Administrator | Mag nie do końca wiedział, co się dzieje i czego od niego chce Zevran. Jedyne, co przychodziło mu do głowy, to poczekać na dalszy rozwój sytuacji. Na wszelki wypadek przesunął się w stronę drzwi prowadzących do pokoju, w którym przebywał Zevran. Oczywiście Novio podążył za nim.
Nagle do tych właśnie drzwi, Piwny Rycerz przycisnął Edmunda, biorą go na spytki i grożąc pchnięciem miecza w bruch. Hantrel wyglądał na równie zaskoczonego jak wystraszonego. - Straż królewska! Co tu ?! - W tle dało się usłyszeć sierżanta, który jednak przerwał w pół zdania. Słowa były zbędne, o czym świadczyły odgłosy uderzeń metalu, oznaczające rozpoczętą walkę na miecze.
Każdy drewniany, glinowy, czy kamienny Golem, w obliczu zagrożenia osoby którą ma ochraniać, powinien bez dyskusji zaatakować to zagrożenie. David był jednak z marmuru i w tych okolicznościach zareagował inaczej, okazując w ten sposób wysoką inteligencję. - Co tu się dzieje? Co tam się dzieje? - spytał, spoglądając najpierw na Piwnego Rycerza i Edmunda, a następnie w kierunku z którego dochodziły odgłosy walki. -Tam za drzwiami jest coś co prawie zabiło Shera, a teraz walczy z trzema żołnierzami Księżnej - rzucił szybko Zevran, skinając głową w stronę drzwi archiwum - Sher, zanim zasnął kazał mi rozprawić się z Hantrelem, zapewne więc nasz kupiec jest mocno związany z tym co się tu dzieje. Dodatkowo ktoś usypia po kolei ludzi, według Hantrela to niewidzialna czarodziejka…- dokończył relację praktycznie na jednym tchu Piwny Rycerz.
Tanyr doskonale wiedział, że Sher pod przykryciem iluzji udał się do rzeczonego pokoju, aby zebrać informacje. Jego obecny stan świadczył o tym, że przykrywka została spalona, ale skoro w rezultacie zwiadu polecił, aby rozprawić się z Hantrelem, to musiał dowiedzieć się czegoś naprawdę konkretnego przeciwko kupcowi. Jego stan również o tym świadczył. Z tego wynikało, że ich gościnny gospodarz miał sporo za uszami, a jedyną rzeczą, nad jaką należało się zastanowić, brzmiało "Czy go zabić, czy tylko obezwładnić?". -A teraz posłuchaj. To było niezwykle długa podróż, zwieńczona masakrą w Twoim domu, radzę Ci zacząć mówić co tu się naprawdę dzieję, bo jeśli tego nie zrobisz to zaręczam, że zginiesz tu na miejscu - wycedził Zev wpatrując się w oczy Hantrela i napierając mieczem mocniej na jego brzuch. - Skoro tam jest zagrożenie, to chodźmy tam pomóc żołnierzom - zauważył golem. Obiema rękami skierował uwagę obecnych na drzwi zza których dochodziły odgłosy walki i okrzyk o pająkach. Delikatnie odwodził tym Zevrana od dalszego działania przeciwko ich pracodawcy, a przy tym nie prowokował go do dalszych aktów agresji.
W tym, że golem nie rzucił się swemu pracodawcy na ratunek, również coś się kryło. Problem polegał na tym, że Tanyr nie wiedział, co, a czasu na wypytywanie nie było.
Kupiec zaś cały czas trzymał ręce uniesione w geście poddania i nawet delikatnie nimi machał, aby zaznaczyć że jest niegroźny. - To z pewnością konkurencja chce przejąć mój kontrakt - wypalił w pośpiechu Edmund, machając dłońmi, zasadniczo dla podkreślenia poddania się, ale Tanyrowi te gestykulacje kojarzyły się też z czymś zupełnie innym. - Ja nie wiem kto konkretnie, ale wyjaśnimy to panie Zevran, tylko na spokojnie, uspokójmy się - powiedział wskazując najpierw na siebie, a potem na Piwnego Rycerza. I w tym momencie Tanyr miał już pewność! Gdyby ta rozmowa odbyła się gdzieś w tle, to czarodziej nie zwróciłby pewnie na to uwagi, ale teraz wszystko to działo się na jego oczach, metr przed nim. Edmund rzucał na Zevrana jakiś czar! - Bij! To Hantrel! - jak na potwierdzenie dało się usłyszeć okrzyk z archiwum, pomiędzy odgłosami uderzeń metalu o metal.
- Zabij go! - krzyknął Tanyr, równocześnie posyłając w Edmunda garść magicznych pocisków. - Rzuca czar! - ostrzegł Zevrana.
Miał nadzieję, że to wystarczy, by powstrzymać Hantrela. Przynajmniej na chwilę. |