Przeszukiwanie papierów nic nie dało, a do tego okazało się nad wyraz męczące. Rache ziewnął potężnie i poczuł nieodpartą potrzebę położenia się na stole i odpoczęcia. Słyszał słowa krasnoluda jakby ktoś napchał mu wosku do uszu. Zobaczył też uśpionego Caspara i powoli zaczęło do niego docierać co się stało.
- Trzeba.. wyjść... przewietrzyć... - mamrotał, gdy Grimm wyprowadzał go podtrzymując za ramię. – Trucizna musi się rozwiać... w powietrzu... rozcieńczyć... Weźcie maga...