Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2020, 18:14   #2
Sepia
 
Sepia's Avatar
 
Reputacja: 1 Sepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputację
“Zastanawialiście się kiedyś nad wszystkimi wieczorami waszego życia, których nie potraficie sobie przypomnieć? Tak prozaicznymi, że mózg nie zadał sobie trudu, by je zarejestrować. Setki, może tysiące wieczorów rozpoczęło się i zakończyło, nie pozostawiając żadnego śladu w pamięci. Czy to was nie przeraża? A co, jeśli wasz umysł zapamiętuje te niewłaściwe wieczory?”

Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym. Nie od dziś wiadome było, że obce, ukryte w mroku niewiedzy zdarzenia wywołują w ludzkim umyśle pierwotny, podskórny lęk. Umysł człowieka nie znosił pustki, dlatego napotykając biała plamę na mapie, wypełniał je własnymi domysłami, niwelując próżnię na rzecz czegoś, co umiał zmierzyć, zważyć i policzyć… ewentualnie, gdy wszelkie znane światu normy oraz prawidła oddalały się za horyzont, podobne stadu kraczących złowrogo kruków, wtedy sięgał po stare, sprawdzone metody poznania rzeczywistości - gusła i zabobony.
Co zdarzyło się na pietrze, przy drzwiach jej mieszkania?

W tym oto momencie, stojąc pośrodku sali lokalnego baru, z dłońmi trzęsącymi się jakby trzymano je w zamrażarce przez długi czas, Leah z całej siły chciała zniknąć. Przestać rejestrować, czuć i widzieć, zamiast tego marzyła by obudzić się w łóżku w dniu, gdy cała machina wszechświata toczy się znanymi, utartymi schematami. Przecież, miała iść do pracy, jak co dzień. Robiło się ciemno, słońce chowało jasne oblicze za stalowo-betonowym horyzontem, wyznaczając magiczną granicę, kiedy istoty pokroju Marlow wychylały głowy z bezpiecznych kątów…

- C… co… - przez przykurzoną, bladą twarz przebiegł skurcz. Wspomnienie sprzed kwadransa uderzyło niewielką, rudą dziewczynę niczym obuch. Przed oczami stanął jej obraz dozorcy, którego twarz zjadała przemiła staruszka zawsze co wtorek zostawiająca Leah pod drzwiami pudełko wtorkowych taco i kawałek ciasta.

- Proszę pana… - cichym, drżącym głosem zwróciła się do mężczyzny w policyjnym uniformie. Wrodzony atawizm, zwykle tłumiony, wychodził spod skóry w sytuacjach mocno kryzysowych. Wyszczekana część osobowości schowała się głęboko, zostawiając zagubione, niezbyt wyrośnięte dziecko, o wielkich przerażonych oczach i drgających ustach.

- P-pani Giovanni… Moja… moja sąsiadka. Ona... - zaczęła, kręcąc głową na boki aby wyostrzyć nagle rozmyty obraz - Ona zjadła… zjadła twarz dozorcy. Wgryz-wgryzła się w nią, oderwała skórę i… i krew. Wszędzie… krzyczał, a ona… wpadła na niego i zaatakowała zębami. Zębami. Potem chciała… czołgała się i uciekłam… oknem, a ona… ona… wypełzła. Jak zwierze - wydusiła, a jej głos stał się piskliwy. Wpadła w swoją wewnętrzną histerię. Nie krzyczała, nie płakała głośno, nie biegała i nie wyrywała sobie włosów z głowy. Po prostu w jednej chwili coś w niej stłukło się i przyrosła do podłogi, nie mogąc zrobić kroku do przodu.

- To jakiś atak, terrorystów? Dlaczego… dlaczego każą się panu wycofać? Proszę nam pomóc, zabrać stąd… żeby… tamci, oni... - kręcenie głową wzmogło się, gdy drobny rudzielec próbował tym gestem odgonić natrętne lęki.
 

Ostatnio edytowane przez Sepia : 27-05-2020 o 18:22.
Sepia jest offline