Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2020, 17:39   #33
Gienkoslav
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację

Miasto Danin. Czas wolny i szybki.
_____Nikt, nigdy, w żadnym wypadku, nie oglądał wyznawcy Maszynowego Boga bez charakterystycznych szat narzuconych na ramiona i zaadaptowanych do niezliczonych ulepszeń biomechanicznych i biotechnologicznych, jakie Imperium oraz Mars mieli do zaoferowania. Jednak Akolita został wręcz odarty z nich przez nieznoszącego sprzeciwu, a jedynie lekkie sugestie, Fabia następnie wciśnięty w zdecydowanie za krótkie odzienie ‘tubylców’ i oddelegowany z nowymi ‘przyjaciółmi’ na zwiad. Rękawy wystarczyły jedynie by zakryć ¾ jego rąk, a spodnie kończyły się nieco ponad połową łydki. Niczym osoba brodząca codziennie w wodzie odsłania nogi żeby szybciej wyschnąć. Na szczęście, dla Perkele, Fabio darował sobie przymuszanie do zdjęcia implantu filtrującego powietrze. A będąc bardziej specyficznym, odpuścił po trzydziestej próbie przekonania Merekkertha, że jest mu to niepotrzebne na agro-planecie. Wszak klimat łagodny i umiarkowany, a poziom zanieczyszczeń unoszący się w mieszance gazów atmosfery, ledwie wyczuwalny. Już prędzej w przydrożnym barze było więcej ‘syfu’ i oparów niż w powietrzu między budynkami. No chyba, że przejechało coś co mogło oglądać dinozaury…

-Mysiu, widziałaś?! Prawie nas pobili! A to skurwysyny w dupsko jebane bez smaru. – komentował pod nosem Techadept gdy wracali z wycieczki z Fabiem. Na szczęście ten drugi miał gadane więc coś im się udało pozyskać od miejscowych

Potem poszło jakby z górki. Nikt nie męczył Tryba, a i Tryb się nie wpierdalał. Trochę jakby go nie było, zajęty myślami czy inna przypadłość kogoś, kto rozmawia do swojego ‘Zmyślonego przyjaciela od Panny Foster’.

Pojazd, luk pasażerski, względna ciasnota i smród spoconych dup

Wcisnął się gdzie miał miejsce, mamrotał coś do głośno mruczących wibracji pojazdu i został zignorowany. Choć i sam nie przejawiał chęci do interakcji. W końcu dach nad głową i coś co pod stopami nie jest twardo-nieruchome. Wibracje rozchodzące się rezonansem po jego mechanicznych dodatkach koiły, uspokajały, a oczyma wyobraźni powracał do zapamiętanych zdarzeń z początków szkolenia.

_____„……..Korytarz statku był dość wąski. Jak zwykle w tego typu ciągach technologicznych. Szczęściem smukła sylwetka Kapłana mieściła się tam, gdzie planetarniaki skończyliby zaklinowaniem. Noktowizor z przydziału ułatwiał pracę zleconą na tej wachcie. Ot, żmudna robota naprawczo-konserwująca. Tu dokręcić, tam poluzować, tutaj dołożyć smaru. Drobne potrzeby dużego, stalowego kotka wpływające na jego samopoczucie i chęci do dalszej współpracy w ciemnej przestrzeni Immaterium.

-No już, już. Ciiii. Jeszcze trochę. Ciutek smaru i przestanie łaskotać. Tak, tak, już nie swędzi prawda? - robocza rękawica Próżniaka delikatnie pieściła ubrudzonym od smaru palcem zbyt przeschłą nakrętkę siłownika śluzy.

To już trzeci dzień, a może miesiąc, odkąd podjął służbę na statku. Niby tak krótko, a długo, lecz wciąż stalowy kot sprawiał mu trudności. Nie to żeby się nie dogadywali. Już odnalazł klucz i wiedział gdzie dać całusa żeby przestało boleć. Po prostu, ten nowy kotek miał swoje przyzwyczajenia, kaprysy, marudnostki. Niekiedy ciężko było do niego dotrzeć, a wile razy,zdawać by się mogło ,że poważny problem, wymagał niewielkiego miziania po brzuszku by kocurek odwdzięczył się przyjemnym uchu mruczeniem.

-Tak, tak. Wiem że boli, ostrzał nie był przyjemny, wiem. - rytmiczny głos Kapłana intonacją niemal dokładnie przypominał pomruki silnika rozchodzące się rezonansem po konstrukcji. Subtelne nuty wymrukiwane w ciszy wentylacyjnych zakamarków i luzów na łączeniach poszczególnych segmentów -Najpierw olejki, taaak, a potem zajmę się Twoim futerkiem. Obiecuję. Nie, nie powiemy kapitanowi o przecieku, nie. Toż to wstyd, tak duży kociak, a jeszcze się moczy. Nie, niech to będzie naszym sekretem. - Twarz skryta za wizjerem kombinezonu przytulała się do kratki wentylacyjnej.………...”


- Do roboty, wyłazić! - wyrwało Tech adepta z okowów wspomnień.
_____Nawet nie zwrócił uwagi, że dotarli do celu, a silnik od chwili mruczał jałowym biegiem. Dopiero po wyjściu, widząc jeszcze ‘śnięty’ wzrok Merekkerth’a, Varn zlitował się nad Próżniakiem wyjaśniając mu co się do cholery działo. Pałeczkę przejął Bertan skoro wydawał się najbardziej odpowiedni do zarządzania materiałem ludzkim. Nie dziwota skoro, jak się okazało na melinie, był to były wojskowy z wielgachnym bagażem doświadczenia, mimo tak młodego wieku. Merekkerth był chyba nawet starszy od tego faceta. Ale cóż, izolacja na łajbach, zwłaszcza bojowych, potrafiła wyobcować, nawet najbardziej extrowertyczne jednostki. Rutyna, nuda, przebity kadłub, równanie ciśnień i flaki załogi wysysane przez najmniejszą dziurkę w miejscach rozszczelnień. Szczęście, że Technograf nie liczył czasu. Jeśli coś mu nawali z tkanką miękką, to sobie wstawi nową z biotechu.
 
Gienkoslav jest offline