|
Ash cierpliwie wysłuchał krasnoluda. - Czego konkretnie szukacie w tych ruinach i kto zlecił wam to zadanie? - Spytał. - Teraz to ino sposobu coby tę poczwarę wykurzyć. - Dazlyn pyknął w fajkę i spojrzał na dwa posągi krasnoludów, które spoglądały na nich groźnie w okolicach zabarykadowanych drzwi. - W zasadzie szukali żeśmy czego innego, ale to miejsce może zawierać cenne wskazówki o… innym miejscu, które Gundren Ro…
- Cicho! Na mą brodę, Dazlyn! - zganił go drugi z krasnoludów - Szef zakazał rozpowiadać, więc rozpowiadać nie będziemy. Jeszcze jaki szubrawiec się zainteresuje i kłopoty gotowe. Widzisz, że to mieszaniec. - Norbus Ironrune uśmiechnął się przepraszająco. - Dość wam, drodzy goście wiedzieć, że interesuje nas głównie słowo pisane. Podejrzewamy, że to mogła kiedyś być świątynia, a w takich zwykle było na czym oko zawiesić… a was co sprowadza? - łypnął podejrzliwie. - Zostaliśmy tutaj przysłani z Phandalin, żeby ostrzec was przed grasującym w okolicy smokiem. Sugerowałbym przerwanie wykopalisk i powrót do miasta. Są naoczni świadkowie ataków bestii, a jej pojawienie się w górach wprowadziło chaos wśród innych mieszkańców okolic. Jeśli nie dorwie was smok, równie dobrze może was dopaść oddział orków albo coś jeszcze przyjemniejszego. - Czarownik nie owijał w bawełnę, ale kątem oka rozejrzał się po ruinach. - Z drugiej strony… Proszę mi wybaczyć na moment. - Albinos wziął Tomena i Gugliermo na stronę. - Panowie, co myślicie o tym żeby pomóc tym dwóm brodaczom? Kilka godzin w tę czy drugą stronę nas nie zbawi. Załatwimy cokolwiek kryje się za tymi drzwiami, i splądrujemy… w sensie, wynegocjujemy procent z udziałów. Mówią, że tego paskudztwa nie imają się kilofy? - Młodzieniec podniósł do góry palec, na koniuszku którego zatańczył intensywnie gorący, pomarańczowy płomień. - Mam tu dla nich coś lepszego. Co wy na to?
Krasnolud spojrzał krytycznie na swoją broń, później na Tomena. Zamyślił się nad liną. Westchnął. -W gorącej wodzie kompanyś, młodziencze. Magikiem jesteś, ale my nie, jak mielibyśmy pomóc, nie wiem. Linę mamy, ale czy związać to się da nie wiemy. A Ty wiesz co to za brzydactwo może być? I czy tam jeden łazi czy więcej. Trzeba by sprawdzić po cichu, umiałbyś?
Młody dobrze kombinował, ale potencjalne zyski nie przewyższały ryzyka. Przynajmniej na razie. Za mało wiemy - przemknęło mu przez głowę. - Za dużo pytań na raz, wybacz - krasnolud zdał sobie sprawę, że zbyt wiele pytań nie jest dobrą strategią. - Mogę spróbować. - Pokiwał głową chłopak na pytanie Gugliermo o cichy zwiad. Prawdę mówiąc był w tym naprawdę niezły, ale wolał nie chwalić się przed krasnoludem i Tomenem żeby nie kusić losu i nie narażać się na ich dociekliwość. - Szkoda, że wasz towarzysz gnom nie zdecydował się pójść z nami. - Westchnął albinos. - Nie wiem co to za stworzenie, ale jeśli uciekło przed nimi dwóch starszych krasnoludów, to my też możemy mieć szansę. - Wydawało się, że albinos nie ma zbyt dużego doświadczenia w plądrowaniu starożytnych ruin. Traktował całą sytuację jako swego rodzaju grę. - Dobrze, spróbuj więc, a ja postaram się dowiedzieć jakich skarbów mości krasnoludy szukają. A co do towarzysza gnoma, niech Ci nie będzie szkoda. Uparciuch z niego i to niesubordynowany. Niby to na okręcie służył ale dogadać się z nim nie szło. Pewnie przez upadek w głowie mu się poprzestawiało - pokiwał smutno głową na myśl o gnomie. Co jeden to lepszy - przypomniał sobie cyrkowego iluzjonistę, który przez przypadek przywołał bestię z innego wymiaru. Stłumił wesołe parsknięcie. - Dobra, młody, do dzieła. Zobaczmy czy Ci się uda.
Chłopak kiwnął głową, zdjął plecak i nałożył kaptur na białą głowę, gotowy by ruszyć ku drzwiom. Dał znak dwójce krasnoludzkich badaczy, sugerując, że chce by je otworzyli. - Chcę rozejrzeć się w środku. - Wytłumaczył.
|