Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2020, 07:26   #24
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Pobudka Słodki Książę
Poranek był zimny i głodny. Nie aby było to dla Strupasa coś wyjątkowego, chłód i głód były mu znane i nie przejął się specjalnie burczącym żołądkiem. Wstał, rozprostował kości. Liczył że wyjdzie zanim toporniczka się obudzi, ale oczywiście przeliczył się, już nie spała. I najwyraźniej chciała się zaprzyjaźnić.
Tyle że Strupas Trupas nie ma przyjaciół. Co najwyżej ludzi chcących go wykorzystać.
- Masz nas Strupas, więc może łaskawie o tym nie zapominaj - Krwawa uniosła się dumą
- Właśnie! Nie potrzebujemy jej - dodała Zielona Ospa a kapitan Szkorbut obsobaczył obie od portowych kurew.

- Freja Toporniczka. Jasne. - powiedział do niej i wskazał na siebie i powiedział imię, które będzie dla niej łatwiejsze. - Trupas.
Nie nawiązał jednak konwersacji. Raz że nie miał ochoty gadać z babą która mu przeszkadzała i prawdopodobnie była przyczyną tego że na zewnątrz grasowali łowczy z ogarami, dwa - cholera wie kim ona jest. Udawać niemotę każdy głupi potrafi. No i czekał posiłek.


W mieście znaleźli się dwie godziny później. Na Strupasa oczywiście nikt uwagi nie zwrócił i w sumie na Freję też nie - na północy wojownicy ubierali się podobnie i nie wyróżniała się specjalnie. Trochę żałował że nie zabrał ze sobą ogara, ale spodziewał się że zdąży przed zamknięciem bram. Zamiast ogara zjedzą dachowe króliki.
Znalezienie kota dla ulicznika było proste jak oddychanie. Wkrótce w jednym z wielu opuszczonych domostw w kominku zapłonął wesoło ogień (Strupas nie zabrał baby toporniczki do swojej meliny) a nadziane na patyk kawałki kociny szybko zmieniły się w apetyczne kąski. Ba, Freya miała nawet woreczek z morską solą. Chwilę odsapnęli, a potem zostało do załatwienia tylko jedno.
- Chodź, Freya - machnął na nią Strupas - Pogadamy.
Nie chciał jej ciągnąć do nikogo z kultbraci, mimo że wiedział że Kurt po kislevicku nieźle nawija. Wolał trzymać sprawy sekty z dala od obcych. Ale nie on jeden w mieście operował tym językiem. Dlatego garbus skierował się w stronę Zaułka Łysego Konia.
Ślepa uliczka została tak nazwana, bo ktoś powiesił końską czaszkę na kończącej go ścianie. Tam, pośród starych, przeciekających beczek i rozwalonych skrzyń były schowane małe drzwi do węglowej piwnicy, gdzie kilku chłopców Czarnego Piotra miało swoją melinę. A dokładnie Grigorij i jego banda, jedno ze "zbrojnych" ramion szajki.
Strupas zatrzymał się przy wejściu do alejki, sięgnął do beczki po metalowy pręt i walnął trzy razy w starą obręcz wywołując jęczące brzdęki. W głębi alejki skrzypnęły drzwiczki.
- A, to ty Śmierdzielu. Co tam? gryps dla nas? - jeden z ludzi Grigoriego, nie poznał. Miał w ręku kuszę, widać że gorąco witają tu gości.
- Nie, nie. Strupas-Trupas kislevitkę znalazł. Przyczepiła się i łazi za nim. Powie żeby sobie poszła? Albo weźmie sobie?
- Hej, Grigorij musisz to zobaczyć - krzyknął zbir w głąb węglarni - Strupas znalazł sobie babę! I to niezłe ciacho!
Niech sobie ją wezmą, pomyślał Strupas.
- Ta, ale z wypadu do swojaków z lasu to chyba nici, przynajmniej na dziś. Chyba że chcesz nocować na śniegu - Świerzb Owcojeb zacmokał przecząc.
Takie było też zdanie Strupasa. Spotkanie tej baby nie mogło być przypadkiem. To był Omen i najwyraźniej wypad do osady mógł zaczekać. Pozostało skontaktować się z resztą młodszych członków i najpierw wykonać ważniejsze zadanie.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline