Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2020, 15:47   #303
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
System Japrael, Dxun, pozycje kompanii Zakeeg
Ostrze niebieskiego miecza świetlnego wycinało drogę pośród zastępów przeciwnika. Odbila bolt, zrobiła unik i skoczyła korzystając z Mocy. Spadła z góry na twilekańskiego najemnika rozcinając go prawie na pół. Uskok w bok, pchnięcie w tył, kolejny przeciwnik martwy. Odbiła dwa kolejne bolty, półobrót i dekapitacja dwóch wrogów jednocześnie.
Brianna szkoliła się do tego od samego dzieciństwa. Ostatni raz miała okazję się tak wykazać podczas wojny domowej na Onderonie. Wtedy jeszcze przy boku Wygnanej Jedi przebijali się przez wojska lojalne wobec generała Vaklu.
Odbiła dwa kolejne bolty, rzuciła miecz ścinając snajpera ukrytego na wysokości. Podskoczyła robiąc uniki i łapiąc miecz w dłoń. Upadła w przykucu i odskoczyła w zarośla. Zapędziła się za daleko od ich pozycji i teraz zaczęła się cofać. Padawanom nakazała pilnować pozycji bazowych mandalorian. To mogło się udać. Walcząc w ten sposób Czerwony Krayt pomimo przewagi liczebnej nie miał szans ich pokonać.

Dzika Przestrzeń, System Anoth, stacja kontroli kosmicznego doku CK 01
W półmroku panującym w pomieszczeniu słychać było jedynie ciche pochrapywanie gizki i spokojny, choć odrobinę świszczący oddech starca. Przyglądając się papierowym książkom, Sol dostrzegł, że wśród tytułów prawdopodobnie traktatów filozoficznych, znajdowały się dziecięce bajki. Tych z oczywistych względów Zhar-kan nie kojarzył.
- Zawsze… potrzeba jest matką rozwoju… ALOW… jeśli dobrze pamiętam… zaawansowany wojownik do walki w warunkach niskich poziomów tlenu… Studiowałem swego czasu na Arkanii, wspaniałe osiągnięcia w naszej dziedzinie… - sięgnął ku twarzy, ściagnął okulary i przetarł sobie oczy. Ponownie je założył i spojrzał na arkanianina. - Jednak zawsze stawiano na uniwersalność. Byście mogli sobie poradzić… Tymczasem im większa specjalizacja, tym lepsze efekty, ale… co się dzieje gdy braknie zapotrzebowania na usługi specjalisty? Zostaje odsunięty w kąt, jak niepotrzebna zabawka… A przecież żaden z was nigdy nie był zabawką… ale, khu… - zakasłał - chyba… - ledwo był w stanie wydusić słowa - nie czas, khu khu… - prawie się dusił, ale chciał dokończyć swoje zdanie - na dysputy o etyce. - zasapał się i przez chwilę walczył o złapanie oddechu.
Ponownie zrobił chwilę przerwy. Tibi ledwo się wzruszyła przez sen.
- Program KRLN powstawał przy współpracy z Zakonem Jedi, konsultantem był mistrz Vrook Lamar. Republika chciała mieć odpowiedź na wieczne zagrożenie ze strony Sith... Tak przynajmniej tłumaczono to Jedi. Od początku… wiedziałem, że to miał bat zarówno na Radę Jedi… Bez znaczenia… Wojna z Mandalorianami spowodowała zatrzymanie projektu, następnie czystka Jedi sprawiła, że zupełnie stracił on swoją wartość. Zlikwidowano lub zamknięto wszystkie jednostki… Dwadzieścia trzy… Sven… był najdłużej działającym agentem, pomogłem mu uciec… Jednak… Specjaliści zawsze byli wyobcowani… Ponadto, oni, on…. Sam, porzucony, niewrażliwy, niewyczuwalny, poza światem… - złapał zadyszkę. Znów musiała minąć chwila nim uspokoił swój oddech. - Ostatecznie… każdy chce po sobie coś zostawić… cokolwiek… On zawsze patrzył z boku, prawdziwie obiektywnie… Jego spojrzenie było czyste… dlatego… postanowił stworzyć coś nowego, lepszego… nie dla siebie, on tego nie potrzebował… ale dla innych… - po policzku starego mężczyzny pociekła pojedyncza łza, jednak nie smutku, ale dumy. Oparł się wygodniej i przymknął oczy.
W pokoju słychać było już jedynie ciche pochrapywanie gizki.

System Japrael, Dxun, pozycje oddziału Delta kompanii Drexl
Parker przypadł plecami do pnia stosunkowo młodego drzewa. Bolty padały gęściej niż liście w sezonie suchym na Kashyyyk. Przeładował swoją E-11 i sprawdził poziom tarczy energetycznej. Trójka pustynnych leżała trzydzieści metrów na północ od niego w leju po pocisku moździerzowym. Z ostatnim z nich stracił kontakt chwilę wcześniej. Na prawo od niego do kontrataku szykowała się drużyna mandosów, choć nie wiedział jakie miało to szanse powodzenia. Ledwo dziesięć strzelb z jego własną, kontra prawie cztery tuziny okopanych na swoich pozycjach najemników. Nagle zza pleców mandosów wyłoniła się maszyna bojowa, którą Cyrus spodziewałby się zobaczyć na dnie piekła.
- Skurwysyny… myślałem, że je wszystkie zniszczono - wszystkie jego wątpliwości się rozwiały. Najemnicy Czerwonego Krayta mieli przejebane.

Dzika przestrzeń, nadprzestrzeń, Mirial Stygian
Darth Noxus stał na mostku obserwując pracę nawigatorów. Dane przesyłane przez Emily Hayes były dosyć dziwne i nawigacja wedle nich była bardzo wymagająca. Nikt jednak się nie składał protestów, tylko lojalnie wykonywał jego rozkazy.
Na kilka minut przed dotarciem do ostatecznego miejsca na mostek dotarł również Darth Maeggor. W pełnej zbroi, z maską i rękawicą Sith na prawej ręce. Szedł dziarsko, pełen werwy i swego rodzaju wewnętrznej siły. Nie było śladu po jego słabości sprzed kilkunastu godzin.
- Jon - odezwał się, a ton jego głosu wskazywał na wyjątkowo dobry humor - Wtajemnicz mnie proszę, gdzie nas zabrałeś, porucznik Tyrenne nie była w stanie wszystkiego wyjaśnić.
W tej samej chwili nawigatorzy dali informację o wyjściu z nadprzestrzeni i rozciągnięte w smugi gwiazdy widoczne przez iluminatory ponownie stały się odległymi, świecącymi kropkami.
Ich oczom ukazała się rozbita na trzy części planeta, wokół której krążyło mnóstwo większych i mniejszych asteroid.
- Odbieramy sygnał jednostki oznaczonej jako lekki frachtowiec Nilus. Otworzyć kanał komunikacyjny?

System Japrael, Dxun, pozycje kompanii Booma
Odgłosy bitwy toczącej się kilkanaście kilometrów za ich plecami przyprawiały wszystkich o irytację. W przeciwieństwie do swoich ginących towarzyszy, stacjonujący tutaj Mandalorianie pozostawali bezczynni. Oczywiście wykrywali znajdującą się raptem kilometr od nich pozycję batalionu Czerwonego Krayta, ale ten nie wykonał dotąd żadnego ruchu. Nerwowość wśród żołnierzy narastała. Czekanie było gorsze od samej walki. Kilku mandalorian wyglądało jakby mieli sami się rzucić do ataku, ale szybko zostali zgaszeni przez swoich dowódców kilkoma dosadnymi słowami.
Yuthura Ban wypuściła z ulgą powietrze. Bała się, że rzeczywiście coś pójdzie nie tak. Nie znała się zbytnio na taktyce bitewnej. Spojrzała na Kaylarę Quest, która nerwowo rzucała spojrzenia w kierunku ich bazy.
- Coś nie tak? - dopytała panią komandos.
- Wiele jest nie tak - potwierdziła jej obawy Quest. - Nie wiem dokładnie z czym przychodzi się zmierzyć naszym oddziałom na zachodzie, ale tutaj to jest typowa taktyka wiążąca. Oddziały Krayta na nas nie uderzą, póki nie padnie nasze centrum… - postukała nerwowo palcami po swoim karabinie. - Powinniśmy wycofać część sił na zachód… kurwa…
- Musimy zaufać naszemu sztabowi - Ban starała się ją uspokoić.
- Wiem, co nie zmienia faktu, że powinniśmy otrzymać taki rozkaz...

System Anoth, Nilus
- Nic tutaj nie ma. Wszystko wyczyszczone - z jękiem zawodu stwierdziła Emily, gdy HK-50 podłączył się pod systemy stacji kosmicznej. - Podlecimy do jednej z tych stacji droidów, na pewno uda się odzyskać jakieś części, może uruchomimy któryś z sprzętów tej stoczni kosmicznej…
Nagle komputer poinformował o pojawieniu się nowej jednostki w układzie.
- O, szybciej niż się ich spodziewałam… Zhar-kan - odezwała się przez com-link. - Wracaj, przyleciał Jon Baelish z Akademii, zabierzemy się w drogę powrotną z nimi.

System Japrael, Dxun, obóz Czerwonego Krayta na południowy zachód od grobowca Freedon Nadda
W niedużym namiocie otoczonym polem maskującym oprócz Tony’ego Sladka stało dwóch oficerów.
- GDZIE SIĘ ROZSTAWILI?
- Tutaj szefie… i tutaj.
- TO Z KIM W TAKIM RAZIE SIĘ STRZELAJĄ PLUTONY ZIELONY 2 I 3?
- Yyy… no to chyba też są tutaj.
- KURWA MAĆ, “CHYBA”?! NIECH ŻÓŁTY OD 1 DO 4 ICH WESPRĄ, NATYCHMIAST.
- Już przekazuję rozkazy - oficer wybiegł przekazać odpowiednie polecenia.
Tony Sladek pokręcił głową z rezygnacją. Choć miał pod sobą wielu doświadczonych żołnierzy i dowódców, to jednak trudno było zapanować nad tym całym burdelem. Czym innym był atak na mało ogarniętą milicję czy nawet oddział wojskowy, a czym innym walka z Mandalorianami na ich terenie.
- GDYBYM TYLKO MÓGŁ MIEĆ PRZY SOBIE DEREI…. - westchnął ciężko.
Chcesz by coś było zrobione dobrze, musisz zrobić to sam. Podniósł swój karabin wielkości małego działa przeciwpancernego i zrobił ostatni przegląd. Na razie wszystko szło zgodnie z planem. Napotkali opór, ale tego się spodziewali. Bataliony 3 i 4 zwiążą centralne siły przeciwnika, a on sam poprowadzi batalion 1. Atak z flanki przyniesie rozstrzygnięcie.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 24-05-2020 o 15:55.
Turin Turambar jest offline