Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2020, 19:20   #131
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Obudzili się wszyscy na raz. Za małymi oknami wciąż było ciemno. Hektora od razu przywitało radosne lizanie po twarzy.

- Pan Ryba! - wyszeptał Rybożer w ekscytacji majtając puchatym ogonem. Dizi spał w najlepsze, tak samo Hektor. Smok i demon zaś siedzieli po przeciwnych stronach pokoju. Kruk miał zamknięte oczy, ale Aurarius przyglądał się mu uważnie. strażników wieży nigdzie nie było widać.

Gveir powstał gwałtownie, chwytając za ostrza.
- Więc to dlatego Marza ma ze mną pojedynek jutro o poranku - syknął, patrząc na jedno z ostrzy. - Niech tak będzie. Dotrzymam jej tej obietnicy!
Popatrzył na drewnianą maskę, na której środku była wypalona dziura przez palec demona. Przypomniał sobie o Kruku i w momencie poczuł przypływ złości, który kazał mu wbić jedno z ostrzy prosto w jego serce.

Poniechał jednak. Zdawało się, że, póki co, Hektor ma z niego jakiś pożytek. Proces przypominania sprawił, że czuł się zdezorientowany. Zdawało się, że nie można było tak łatwo manipulować w umyśle i nie zapłacić przez to ceny. Ostatecznie jednak, demon dostarczył mu ostrzy, z których nie mógł zrezygnować przed bitwą. Zapewne to jej wynik miał przesądzić o losie demona.
Zacisnął pięść na rękojeści ostrza i wyszeptał do maski:
- Zobaczymy, ileś warta o poranku.
I odszedł na bok. Przed walką chciał odespać nieco i zaznajomić się bardziej ze swoją bronią. Ostatnie przygody nie dały mu czasu na prawdziwe poznanie tych ostrzy.

- Ugh - radosne stęknięcie wyrwało się z gardła Hektora - Spokój, spokój...
Zasłonił się przedramieniem przed powitaniem Rybożera, ale nie ocierał twarzy. Rozejrzał się tylko po pomieszczeniu i skinął Gveirowi głową. Potem przeniósł spojrzenie na Izabelę.
- Wprowadziłaś nas i wyprowadziłaś bez szwanku. Przyjmij moje podziękowania piękna czarodziejko. - Cieszę się że nasze drogi splotły się podczas tej podróży.
Wstał podpierając się o cielsko wierzchowca i skłonił się nisko przyciskając zaciśniętą pięść do piersi. Izabela uśmiechnęła się słabo do niego. Skinieniem podziękowała za miłe słowa.

Esmond podniósł się ociężale, rozglądając się po pomieszczeniu. Z ulgą stwierdził, że pozostali również się wybudzili, bezpiecznie opuszczając krainę snów.
-Ehhh….nie cierpię tam wracać- wymamrotał do siebie, z powrotem opadając na posłanie. Wciąż pamiętał pierwszą sesję, gdy Izabella nieomal pozostałą w wiecznym śnie.
Okrył się swym płaszczem, planując już tylko odpocząć.
Z cienia kaptura spoglądał tylko w stronę reszty drużyny, szczególną uwagę zwracając na Ristoffa, który skrywał zbyt wiele, oraz Kruka, którego obecność budziła w nim niepokój.

Przed świtem

Ostatecznie wszyscy na nowo zasnęli. Zostało im jeszcze kawałek nocy, aby nabrać sił na dalszą drogę. Nie mieli snów, a przynajmniej ich nie pamiętali. Gveir wybudził się pierwszy. Usłyszał wezwanie.

“Jesteś gotów? Przypomniałeś sobie?”

Marzana znów się domagała odpowiedzi. Nie można było nazwać jej cierpliwą istotą. Odzyskując wspomnienia związane z Artamen, Gveir był przynajmniej pewny, że walka z Panią Zimy będzie czymś godnym legend. Pytaniem było tylko czy zamierzał mieć świadków swojego zwycięstwa... lub porażki?

Przez okna widać było jaśniejące ponownie niebo. Wagabunda miał chwilę czasu na podjęcie decyzji. Nie było go dużo, ale wystarczająco aby dobrze się zastanowić czy warto ryzykować zdrowie lub życie w walce z nadludzką istotą, aspektem zimy, Panią.


[media]https://ak.picdn.net/shutterstock/videos/1007542576/thumb/1.jpg[/media]
 
Asderuki jest offline