Tura 44 - Powrót do domu Czas: 2054.09.27; nd; zmierzch Miejsce: Sioux Falls; dom Mazzixxx Warunki: wnętrze, jasno, ciepło, sucho, cicho na zewnątrz jasno, chłodno, opad ciemnego pyłu, sil.wiatr
Znów obudziło ją delikatne potrącenie za ramię. I ciepły, męski głos połączony z podobnym spojrzeniem. Tym razem coś jej się śniło. Chociaż obrazy mieszały się ze sobą. Ktoś z białą głową? Czapką? Bandaną? Po przebudzeniu w ogóle nie mogła tej wyśnionej postaci ubrać w konrety. Zresztą kierowca nieświadom tych majaków wskazał na kierunek przed sobą. - Poczekamy na Wilmę. Niech odstawi delikwenta. Jest przed 18-tą. - Steve powiedział zjeżdżając na parking przed koszarami w Hormodon Park. Za nim zjechał wojskowy Humvee. Przez otwarte okno Wilma krzyknęła do nich by poczekali a Mayers skinął jej głową, że nie ma sprawy. Wojskowy łazik podjechał pod główną bramę i tam po szybkiej identyfikacji brama połknęła terenówkę. - Mam nadzieję, że jej nie shaltują. I jak się czujesz? - zapytał skoro musieli poczekać aż Wilmę to oparł się o swoje drzwi i wolną dłonią wodził palcem po jej szyi i barku. Znów ją musiał przykryć kocem jak spała. I włączył ogrzewanie. Na zewnątrz chyba faktycznie mimo pogodnego nieba, przez ten dość silny wiatr mogło być chłodno. Poznała po wychłodzonej skroni jaką przez sen opierała się do chłodnej szyby. - Wiesz, myślałem o tych pokojach i w ogóle. - po jakimś czasie zaczął kolejną myśl. - Wczoraj zanim wstałaś to Eve nas trochę oprowadziła po tych pokojach. - spojrzał na nią by dać znać o czym mówi. - Trochę tam będzie roboty. I nie tylko sprzątanie. Nie chciałbym tego wszystkiego zwalać tylko na was. Ani spędzać wolnego weekendu na remoncie. Popytam u siebie. Może chłopaki znają jakiegoś majstra. Zresztą. Jak chcecie to studio otwierać to raczej i tak trzeba będzie kogoś wziąć. - podzielił się z nią przemyśleniami jakie pewnie uknuł gdzieś po drodze.
Na wyjście Wilson czekali ze dwa kwadranse. I wyszła więc pewnie terenówka przysługiwała jej służbowo ale nie prywatnie. W międzyczasie ten wiatr przywiał jakiś tuman. Zrobiło się jak w jakiejś burzy piaskowej albo ciemnej mgle. Widoczność spadła do kilku długości samochodów dookoła. Wilma wsiadła na tył czarnej terenówki. - Cholera! Muszę sobie zorganizować furę! - mruknęła otrzepując włosy z tego co jej ten wiatr tam naniósł. - Możesz spróbować na stadionie. Tam w weekendy się zjeżdżają z okolicy ci co mają jakieś kółka do sprzedania. Nawet jak nic nie znajdziesz tak od ręki to możesz się rozejrzeć i złapać języka. - poradził od siebie i przez resztę drogi dyskutowali o tych samochodach i gdzie je można kupić. Wilma szukała jakiegoś pewniaka. Żadnego mikrusa, tylko takiego co by mogła choćby z Rybką swobodnie zwyobracać się na tylnym siedzeniu. Uwaga rozbawiła Krótkiego. Jechali dość wolno gdy reflektory musiały przebijać się przez te ciemne tumany. - No z kwadrans po 18-ej. Chyba jesteśmy w miarę o czasie. Ciekawe co dziewczyny robią. - kierowca w kanarkowej, hawajskiej koszuli sprawdził czas gdy już wjeżdżali w tą uliczkę jaka prowadziła do starego magazynu gdzie miejska fotograf urządziła swoje studio i mieszkanie. Zatrąbił dwa razy dając znać, że przyjechali. I zanim czarna terenówka zdążyła zajechać przed drzwi garażu w oknie na piętrze ukazała się krótkowłosa blond główka. Powitała ich promiennym uśmiechem i energicznym machaniem rączką a potem zniknęła. Za to zjawiła się druga też z krótkimi włosami ale czarnymi. Też uniosła dłoń w pozdrowieniu i uśmiechnęła się sympatycznie. - O cholera. - kierowca klepnął się w czoło jakby przypomniał sobie coś oczywistego. Po czym spojrzał na swoje pasażerki. - Nic dla nich nie mamy. - przyznał trochę zmieszanym tonem. A zaraz potem zgrzytnęły drzwi garażu i uniosły się do góry. Krótkowłosa blondnyna zamachała do nich na powitanie i zapraszając do środka. Steve więc wjechał do środka kryjąc się przed tym ciemnym pyłem i wiatrem jaki nim miotał. Akurat gdy on gasił silnik i wyładowywał się z wozu Eve zdążyła zamknąć drzwi garażu. - Czeeeśśććć! - wreszcie mogli się przywitać osobiście i bezpośrednio. Fotograf objęła i uścikała Lamię jakby się nie widziały całe tygodnie. - Jej jak dobrze, że już wróciliście! - zawołała wesoło całując usta swojej dziewczyny. Sądząc po wiśniowym aromacie bijącym z jej włosów musiała niedawno brać kąpiel. Była ubrana w sweter jaki dostała od Lamii jaki kojarzył się z domowymi pieleszami i był przyjemny w dotyku. Na szyi znów miała jakąś apaszkę a na dole podarte, sprane dżinsy w jakich śmiało mogłaby iść na punkowy koncert. - Cześć Eve. - Steve też się z nią pocałował gdy wygrzebał się ze swojej fury. Objął ją, pocałował i przytulił do swojej kanarkowej kraty. - O a ty jesteś Wilma tak? - fotograf przywitała się z Wilmą równie wesoło i życzliwie. Chociaż ją cmoknęła tylko w policzki. - Tak. A skąd wiesz? - druga bękarcica wydawała się trochę zaskoczona takim przyjęciem. Chociaż raczej przyjemnie zaskoczona. - Lamia mi pokazywała twoje zdjęcie. Ale na żywo wyglądasz bardzo fotogenicznie. Nie myślałaś o karierze modelki? - Eve musiała być w świetnym humorze bo do wszystkich ćwierkała radośnie i tryskała życzliwością. Wilma roześmiała się wesoło gdy widocznie ucieszył ją ten komplement. - Pewnie jesteście głodni co? To chodźcie na obiad. I opowiadajcie jak było! - gdy już pierwszy szał powitań minął i została proza życia z noszeniem bagaży do mieszkania na górę blondynka też chętnie złapała za te bagaże no i stopniowo prowadziła ich do mieszkania na piętrze.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami
Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |