Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2020, 23:34   #306
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Arkanianin po rozłączeniu się westchnął delikatnie zanim zwrócił się do Emily.
- Co to w ogóle za akcja że mają własny krążownik? Nie wygląda jak nic to lata we flocie republiki.
- Prawda. Trudno ocenić tak na szybko, ale to raczej dzieło koreliańskich stoczni. Chyba nówka sztuka. Musiało kosztować krocie.
- Nie wspominając o obsadzeniu tego załogą, o potencjalnych jednostkach naziemnych nawet nie mówiąc. Nie wiem gdzie i jak twoja siostra prała pieniądze, ale zrobiła wyśmienitą robotę jak stać ich na takie zabawki.
- Mówisz o Akademii? Wiedziałabym, gdyby w coś takiego zainwestowali - pokręciła głową. - To raczej jacyś inni inwestorzy. Tylko kurcze kto? Pewnie zaraz się dowiemy…
- I przekazaliby dowodzenie nieopierzonemu Jedi? To mnie zawsze w czasie Wojen wkurwiało. Dowodzenie dostawały osoby które były do tego totalnie nieprzygotowane. Z drobnymi, chwalebnymi wyjątkami. Widać stare zwyczaje umierają powoli.
Tego stwierdzenia Em już nie skomentowała. Oderwała Nilusa od doku stacji kosmicznej i ruszyła w kierunku krążownika, na który zostali zaproszeni.

Gdy byli w zasięgu, złapała ich wiązka ściągająca.
- Hmpf - burknęła Hayes - sama bym podleciała.
- Najwyraźniej nie chcą żebyśmy im gdzieś uciekli. - mimochodem dodał Sol i otworzył com-link - Rhutunk? Zaraz będziemy dokować na statku… Sojuszników, ale powiedzmy że nie przepadam się z ich dowódcą. Sugeruję żebyście zostali na Nilusie i nie dali się im rozproszyć jeśli zaoferują kajuty na ich pokładzie.
- Przyjąłem. Choć przyda nam się pomoc medyków, jeśli będzie taka opcja.
- Zrobimy co w naszej mocy. - potwierdził najemnik i w niejakim napięciu czekał na lądowanie.

Powoli acz nieubłaganie zbliżali się do krążownika Mirial Stygian. Trudno było określić jego klasę, był to na pewno jeden z najnowszych modeli. Wielkością i siłą ognia zapewne nie ustępował okrętom klasy interdictor. Po kilku minutach otworzyły się wrota hangaru i Nilus został sprowadzony na pokład.
- Pora na nas - Emily wstała od steru i otwarła śluzy na statku. Świeże powietrze napłynęło do środka.
Młoda kobieta zeszła po opuszczającej się rampie w obstawie HK-50 i Zhar-khana. Hangar był przestronny, choć w tej sekcji był tylko Nilus, to mogł on pomieścić jeszcze z pięć jednostek tej wielkości. Zapewne sekcje dla myśliwców były jeszcze w innej części.
Komitet powitalny składał się z oddziału żołnierzy w pełnych pancerzach. Broń mieli opuszczoną, ale w gotowości. Uprzejmi, ale gotowi na wszystko. Na ich czele stało dwóch mężczyzn. Rycerz Jedi Jon Baelish, który wydoroślał i zmężniał od ostatniego czasu gdy Sol go widział, oraz zielonoskóry Mirialanin, który nosił kombinezon bojowy. Wydawało się, że ów nie był w najlepszej formie, ale to właśnie on się odezwał.
- Witam na Mirial Stygianie, nazywam się Rohen Morlan, jako książę Mirialu cieszę się, że możemy was tutaj gościć - wytwornie się ukłonił Emily, która lekko zaskoczona dygnęła i ewidentnie speszona spojrzała to na Baelisha to na Sola.
Pierwszy z nich stał z zaciętą miną i tylko mierzył nowoprzybyłych wzrokiem. Ewidentnie nie był w nastroju do rozmowy.
- Zhar-kan Sol, dawniej z piątej łączonej, obecnie z klanu Rect. Emily Hayes, najlepszy pilot galaktyki, i HK-50 jej przyboczny droid. - uratował młodą - Zagadka benefaktora tego… statku się rozwiązała, mylę się jeśli powiem że widziałem cieb… księcia… - poprawił się szybko - na korytarzach akademii?
- Nie mylisz się - Morlan uśmiechnął się. Pomimo tego, że wyglądał na chorego i zmęczonego, to miał świetny humor. - Jestem Jedi, szkoliłem się w Akademii pod mistrzem Micalem.
~Dyplomatów ciągnie do siebie.~ pomyślał Sol, a na głos powiedział - Będę bezpośredni, o tyle o ile uprzejme rozmowy są fajne, to nie mamy zwyczajnie na nie czasu. Jak szybko jesteśmy w stanie wysłać jednostkę z której transmisja trafi w przestrzeń republiki? Tutejsze zakłócenia efektywnie to uniemożliwiają, a informacja musi trafić do Rady natychmiast.
- Mamy na pokładzie myśliwce, ale żaden nie będzie szybszy w nadprzestrzeni od Stygiana. Skąd będzie możliwość nadania sygnału? - Rohen odwrócił się i rzucił pytanie do jednego z podoficerów stojących w oddali.
- Musimy podlecieć co najmniej w okolice układu Mustafar - uprzedziła odpowiedź Emily, a Sol wyraźnie się skrzywił słysząc tą nazwę. - Nie traćmy czasu - ponagliła.
- Oczywiście - zgodził się Morlan. - Niech vicekapitan Suzecco kieruje nas na Drogę Hydiańską, układ Mustafar.
Podoficer zasalutował i ruszył wykonać rozkazy.
- Rozumiem, - Jedi kontynuował - że udało wam się zdobyć istotne informacje o Czerwonym Kraycie… - zrobił wyczekującą pauzę.
- Dokładnie wyczyścili tutejszą stocznię, ale widzieliśmy stację bojową, otrzymałem potwierdzenie że jest operacyjna od ostatniego, teraz niestety zmarłego naukowca który pozostał w tym systemie, oraz informacje co do pewnego starego… projektu który wyrwał się spod kontroli. Sama informacja i świadomość o operacyjności czegoś takiego kalibru może uratować setki, jeśli nie tysiące żyć.
Mirialanin pokiwał głową.
- Dobra robota, ale w takim razie rzeczywiście nie ma co tracić czasu - spojrzał na chwilę na Jona, po czym ponownie odezwał się do Zhar-kana i Emily. - Zapraszam na posiłek, przez najbliższych kilka godzin i tak nic nie zmienimy, a będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Czy czegoś potrzebujecie na tą chwilę?
- Medyków. - odparł natychmiast Sol - Mamy na pokładzie rannych i… zmarłych z oddziału który nam umożliwił całą tą akcję.
- I części zamienne. Muszę przeprowadzić kilka napraw - wtrąciła się Emily wskazując na wyrwę w pancerzu Nilusa.
- Oczywiście, wszyscy nasi specjaliści będą na wasze usługi - ponownie uśmiechnął i ukłonił się dziewczynie, która tym razem się zaczerwieniła. Sol zauważył, że optyki HK-50 przez ułamek sekundy błysnęły czerwienią. - Tymczasem zapraszam ze mną, na pewno zechcecie się odświeżyć… - odsunął się by móc poprowadzić obok siebie młodą Hayes, jako honorowego gościa.
- Naturalnie, zapomnieliśmy tylko o jednej rzeczy na pokładzie, Em, pozwolisz ze mną?
- Eee… tak? - ledwo oderwała oczy od Morlana, którym wydawała się zahipnotyzowana. - Co zapomnieliśmy?
- O prezencie dla naszego gospodarza naturalnie. - odparł najemnik - Wypada żeby kapitan statku go przekazała.
- Uhm… ok? - była ewidentnie rozproszona, ale podążyła za arkanianinem.

Sol zaprowadził ja do kokpitu w którym pozostawił książki starego naukowca. Jego wcześniejsze słowa były naturalnie kłamstwem, ale szcześliwie kłamwstwem z którego mógł wybrnąć. Upewnił się że śluza się za nimi zamknęła i wręczył Młodej jeden z traktatów filozoficznych, na prawdziwym, gęstym papierze.
- Młoda… Ja wiem że to nie jestem dobrą osobą od pogadanek o… pszczółkach i ptaszkach, więc będę bezpośredni. Miralianin chce się z tobą przespać. Chcę tylko żebyś była tego świadoma i patrzyła na jego akcje chłodnym, analitycznym spojrzeniem. Całe życie jako książę spędził właśnie na tym, na dyplomatycznych gierkach i podbojach. Jeśli ty też masz na niego ochotę… Śmiało, ale nie pozwól mu byś była tylko kolejnym numerkiem na jego drodze, ok? - powiedział z prawdziwym zatroskaniem w głosie. - I zawsze miej na podorędziu HK. Na wszelki wypadek.
 
Zaalaos jest offline