Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2020, 19:03   #37
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Niedziela; późny ranek; Mieszkanie Maki

Zajechali przed już trochę znajomą kamienicę. Tym razem nie padało. Już lub jeszcze. Co w tym mieście już mogło uchodzić za ładną pogodę. Nawet wiatr się ograniczał do lekkiego powiewu chociaż na gołą skórę to powietrze było wilgotne i wyraźnie ziębiło. Za to na drugim piętrze czekało ich coś znacznie cieplejszego.

- Oo! To wy!? Jak miło was znowu widzieć! Wejdźcie proszę! - Maki wyglądała na zdziwioną ich wizytą ale też i bardzo ucieszoną. Była ubrana w samą koszulkę i luźne spodnie chociaż inne niż wczoraj. A wewnątrz mieszkania panowało przyjemne ciepło. Azjatka odsunęła się od drzwi by mogli wejść do środka i pokłoniła im się gdy ją mijali jak to wypadało się zachować wobec gości.

- A co to za torby macie? - zaciekawiła się zamykając za nimi drzwi widząc, że nie przyjechali z pustymi rękami.

- Śpiwór i karimata. Mam też buty, które fajnie jakbyś przymierzyła. - Inu zdjęła swoje obuwie i wcisnęła się w lokalne kapcie nim klapnęła na sofę i zaczęła przeszukiwać plecak. Po chwili wyjęła buty, które udało się im zdobyć. - Mogę je jeszcze wymienić jakby były złe.

- Ojej to wszystko dla mnie! Jej jesteście tacy kochani!
- blondynka ucieszyła się jakby odwiedziła ją para mikołajów. I to pół roku przed czasem!

- Gdzie ci to położyć? - kierowca zapytał pokazując torby i chyba miał dylemat jak tu sprytnie się rozporządzić tymi torbami by nie włazić do środka mieszkania w butach a póki je miał nie bardzo mógł zmienić te buty.

- Daj mnie, ja to wezmę. A ty wybierz sobie jakieś kapcie. - gospodyni szybko do niego podeszła uwalniając go z tych toreb więc i wybawiając z tych dylematów. Poszła parę kroków w głąb, kładąc torby na stole w salonie. - Zrobić wam coś do picia? Macie na coś ochotę? - zapytała znów odwracając się do swoich gości. Amanda akurat już zdążyła włożyć kapcie a blondyn dopiero rozwiązywał swoje buty.

Amanda pokręciła przecząco głową, na propozycję napoju.
- Będziemy lecieć dalej. Chciałam jeszcze odwiedzić rodzinkę, a potem jestem umówiona z tą Julie. - Inu odstawiła buty przy sofie, czekając aż Maki przyjdzie je przymierzyć.

- Oj to nie zostaniecie? - masażystkę chyba naprawdę zasmuciła ta wiadomość. Popatrzyła na Amandę potem na Kanmi który właśnie zakładał kapcie no i ten się właśnie wtrącił.

- Innym razem. Mamy trochę spraw do załatwienia. Sprawdzisz te buty? Jak nie dobre to jeszcze do jutra możemy je wymienić. - blondyn wstał i wszedł do salonu tłumacząc jak to jest z tymi butami.

- Tak, tak, już przymierzam. - blondynka pokiwała ze zrozumieniem głową i zajrzała do torby. I znów się ucieszyła. - Ojej jakie fajne rzeczy kupiliście! - roześmiała się pogodnie gdy szukając tych butów wyjęła przy okazji resztę. Rozłożyła ciepłą kurtkę od razu narzucając ją na siebie i zasuwając suwak. Była dla niej ciut za duża, sięgała do połowy uda i rękawy były trochę za długie. Ale jak na kupowanie “w powietrzu” bez przymierzania na kogo ma być wyszło i tak całkiem dobrze a te mankamenty rozmiarów były minimalne. Rozwinęła karimaty i koce zaraz je odkładając na stół. I wreszcie znalazła buty.

- To poczekajcie chwilę już przymierzam. - obiecała biorąc je w dłonie i siadając na tej samej sofie gdzie wczoraj brunetka zaczynała swoją wizytę. - Jej szkoda, że nie możecie zostać. Akurat jak mam wolne i mogę was ugościć. - popatrzyła w górę z żalem zdejmując pierwszy kapeć i wciskając stopę w czerwonej skarpecie do środka buta.

- Masz wolny weekend? - Kanmi się trochę zdziwił bo lokale usługowe i rozrywkowe a do takich zaliczało się “Fugu” to w weekendy miały dzień roboczy i w ogóle godziny szczytu.

- No nie mam. Ale pracę zaczynam popołudniu, tak na 18-tą już muszę być. Tak jak wczoraj. Ale tak rano jak teraz to mam jeszcze wolne. - blondynka podniosła głowę by na niego spojrzeć ale zaraz ją opuściła bo zakładała drugiego buta. W końcu wstała, poprawiła je i przeszła się kilka kroków po mieszkaniu.

- Nom szkoda… ale chciałabym pogadać o kilku rzeczach z Ayumi. - Amanda przyglądała się Azjatce, czekając na werdykt.

- Mogą być. Tak. Tak, dobre są. - masażystka wróciła do sofy i przeszła dookoła stołu i swoich gości. Stanęła na palcach ale w końcu zweryfikowała zakup pozytywnie uśmiechając się do nich sympatycznie.

- No to super. - Perka wstała z sofy. - Pochodź w nich trochę by je rozchodzić.. wiesz co by do nogi się dopasowały. Lepiej tutaj niż jakby coś się stało by cię obcierały na pustkowiach. Tu przynajmniej plaster się znajdzie.


Niedziela; przedpołudnie; Wieżowiec Koi


Jak na razie pogoda im sprzyjała. Znaczy niebo wciąż było zachmurzone i ponure ale nic z niego nie padało. Wiatr też ograniczał się do subtelnego powiewu. Ale na zewnątrz i tak panował wilgotny, nieprzyjemny ziąb. Na szczęście Amanda miała do przejścia niewielki kawałek, z samochodu Seana do frontowego wejścia. W recepcji ukłoniło jej się dwóch strażników ale widocznie znali ją bo nie ingerowali gdy weszła do środka. Wewnątrz musiała pokonać trochę schodów by dostać się na ten poziom gdzie było biuro jej szefowej.

Drzwi do gabinetu w którym zwykle urzędowała Hisa były otwarte ale wewnątrz jej samej nie było. Chociaż jakieś skoroszyty i odpalony ekran sugerowały, że sekretarka i asystentka Ayumi gdzieś powinna być w pobliżu ale w gabinecie jej nie było. A zwykle ona zapowiadała szefowej gości i wpuszczała do środka.

Inu stanęła w drzwiach i zapukała.
- Hisa? Tu Inu. - Rozejrzała się po gabinecie nasłuchując. Ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę to podpaść sekretarce Ayumi… no dobra.. jeszcze dalej było podpadniecie Hirze i samej Ayumi.

W gabinecie panował bezruch, spokój i cisza. Prawej ręki szefowej ewidentnie nie było w jej gabinecie. Musiała gdzieś wyjść. Pewnie nie daleko i nie na długo skoro wszystko zostawiła na biurku jakby zaraz miała wrócić. Ale gdy Amanda tak chwilę postała w tym pustym gabinecie między drzwiami na korytarz a drzwiami do Ayumi wydawało jej się, że usłyszała coś. Coś z sąsiedniego pokoju tego co tam było archiwum czy magazyn właściwie nie bardzo wiedziała co tam właściwie jest. Ale drzwi do tego pomieszczenia też były zamkniętę ale to chyba właśnie zza nich dochodziły jakieś szmery.

Inu podeszła do nich i zapukała.
- Hisa? Jesteś tu? - Stanęła przed drzwiami nasłuchując.

Przez chwilę gdy stała pod drzwiami była już pewna, że słyszy ludzkie głosy. A dokładniej kobiecy śmiech. Ale gdy zapukała wszystko nagle ucichło. Przez moment nic się nie działo po czym usłyszała zbliżające się do drzwi energiczne kroki. Na moment zatrzymały się tuż przed drzwiami. Ale zaraz klamka poruszyła się, drzwi się otworzyły i ukazała się w nich Hisa. Z bliska Amanda widziała, że ma zaróżowione policzki i trochę rozbiegane spojrzenie.

- Oh, Inu. Witaj. Co cię do nas sprowadza w połowie niedzieli? - asystentka szefowej stanęła w drzwiach przed gościem i uśmiechając się przyjaźnie do przepatrywaczki.

- Chciałam porozmawiać z Ayumi. Jest może? - Amanda odruchowo spojrzała ponad głową sekretarki do wnętrza magazynku. Była niemal pewna, że Hisa spędzała z kimś tam czas.

- Ayumi teraz nie ma. Spróbuj pójść do jej apartamentu. Uprzedziła straże by cię wpuszczali. Chyba, że chcesz jej zostawić wiadomość to wtedy przekażę. Potem będę się z nią jeszcze widziała. - Hisa wzięła głębszy oddech i zamknęła drzwi wracając do swojego biurka i zwyczajowej roli. Ale zanim zamknęła drzwi wydawało się Amandzie, że w głębi archiwum dostrzegła jakąś sylwetkę. Chyba mężczyzny. Azjaty.

- Dobra. - Inu uśmiechnęła się do sekretarki i podeszła do drzwi. - To udanej zabawy, już nie przeszkadzam.

Wsunęła ręce do kieszeni i ruszyła w stronę pięter zajmowanych przez rodzinę.

- Jakiej zabawy? Tu się pracuje, nawet w środku niedzieli. - ofuknęła ją Hisa chociaż trochę speszonym tonem jakby nie miała całkiem czystego sumienia pod tym względem. Amanda zaś mogła wyjść na korytarz. A potem poznaną ostatnio trasą na wyższe piętra. Na to właściwe pilnowane przez posterunek dwóch strażników w marynarkach i krawatach. Ci skinęli jej na przywitanie głowami i otworzyli automatyczne drzwi prowadzące do tej części gdzie były apartamenty ważniaków Koi.


Tam znalazła właściwe drzwi i zapukała do środka. Przez chwilę nic się nie działo, nie usłyszała żadnych kroków zwiastujących otwarcie drzwi. Po prostu zgrzytnęły zamki, drzwi się otworzyły a w drzwiach stanęła dwukolorowa kobieta ubrana w czarne, aksamitne kimono. Na tej aksamitnej czerni ładnie prezentowały się duże, kolorowe kwiaty.

- Dzień dobry Inu. Co cię do mnie sprowadza? - szefowa obrzuciła spojrzeniem sylwetkę Amandy jakby po wyglądzie i jej stanie próbowała się domyślić celu wizyty.

- Ja… - Inu przez chwilę przyglądała się kwiecistemu kimonu Bo było mówić jej dobrany przez Kanmiego strój mógłby robić co najwyżej za ścierki przy czymś takim. - Chciałam zapytać.. poprosić o kilka rzeczy. Ale mogę jutro jak przeszkadzam.

- Wejdź.
- gospodyni skinęła swoją dwukolorową głową i cofnęła się by wpuścić gościa do środka. Skłoniła jej się by oddać honor gościowi po czym zamknęła za nią drzwi. Zgrzytnęły zamki a Azjatka szybko dogoniła gościa i wskazała zapraszająco na ten sam niski stolik przy jakim bawiły ostatnio we trzy.

- Usiądź proszę. Zaraz przygotuję herbaty. - zaprosiła ją gestem i sama drobiąc nogami skrytymi przez aksamitne kimono przeszła do kuchni znikając na chwilę Amandzie z widoku.

Inu nieco niepewnie zajęła miejsce przy stoliku spoglądając w kierunku kuchni. Było dosyć ciepło więc rozpięła wybraną przez blondyna bluzę.

Przez chwilę z kuchni dobiegały typowe, kuchenne brzdąkania oznajmiające typowe kuchenne czynności gdy gospodyni przygotowywała tą herbatę. A rozsunięcie bluzy okazało się dobrym pomysłem bo wewnątrz rzeczywiście panowało przyjemne, rozbierające ciepło tak kontrastujące z wilgotnym chłodem jaki panował na zewnątrz. Po paru chwilach oczekiwania Ayumi pojawiła się z powrotem z tacą wypełnioną porcelanowym dzbaneczkiem, filiżankami i resztą herbacianego zestawu. Uklękła na tej samej poduszce co poprzednio i zaczęła rozlewać herbatę do obu filiżanek.

- Tu jest cukier jeśli masz ochotę. - podpowiedziała wskazując na mały pojemniczek obok czajniczka. Sama zerknęła przy nalewaniu herbaty na dekolt swojego gościa ale komentarz zostawiła dla siebie. Przynajmniej na razie.

- Dziękuję. - Inu skorzystałą z herbaty ale bez cukry. Ten napar produkcji Japończyków mogła swobodnie pić bez dodatków. - I jeszcze raz przepraszam, że niepokoją Hisa powiedziała, że tu cię znajdę.

- Ach tak, pewnie znów pracuje.
- Ayumi pokiwała głową i chyba za bardzo nie dziwiła ją obecność swojej asystentki w biurze w środku niedzieli. - I nic się nie stało. A cóż cię do mnie sprowadza? - szefowa uśmiechnęła się biorąc swoją filiżankę w elegancki uchwyt i zerkając z zachęcającym uśmiechem na swoją podwładną.

- Chciałam spytać czy byłaby możliwość załatwienia mi i Kanmiemu licencji na broń? Będę musiała ogarnąć naboje i temu podobne na wyjazd, a też… ostatnio jakoś zbyt wiele osób mnie zaczepia i jak tak dalej pójdzie mogę nie dożyć wyjazdu. - Inu spokojnym tonem wyraziła swoje obawy co do możliwość przeżycia przez najbliższe dni, jeśli nie będzie miała się czym bronić.

- Licencję na broń? - Azjatka uniosła nieco głowę i powoli opuściła ją gdy usłyszała o co chodzi. Zastanawiała się chwilę nad tym upijając łyk ze swojej filiżanki. - No myślę, że to jest do zrobienia. Chociaż parę dni może to zająć. - powiedziała w końcu jakby w głowie obmyślała jakie procedury i kontakty trzeba by uruchomić by załatwić taką licencję.

- To postaram się nieco bardziej pilnować. - Amanda uśmiechnęła się z wdzięcznością. - Choć dzisiaj idę akurat zapolować na jakąś znajomą Leroya.

- O. A co to za znajoma? I dokąd się udajesz? Potrzeba ci czegoś na ten wypad?
- Ayumi z aprobatą przyjęła tą wiadomość i temat ją bardzo zainteresował. Upiła skromny łyk gorącego naparu patrząc z zaciekawieniem na rozmówczynię.

- Drzazga, gladiatorka z Cotton Clubu. - Inu odstawiła pustą filiżankę. - Ma być dziś w Matriksie, taki klub w dzielnicy świateł.

- Kojarzę.
- brwi gospodyni nieco zmarszczyły się chociaż nie doprecyzowała czy kojarzy lokal czy osobę jaka miała być w tym lokalu. - No to w takim razie działaj. Mam nadzieję, że Leroy jutro będzie na zebraniu. Nie musi wiedzieć, że grzebiemy wokół niego. To byłoby nie na miejscu. Przyjdź jutro na to zebranie. Spróbuję go jakoś zatrzymać po spotkaniu albo chociaż nakierować go na ciebie. Może coś z niego wyciągniesz przy osobistym spotkaniu. - szefowa widocznie obmyślała jak tu dowiedzieć się czegoś więcej o tym niezbyt chcianym pasażerze jakiego wciśnięto im z zewnątrz a jakiego trudno było nie zabrać w trasę bez przykrych konsekwencji.

- Będę na pewno. - Inu przytaknęła ruchem głowy godząc się na ten plan. - Masz jeszcze jedno pytanie…. Uniwerek szuka jednego profesorka. Kroi się niezły zarobek ale wolałabym nie wejść rodzinie w paradę.

- Zebranie będzie jutro o 12-ej. I o co chodzi z tym profesorkiem z uniwerku?
- Ayumi doprecyzowała sprawy jutrzejszego zebrania ale z tym uniwersytetem i profesorem to tak z zaskoczenia coś chyba nie kojarzyła o co chodzi. Odstawiła pustą filiżankę i zaczęła znów nalewać nową porcję herbaty.

- Jeremy Fletcher. Zaginął. - Amanda w zamyśleniu spojrzała na wzory na kimonie Ayumi jakby gdzieś w nich była odpowiedź. - To musi być jakaś szycha, bo dali wysoką nagrodę. Chcemy z Kanmi go poszukać.

- No to szukajcie. Tylko nie zapomnijcie się w tym szukaniu. Ta wyprawa do Miami ma priorytet.
- gospodyni nie wzruszyła ramionami jakby los naukowca był jej obojętny i nie widziała dlaczego jej podwładni nie mieliby zgarnąć jakiejś dodatkowej fuchy. Pod warunkiem, że nie wpłynie to na ich zadanie główne.

- Ciekawy strój. To na ten “Matrix”? - Ayumi zmieniła temat i wskazała dłonią trzymająca filiżankę na trochę prześwitujący top swojego gościa.

- Tak. - Inu zerknęła w dół na swoje ciało obciśnięte koszulką i legginsami. - By choć trochę wtopić się w tłum, choć nie mam jakichś typowo imprezowych ciuchów.

- To musi być ciekawy lokal jeśli takie są tam stroje wejściowe.
- uśmiechnęła się z rozbawieniem i upiła oszczędny łyk ze swojej filiżanki.

- Dyskoteka jak każda inna. - Inu spojrzała jeszcze raz niepewnie na swoją bluzkę. Niby nieco prześwitywała ale to nie tak, że miała cycki czy stanik na wierzchu. W końcu jednak wątpliwości wzięły górę i spojrzała niepewnie na Ayumi. - Myślisz, że powinnam ją zmienić?

- Myślę, że wyglądasz w niej dość odważnie. Ale ciekawie. Apetycznie bym nawet powiedziała.
- Ayumi lekko się uśmiechnęła kiwając głową i znów przyglądając się widocznej garderobie swojego gościa. - No ale jak taki jest koloryt lokalu to na pewno wiesz najlepiej jak należy tam się wtopić w ten koloryt. - potrząsnęła swoją dwukolorową głową i upiła łyk ze swojej filiżanki dając znać, że dobór stroju pod wykonywane zlecenie zostawia Inu.

Perka uśmiechnęła się.
- Bo ja się na tym znam. Kanmi mi ciuchy wybierał. - Była ciekawa czy wyglądanie apetycznie, oznaczało, że podobała się szefowej. - To może.. ja już nie będę przeszkadzać?

- Och bynajmniej mi nie przeszkadzasz! Sama widzisz, że się relaksuje w to niedzielne dzionek.
- szefowa roześmiała się wesoło i machnęła ręką jakby nie było o czym mówić. Trzepnęła dłonią swoje czarne, wyszywane kimono jakby świadczyło o tym, że tak wygląda jej prywatny strój na te niedzielne dzionki. - Czyli tak naprawdę to się trochę nudzę i nie mogę sobie znaleźć zajęcia. Dlatego cieszę się, że przyszłaś. - powiedziała z wesołym spojrzeniem upijpając łyk ze swojej filiżanki.

- Jeśli mogę… masz przepiękne kimono. - Powiedziała nieco niepewnie. Jakoś przy Ayumi cały czas czuła się dziwnie. - Czy mogę jeszcze herbaty? Jest pyszna.

- Naturalnie.
- Ayumi zachowywała się jak na życzliwą panią domu przystało. Taką dla której troska o gościa jest najwyższym priorytetem. Tryskała pozytywną energią i życzliwością zupełnie inaczej niż to bywało w oficjalnych spotkaniach zwłaszcza w większym gronie gdy wówczas trzymała wszystkich na uprzejmy ale stanowczy, wręcz chłodny dystans. Chyba tylko Hisa jakoś potrafiła się przy niej i do niej zachowywać swobodnie w jakiś taki naturalny sposób. No ale teraz, Ayumi była całkiem miła. Nalała herbaty z podobnym uśmiechem aby spełnić życzenie swojego gościa.

- Musi być dobra. Hisa dla mnie wybierała a ona się zna na herbacie jak nikt. Jeśli chodzi o herbatę to mogę polecić ją w ciemno. - uśmiechnęła się gospodyni zdradzając skąd ma taką smaczną herbatę i kogo uważa za eksperta w tej dziedzinie.

- A kimono dziękuję. To akurat udało mi się zdobyć ze dwa sezony temu. Przyznam, że mam słabość do kimon. Więc gdyby ci się gdzieś trafiło jakieś w dobrym stanie to śmiało możesz z nim do mnie przyjść. - rzekła lekko strzepując niewidoczny pyłek z czarnego rękawa i przesuwając po krawędzi materiału pod szyją jakby jeszcze raz sprawdzała jego grubość, jakość i solidność.

- Masz ochotę przymierzyć? - zapytała podnosząc wzrok na brunetkę siedzącą przy tym samym, niskim stoliku.

Inu upiła nieco herbaty.
- Bałabym się, że je zniszczę. Nie przywykłam do noszenia rzeczy bardziej eleganckich niż płócienna sukienka. - Uśmiechnęła się i po chwili namysłu dodała. - Ale dziękuję, ta propozycja wiele dla mnie znaczy.

- Jedwab wbrew pozorom wcale nie tak łatwo zniszczyć.
- gospodyni uśmiechnęła się rozbawiona tą uwagą po czym odstawiła swoją filiżankę na niski stolik przy jakim siedziały. - Chodź, zobaczymy jakbyś wyglądała w takim jedwabiu. - podniosła się i zachęciła gestem gościa do tego samego.

Inu upiła jeszcze łyk i odstawiła filiżankę wstając.
- Obawiam się, że daleko mi będzie do Ciebie, Ayumi-san. - Podeszła do Azjatki, rozpinając bluzę do końca i odkładając ją z boku.
- Od czegoś trzeba zacząć. - odparła gospodyni obrzucając spojrzeniem ładnie wyeksponowany tors przepatrywaczaki. Wskazała gestem by poszła za nią i tak przeszły do sypialni Japonki. Było tam niskie łóżko, niewiele wystające poza obrys podłogi, ładne biurko z ekranem i zamkniętym laptopem i kilka szaf i regałów. Na jednym z nich był charakterystyczny zestaw trzech, różnej długości samurajskich mieczy a w rogu stał nawet manekin z samurajską zbroją. Ale gospodyni podeszła do jednej z szaf, otworzyła ją i ukazały się wiszące tam ubrania. Ayumi chwilę w nich przebierała i wyglądała w tym momencie jak pewnie każda kobieta która przegląda ubrania w jakich ma wyjść, ubrać się czy kupić. W końcu wyjęła dwa wieszaki na których były dwa różne kimona.

- Na co masz bardziej ochotę? - zapytała prezentując z ciepłym uśmiechem jedno krwiście czerwone kimono a drugie w głębokim niebieskim. Oba miały na sobie ładne, wyszywane wzory w kwiaty albo żurawie i były przyjemnie delikatne w dotyku.

- Oba.. są piękne. - Inu nawet nie próbowała ukryć zachwytu. - Może…. niebieskie? - Zaproponowała nieco niepewnie.

- Oczywiście. Możesz przymierzyć oba jeśli masz ochotę. - Ayumi podała jej wybrane kimono drugie na razie zawieszając na otwartych drzwiach szafy. Brunetka miała okazję włożyć na siebie ten przyjemnie delikatny materiał który zdawał się być stworzony do dawania przyjemności. Gospodyni pomogła jej zawiązać co trzeba i przymknęła drzwi szafy by Amanda mogła przejrzeć się w lustrze jak całościowo wygląda. A głęboki błękit w białe żurawie ładnie na niej leżał i podkreślał szczupłą sylwetkę.

- Piękne i ten materiał.. to niesamowite uczucie. - Uśmiechnęła się do Ayumi nieco niedowierzająco temu co widzi w lustrze. Jej nawykłe do bycia ubłoconym ciało, wyglądało niepokojąco dobrze w tym azjatyckim stroju. Do tego wyglądała.. nieco poważniej?

- Cieszę się, że ci się podoba. Może masz ochotę przymierzyć ten drugi? - gospodyni chyba też sprawiało przyjemność te przymierzanie i zabawa kimonami bo wydawała się radosna i w dobrym humorze. Zaproponowała teraz przymiarkę tego czerwonego kimona jakie wisiało na szafie. Drugie kimono, czerwone ze złotymi ptakami też było eleganckie i przyjemne w dotyku. I leżało na Amandzie równie dobrze jak to granatowe.

- Jeśli któreś ci się podoba weź je proszę w prezencie. Sprawisz mi tym ogromną przyjemność. - zaproponowała Ayumi gdy już Inu obejrzała się w tym drugim kimonie z każdej strony.

Amanda spojrzała zaskoczona na Ayumi.
- Ależ ja… - Chciała powiedzieć, że nie zasługuje, że szkoda tego kimona. Chciała powiedzieć wiele rzeczy, ale dwa lata spędziła z tymi Azjatami i wiedziała, że byłaby to uraza. No i nie wiedziała jak teraz z tego wybrnąć. - Oba są piękne. Ja nie wiem…

- To zamknij oczy i wybierz.
- Japonka podpowiedziała jej rozwiązanie tego dylematu.

Inu przytaknęła, powstrzymując się od powiedzenia, że to nie to jest jej dylematem. Zdjęła czerwone kimono i odwiesiła je. Cofnęła się spoglądając jeszcze raz na oba nakrycia i powieszone obok nich pasy, których nawet nie była w stanie samodzielnie zawiązać. No cóż... trzeba było wybrać… choć nie była jeszcze pewna jak odwdzięczy się Ayumi. Wykonała obrót i wskazała dłonią gdy zatrzymała się mnie więcej przed kimonami. Padło na błękitne. Uśmiechnęła się nieco niepewnie do Azjatki.

- No to... chyba wybrałam. - Nadal jednak nie sięgnęła po ubiór jakby nie wierząc, że to dzieje się naprawdę.

- Cudownie. Niestety nie mam jak ci zapakować tego prezentu więc pozwól, że włożę ci to do zwykłej torby. - to mówiąc gospodyni dała znać, że czas wrócić do salonu. Zamknęła szafę i obie wyszły z sypialni. Wybrane kimono włożyła do zwykłej torby którą sprezentowała swojemu gościowi. - Niech ci dobrze służy. - życzyła jej z przyjemnym uśmiechem.

Amanda pożegnała się z Ayumi jeszcze kilkukrotnie dziękując za kimono. Teraz jeszcze czekała ją wizyta w domu, bo nie chciała by prezentowi coś się stało. Potem zaś.. wyprawa do Julie i wspólne zakupy. Pozostało mieć tylko nadzieję, ze uda się jej namówić recepcjonistkę na obiad na mieście.
 
Aiko jest offline