Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2020, 22:37   #136
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
28 Martius 816.M41, komnaty Lady Winter

Amelia stała na środku garderoby Lady Winter, trzymając w ręku czarną, rozkloszowaną spódnicę, przyglądała się jej krytycznie. Czuła się tu jak słoń w składzie porcelany. Wszystkie te drogie, eleganckie stroje, biżuteria, meble. To był inny świat. Świat, którego wyrzekła się dawno temu…

Zrezygnowana przyłożyła spódnicę jeszcze raz do ciała i przejrzała się w wielkim lustrze, wiszącym na ścianie.
- Robisz to dla Winter. - Westchnęła cicho. Rzuciła spódnicę na bok i sięgnęła po kolejną i wtedy usłyszała za sobą kroki. Odwróciła się gwałtownie, odruchowo sięgając po broń. W drzwiach garderoby stała Bellitta. Amelia się odprężyła, widząc astropatkę.

Bel nie była jednak odprężona. Gdy usłyszała od służby, że Amelia udała się do komnat swej Pani, aż przeszła ją gęsia skórka. Nie chciała tam wchodzić, nawet teraz gdy wiedziała, ze Winter nie ma wśród nich.
- Czy przeszkadzam ci Pani? - Spróbowała się uśmiechnąć do wybierającej kostiumy Amelii.

Amelia odłożyła trzymaną w ręku suknię na bok. Na stoliku piętrzył się już pokaźny stosik. Spojrzała na niego zrezygnowana, a następnie wzrok zwróciła w stronę Bel. Widząc napięcie astropatki, uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.
- W żadnym wypadku. - W jej głosie słychać było znużenie i przygnębienie, jakby na przekór ciepłemu uśmiechowi, którym obdarzyła Bel. - Próbuję znaleźć coś w co, po poprawkach krawcowej się zmieszczę. Choć ja i lady Corax jesteśmy podobnego wzrostu, to niestety centymetry w obwodach się nie zgadzają. Można by powiedzieć, grubo się nie zgadzają. - Dodała autoironicznie. - Może mówmy sobie po imieniu? Będzie łatwiej przełamać lody. Skoro zadałeś sobie trud znalezienia mnie tutaj, to zgaduję, że chcesz ze mną o czymś porozmawiać. W czym mogę ci pomóc, Bellitto?

- Uznano, że słusznym będzie bym ci towarzyszyła, podczas nadchodzącego spotkania, więc uznałam iż słusznym będzie zapytać cię czy moja osoba nie będzie cię nazbyt niepokoić. Mogę się oczywiście trzymać na dystans, jeśli sobie tego zażyczysz. Bel podeszła do stosu sukien. Widywała je na Corax choć z bliska tkaniny kusiły by ich dotknąć. Nie była nawykła do takich materiałów. - Chciałam cię też przeprosić, moja uwaga sprawiła iż to nie Dalia będzie się podszywać pod Lady Winter, a to też sprowadza na ciebie wielkie niebezpieczeństwo.

- Czemu miało by? Czy mam powody by się ciebie obawiać Bellitto? - Wzrok Pierwszej zatrzymał się na twarzy astropatki. - Obie służymy Lady Corax, czyż nie? Będę rada, mając cię u swego boku. Cała sytuacja jest wystarczająco dla mnie trudna, będę spokojniejsza, mając ciebie blisko. Wiele lat szkolono mnie w walce, ale moje umiejętności nie zdadzą się na nic w przypadku ataku psionicznego. - Odwróciła głowę w stronę wielkiego lustra, przyglądając się ich odbiciu. - Nie masz mnie za co przepraszać. Nie mogę nie uznać słuszności waszych argumentów, twoich i Ramireza. Nie jest to sytuacja, w jakiej chciałam się znaleźć. Nie uważam też, że wybór mojej osoby do tej roli jest idealny. - Drżący głos kobiety zdradził targające nią emocje. - Ale ochrona Lady Corax i rodu, to mój obowiązek i zamierzam go wypełnić najlepiej jak potrafię. Jestem gotowa zaryzykować swoje bezpieczeństwo, a nawet życie dla Win… dla lady Corax. - Amelia zagryzła wargę. “Uspokój emocje Amelio! To nie czas na sentymenty.” - Wybacz mi mój wybuch Bellitto. - Wzięła głęboki oddech i kontynuowała już spokojnie. - Niebezpieczeństwo jest nieodzownym elementem mojej służby. Zgodziłam się na tą rolę wiedząc jaka jest stawka.

Bel uśmiechnęła się do stojącej obok kobiety. Jej emocjonalność… gadatliwość… były czymś nietypowym na tym statku. Przyjemnie odrywającym od rzeczywistości.
- Ta suknia z bufiastymi rękawami powinna nieco odciągnąć uwagę od twojej sylwetki. - Nieco niepewnie przesunęła palcami po ubierze, który miała na myśli. Szybko jednak cofnęła rękę obawiając się, że przywyknie do delikatności materiału. - Co do Lady Winter. Służyłam jednak nie miałam z nią zazwyczaj kontaktu, nie licząc spotkań na mostku oczywiście. Trzymanie się blisko astropatów raczej nie jest czymś… wskazanym. Szczególnie gdy jest się szlachcicem.

Amelia wzruszyła ramionami. - Chyba nie jestem dobra w przestrzeganiu konwenansów. - Twoje towarzystwo Bellitto, wcale mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. - Odwzajemniła uśmiech. Krytycznie przyjrzała się sukni. - Może nie będzie tak źle. - Wymruczał pod nosem. Po czym zwróciła się znów do Bel. - Czy mogę ci jeszcze w czymś pomóc?

Bel dygnęła.
- Nie. Jeśli nie będzie ci to przeszkadzać, postaram się być blisko. - Astropatka uśmiechnęła i skierowała swoje kroki w kierunku drzwi.

Amelia odprowadziła astropatkę wzrokiem, a następnie wróciła do przeglądania garderoby swojej pani.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 25-05-2020 o 10:42.
Lua Nova jest offline