Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2020, 08:42   #194
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Eehhh… - jęknął Tladin. - Ciężko będzie coś tu znaleźć. Szukajcie rogów przytwierdzonych do dużej czachy - poradził i sam zaczął się rozglądać za jakimś ciekawym znaleziskiem.

Karl nie miał zamiaru grzebać wśród trupów, nie pierwszej zresztą świeżości, pozostawił więc to zajęcie swoim ludziom. Sam rozglądał się na wszystkie strony, wypatrując ewentualnych niebezpieczeństw.

Trójka towarzyszy młodego, ubogiego szlachcica rozeszła się po przeoranej łopatami, kopytami, butami i kołami polance. Jego dwaj ludzie też mieli niewyraźne miny więc grzebanie w rozkładających się truchłach to też nie było to co by mieli ochotę tu robić. Trudno było więc dostrzec w ich zachowaniu zbytni entuzjazm. Dieter przechadzał się między jednym krańcem polany, Manfred kolejnym a Tladin jeszcze gdzie indziej.

Z bliska wyglądało to mocno zniechęcająco. Trucheł było to całkiem sporo no ale wszystko co było widać to albo wypalone w stosach kości albo nie do końca zagrzebane w ziemi kawałki ciał. W końcu natrafili jednak na jakiś podłużny kształt przysypany ziemią z którego wystawało ogromne kopyto po jakim chodziły i latały trupojady. To mogło być truchło jednego z minotaurów lub czegoś podobnej wielkości. Smród zgnilizny z bliska był jeszcze bardziej przykry. Drażnił nozdrza instynktownie odpychając od siebie każdą żywą istotę nie będącą ścierwojadem. Wszędzie na polanie unosił się trupi zaduch wymieszany z dymem i leśną wilgocią jaki wyczuć się dało jeszcze przed polaną. Ale tutaj był o tyle mocniejszy, że część ścierwa została odkopana i widać było w rozkopanym grobie tors jaki mógł być minotaurem. Po nim też łaziły ścierwojady. A na świeżo rozkopanej ziemi dało się dostrzec ślady mniejszych kopyt. Karl został dobre kilkadziesiąt metrów dalej i widział tylko jak trzy sylwetki łażą każdy w innym rejonie polany i rozglądają się po tych wszystkich grobach i stosach.

Z bliska pomysł odnalezienia fragmentów minotaura stracił wiele ze swojego uroku. Tladin przez chwilę się wahał, po czym machnął ręką.
- Wracajmy - krzyknął do ludzkich towarzyszy. Za dużo czasu minęło i ciała się zbyt rozkładały. Pewnie zawodowa hiena cmentarna by zrobiła z tego pożytek. Co innego zabrać trofeum z wroga po walce, a co innego grzebać w rozkładających się i nadżartych ciałach. Upewnił się wzrokiem, że Manfred i Dieter usłyszeli go i kierują się w stronę Karla i powoli sam zaczął wracać. Rozglądał się przy tym jeszcze, może coś ciekawego wpadnie mu w oko.

Pomysł powrotu do miasta był czymś, co się Karlowi spodobało. I to bardzo. Nie miał zbyt wielkiej ochoty na włóczenie się po jakichś grobach, ale pozwolenie, by Tladin sam wybrał się do lasu, nie było zbyt dobrym pomysłem.
- Wracamy - potwierdził słowa krasnoluda.

 Następnego dnia rano

Rano bez żalu opuścili Kalengard i ruszyli zająć się w końcu tym, co ich interesowało. Na początek, odnaleźć Lenkster. Tam popytać o bastion i o stary cmentarz. Tladin żywił nadzieję, że przypadkowo spotkany naukowiec będzie potrafił uzyskać więcej informacji, niż oni sami byliby w stanie.
Karl również nie miał nic przeciwko opuszczeniu miasta i wyruszeniu w stronę Lenkster. Wojna, w jaką się wplątali, nie była jego żywiołem, a chociaż szczęśliwie nie zginęli, to Karl wolał znaleźć się jak najdalej od wojska i wojskowych.

 
Gladin jest offline