Przechodząc przez kolejne pole zboża Arvid myślał, że już niczego nie znajdą. Spacer był jednak przyjemny, ciepłe promienie słońca delikatnie muskały skórę i rozchodziły się po łanach zboża, które falując na wietrze, tworzyły widok kojący nerwy. Mężczyzna chętnie przysiadłby na jakiś czas w tak pięknych okolicznościach przyrody jednak nagle coś chlasnęło go w twarz. Arvid wzdrygnął się i szybko zszarpnął to coś z twarzy. Okazało się to kartką papieru, na której zapisane były, według słów Agathy, fragmenty hymnu "Światło i Cierń".
Mężczyzna nie miał zbyt dużo czasu na zastanawianie się nad tą sytuacją, gdyż w ich kierunku przeleciała strzała. Żołnierz wyszarpnął z pochwy swój miecz i wpatrywał się w miejsce, skąd nadleciał pocisk, szukając wzrokiem przeciwników lub źródła zagrożenia.
Gdy Wolfgang zakrzyknął i pobiegł w kierunku, który wskazał jako drogę ucieczki osobnika, który ich zaatakował, Arvid ruszył za nim.
__________________ Może jeszcze kiedyś tu wrócę :) |