Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2020, 20:27   #305
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Ciekawiło go, co zastaną na miejscu. Nie mogło być one przypadkowe, znajdowali się w nieznanych rejonach i z tego co zrozumiał, gdyby nie dane od siostry Laurienn nie mieliby szans znaleźć odpowiedniej drogi. Czuł, że jest to coś ważnego.
Jego plan działania był całkiem prosty. Nie dać Emily żadnego powodu, lub w najgorszym razie dowodu, na powiązanie ich z atakiem na Eriadu, przy okazji wyciągając z niej wszelkie ważne informacje. Aktualnie był ubrany w swoje szaty Rycerza i choć najpewniej przez spowijającą go przez dłuższy Ciemną Stronę jego był nieco blady, to wyglądał oraz czuł się bardzo pewnie. Największą przeszkodą jaką widział był prawdziwy kapitan statku, który jak na złość moment przed ich przybyciem wszedł na mostek w pełnym rynsztunku Lorda Sith.
- Rohen. Widzę, że do gustu przypadła Ci zabawa w przebieranki - tylko tyle zdążył powiedzieć, gdy właśnie wyszli z nadprzestrzeni.
Przez ostatnie parę dni miał okazję zobaczyć dużo rozpadających się w przestrzeni krążowników, ale teraz rozpostarty przed nimi widok rozbitej planety robił jeszcze większe wrażenie. Nie mógł przez chwilę uwierzyć w to, co widzi. Zgodnie z oczekiwaniami wykryli też statek młodej Hayes.
- Za moment wszystko wyjaśnię, teraz daj mi chwilę i odsuń tak, żeby nie było Cię widać podczas rozmowy. W dużym skrócie… To przed nami to robota Czerwonych, a jesteśmy tu po znajomych z Akademii. Więc lepiej, żeby nikt Cię nie zobaczył w tej zbroi. Otwórzcie kanał - rzucił do jednego z żołnierzy.
Maeggor niezbyt był zadowolony ale odsunął się i w projektorze hologramu pozostał tylko Jon.

Na wyświetlaczu pojawiła się bardzo ładna blondynka. Uderzające podobieństwo do Laurienn było widoczne jak na dłoni, choć Emily wydawała się jeszcze ładniejsza.
- Emily Hayes z Nilusa. Dzięki, że po nas przylecieliście. Widok przed wami to opuszczona stocznia Czerwonego Krayta, opuszczona dosłownie kilkanaście godzin temu - dodała.
Jon zauważył to już pół roku temu na lotnisku w Akademii, ale teraz jeszcze bardziej uderzyło go, jak bardzo wyrosła siostra Laurienn. Zdecydowanie nie była już tą strachliwą dziewczynką którą pamiętał z Korelli.
- Rycerz Jon Baelish z Mirial Stygian - przedstawił się i zmarszczył brwi zamyślony - Stocznia? Wiecie, co budowali?
- Niestety nie. Może Zhar-kan będzie wiedział więcej… O jest, czekaj - przesunęła się i w hologramie pojawił się arkaniański najemnik. Ten wyglądał zdecydowanie inaczej niż wcześniej. Przybyło mu cybernetycznych fragmentów ciała.
- Baelish. - stwierdził wymieniony, rozpoznając młodego użytkownika mocy - Gratuluję awansu na Rycerza. Nie widzieliśmy się od… Korelli? - spytał, ale nie dał mu dojść do słowa - To coś co tutaj powstawało to najprawdopodobniej stacja bojowa, być może o mocy podobnej do tej którą miał Generator Cienia Masy, z mobilnością krążownika. Tak przynajmniej podejrzewam ze słów ostatniego, zmarłego tu naukowca. - Arkanianin zdjął hełm, ukazując pokrytą bliznami twarz. Oko też miał nowe - Ale mam też jedną informację, która powinna trafić do Rady w tempie… przyspieszonym. Czy możesz opróżnić mostek? Ta informacja powinna trafić do jak najmniejszego grona. Jeśli nie to przekażę ją twarzą w twarz jak zadokujemy.
- Arkanianin. Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Akurat ja ostatnio widziałem cię, jak rezygnowałeś z dalszej współpracy z Akademią - potarł brodę, przetwarzając uzyskane właśnie informacje - Niedobrze… Ciekawi mnie, czemu uciekli. Nie mogli was po prostu zatrzymać? Co do ważnej informacji, musisz poczekać, aż się spotkamy.
- Weszli w nadprzestrzeń sekundę po tym jak my z niej wyszliśmy. Zwyczajnie nie zdążyli na nas zareagować, gdybyśmy my pojawili się choćby kilka sekund wcześniej to zostałby z nas kosmiczny pył. - odparł Sol - Przypuszczam raczej że ta… struktura jest operacyjna i została gdzieś wysłana na pierwszą misję. Nie wiem jak wygląda skala makro konfliktu, ostatnie kilka miesięcy spędziłem między różnymi atakami na bazy Czerwonych i eliminacji VIP-ów. Zresztą i tak bym nie wiedział. Mandalor nie ma tendencji do dzielenia się czymkolwiek co nie jest niezbędne z podkomendnymi.

Nie było tego po nim widać, ale gdy usłyszał prognozę Zhar-kana poczuł strach. Co jeśli ta stacja bojowa właśnie udaje się na Dxun? Trzeba było ich ostrzec, ale przecież nie mógł o tym wspominać przy Rohenie. Zaklął w myślach i uważnie dobierając słowa odpowiedział:
- Niewątpliwie… Przekażę tę informację wraz z resztą najszybciej jak się da. W każdym razie dobra robota. Sprawdziliście, czy posprzątali po sobie dokładnie? I ten naukowiec, czy wspominał o czymś jeszcze?
- Tylko o tej… extra informacji do wąskiego grona. Ale jak już przy tym jesteśmy to w sumie zwyczajnie nadam ją z Nilusa jak wyjdziemy z nadprzestrzeni. Myślę że tak będzie mniejsze ryzyko że usłyszy ją ktoś… niepożądany. - stwierdził Sol.
Noxus mimowolnie zacisnął pięść, nie chcąc dać po sobie poznać, że zdenerwowała go ta odpowiedź.
- Na pewno się dogadamy. W końcu rozumiesz też, że nie mogę pozostawić tego tylko w twoich rękach. Mandalorianie i Akademia to sojusznicy, ale obaj pilnują dokładnie swoich tajemnic.
- Zaiste. - odparł Sol z głosem przepełnionym goryczą. Stracił wiele przez brak informacji i własną głupotę. - Możemy przekazać tą informację razem… Na znak nowego zaufania.
Jon rzucił wzrokiem w kierunku Rohena. Niewątpliwie będzie chciał on przy tym być, a to mogło zrodzić komplikacje. Dodatkowo wizja zaufania Arkanianowi, nawet gdyby nie pamiętał o sytuacji z Mistrzynią Brianną, napawała go odrazą. Nie miał jednak czasu teraz przemyśleć wszystkich scenariuszy, więc z niechęcią w głosie odparł:
- Niech będzie… Za chwilę dolecimy do was i zgarniemy do naszego hangaru. Będziemy mogli zbadać dokładnie stocznię i zebrać wszelkie informacje.
- Zgoda. - odparł Sol - Ale będzie trzeba wypuścić mniejszą jednostkę w nadprzestrzeń żeby przekazać to co wiemy teraz. Mam przeczucie że wcale nie mamy czasu na zabawę tutaj… - mruknął Sol i zasalutował krótko - Do zobaczenia. Bez odbioru. - dodał i rozłączył się.

Noxus po zakończeniu rozmowy skierował swój wzrok na Maeggora. Skinął na niego głową, patrząc w kierunku wyjścia z mostku:
- Wydaj rozkazy i chodź w jakieś ustronne miejsce, mamy do pogadania.
Mirialan miał założone ręce na piersiach, ewidentnie nie był zbytnio zadowolony z przebiegu rozmowy Baelisha i Sola.
- Przygotujcie wiązkę ściągającą. Niech załoga frachtowca go nie opuszcza, pod żadnym względem - po tych słowach udał się za Jonem.
Ten zebrał się w sobie i zaczął swój wywód:
- Zaraz po naszym powrocie z powierzchni Eriadu dostałem ich prośbę o pomoc. Trafili tutaj z Zonju V i jak widzisz trafili na coś dużego. Dodatkowo daje nam to dobre alibi w związku z całą sprawą na Eriadu, ale nie jeśli będziesz paradował w tych pieprzonych szatach i z rękawicą Sith! Zdejmij tą maskę i spójrz na mnie - w głosie Noxusa słychać było cichą furię - Słuchaj, oficjalne zbywanie ewentualnych śledczych zostawiam tobie i twojej rodzinie. Ale musisz zrozumieć, że jeśli Akademia będzie miała jakikolwiek powód, żeby przypuścić, że to my wyrżnęliśmy tamtych cywili, to znajdą nas tak jak ja znalazłem ciebie. I to będzie koniec twojej przygody. Ale dzięki Mocy masz mnie. Ja będę mógł zapewniać Mistrzów, że mam kontrolę nad wszystkim, a oni naturalnie mi zaufają. Ta akcja ratunkowa jest jednym z elementów tego kłamstwa, daje nam podwójną korzyść. Nie twierdzę, że mi się to wszystko podoba, ale silnie sugeruję, żebyś poszedł się przebrać i chociaż poudawał Jedi. A potem dzięki danym stąd i z kosmoportu zaczniemy uderzać bez litości w Czerwonych, tych prawdziwych. Co ty na to?
Maeggor ściągnął maskę, odsłaniając twarz, która była nienaturalnie blada. Żółta tęczówka oka wyglądała zupełnie nienaturalnie, podobnie jak czarne żyły na jego szyi.
- Po pierwsze Jon, nie strasz mnie Akademią, bo to na mnie nie działa - odparł zadziwiająco spokojnie. - Po drugie to co będziemy robić dalej, będzie zależeć tylko i wyłącznie ode mnie. Pomożemy tam gdzie jest to konieczne, to przecież oczywiste. Nie wiem, co ty sobie wyobrażasz… To? - spojrzał na maskę. - To tylko niezbędne środki do osiągnięcia moich celów. Nie zamierzam udawać kogoś innego dłużej niż to konieczne, ale jestem gotów do poświęceń - podniósł prawą rękę z rękawicą i zacisnął dłoń w pięść. - Zaprowadzę pokój w Republice, w ten czy inny sposób.

Rycerz pokręcił głową, jakby nie dowierzał w to co słyszy.
- Chcę ci w tym pomóc, ale musisz mi pozwolić. Zamierzasz pokazać się tak tamtym za chwilę? Albo Wielkiemu Mistrzowi? Nie bądź głupi - wyrzucił przez zaciśnięte zęby - Tam na Eriadu była ciężka przeprawa. A byliśmy we dwóch! Naprawdę myślisz, że jesteś już gotów na walkę jednocześnie z Akademią, Republiką i Czerwonym Kraytem? Jestem gotów zrobić cokolwiek jest konieczne, ale to będzie samobójstwem.
Atmosfera zrobiła się napięta, ale Noxus nie zamierzał ustąpić i dalej wpatrywał się w upiorne spojrzenie Maeggora. Ten natomiast tylko przekręcił oczami.
- Nie wiem, co ci się ubzdurało Jon, ale moim przeciwnikiem jest tylko Czerwony Krayt. Ofiary na Eriadu to tylko ułamek tego, co mogłoby się stać, gdyby doszło do konfliktu zbrojnego na większą skalę pomiędzy Sesweeną a Eriadu właśnie. Jestem tutaj po to, ponieważ najtrudniejsze decyzje wymagają najsilniejszej woli - zakończył twardo. - I tak, mam zamiar zobaczyć się z naszymi gośćmi. W końcu to młodsza siostra Laurienn - uśmiechnął lekko.
Jon westchnął w geście poddania się. Najwidoczniej będzie musiał zmienić swój plan ukrycia ich przed Akademią na bardziej bezpośrednią wersję. Wskazał w kierunku hangaru:
- Chodź w takim razie. Naprawdę jestem ciekaw jej reakcji na twoją piękną twarz - powiedział z przekąsem - Ale jeśli masz jeszcze choć trochę rozsądku, to pierwsze co zrobisz to każesz ją wtrącić do celi razem z tym jej Arkanianem i droidem-zabójcą. To co odkryli i tak możemy od nich wyciągnąć siłą, jeśli nie chcesz pójść za moją radą. Ale jak puścisz ich wolno to naprawdę mnie zawiedziesz.
Maeggor się zaśmiał.
- Chyba wpadłeś w jakąś paranoję. Nie zamierzałem ich więzić, dlaczego mieliby nam nie zaufać? Sami nas poprosili o pomoc, mamy wspólnego wroga. Spróbujmy po dobroci, potem wytoczymy cięższe argumenty. Sami nigdzie stąd nie odlecą.
Rycerz nie wiedział już sam, co powstrzymuje go przed próbą zdekapitowania mirialana przed nim po tym, gdy ten go wyśmiał. Chyba jedynie świadomość, że za chwilę zda on sobie sprawę, jak dużym jest głupcem oraz że prędzej czy później zapłaci za tę zniewagę. A Noxus był gotów poczekać.
- Spróbujmy zatem - dodał akcentując mocno pierwsze słowo - Zaraz za tobą.
 
Kolejny jest offline