliła sobie na żartobliwy ton, a potem zamyśliła się. - No ale jakieś leginsy chyba mam.

- Okey, postaram się z nim pogadać na ten temat. Leginsy też mogą być. - uśmiechnął się klepiąc się w skroń na znak, że postara to sobie wbić do głowy a póki co obstawał przy swojej stylizacji.

Inu zeskoczyła ze stołu. - Dobra to idę ich poszukać. Może podskoczymy najpierw do Maki? Dałabym jej przymierzyć te buty. - Amanda przez dłuższą chwilę rozważała różne opcje, no ale niezbyt kojarzyła stopy Maki.

- Do Maki? Tak, możemy do niej podjechać. - blondyn zgodził się bez oporów. - Właściwie to dobry pomysł to się jej od razu zawiezie to co dla niej wczoraj kupiliśmy. - dodał szybciej gdy widocznie spodobał mu się pomysł. - A wiesz gdzie ona mieszka? Bo ja kojarzę tylko budynek gdzie one mieszkają. - podniósł wzrok by upewnić się czy Inu ma dokładniejszy namiar od niego.

- Byłam u niej wczoraj, pamiętasz? Odbierałeś mnie. - Inu obejrzała się w drzwiach na blondyna. - Powinnam tam trafić.

Mężczyzna skinął głową. - No tak, racja. Dobra to pojedziemy do niej a potem do wieżowca. - mężczyzna skinął głową dając znać, że o tym nie pomyślał co było wczoraj no ale skoro tak to ostatnia wątpliwość znikła. Skończył swoje śniadanie odsuwając nieco od siebie talerz i przysuwając szklankę aby popić dla lepszego trawienia.

- To się ubieram i ruszamy. - Inu wróciła do sypialni, gdzie wbiła się w ciasne leginsy i zgodnie z sugestią Kanmi w bluzę z zamkiem.

- Dobra. To gdzie są te rzeczy dla niej? Jedźmy póki znów się pogoda nie schrzani. - gość dopił swoją szklankę i wstał od stołu rozglądając się za rzeczami które wczoraj kupili dla współpasażerki.

- W plecaku. - Inu wróciła do pokoju, tylko po to by zniknąć w łazience i przemyć zęby. - No jeszcze trzeba śpiwór i jedna karimatę zgarnąć, choć nie wiem czy tego do auta nie wrzucić.

- No można zabrać. Ale to nie nasza fura to lepiej niech zostanie u niej.
- kierowca spojrzał we wskazanym kierunku a potem podszedł do tych rzeczy biorąc je na ręce gdy czekał aż gospodyni będzie gotowa do wyjścia.

Amanda narzuciła na siebie jeszcze długi płaszcz i wcisnęła nogi w już dużo mniej seksowne buty.
- Dobra to jedźmy. - Uśmiechnęła się do swojego gościa.
 
Aiko jest offline