Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2020, 21:35   #138
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, prywatne kwatery Amelii

W kwaterze pierwszej oficer panował półmrok. Amelia leżała na łóżku, wpatrując się w sufit. Nadszedł dzień spotkania z Aspyce Chordą. Niechętnie zsunęła się z materaca i zapaliła światło. Przez chwilę, blask lampy ją oślepił, zmrużyła oczy z grymasem bólu. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do światła, ruszyła do łazienki.

Kiedy zmyła już z twarzy ostatnie ślady zaspania i oprzytomniała, przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Cienie pod oczami zdradzały, że kiepsko dziś spała. Na szczęście wszystko ukryje pod makijażem i maską. Spojrzała niechętnie na zawartość swojego biurka, na którym urządziła prowizoryczną toaletkę. Poza dużym, dobrze oświetlonym lustrem, znajdowało się tu sporo kosmetyków do makijażu Lady Corax. Amelia stęknęła na ten widok.
- Przynajmniej cerę mamy podobną, nie będę wyglądała jakbym uciekła z cyrku. - Westchnęła przeciągle i wyciągnęła rękę w stronę pojemnika z pędzlami. - Zobaczymy czy jeszcze pamiętam jak to się robi.

Pierwsze próby okazały się niezbyt udane. Ale Amelia spodziewała się tego. Dlatego też wstała bardzo wcześnie. By mieć czas na próby i poprawianie błędów. Cierpliwie nakładała kolejne warstwy na twarz. Korektor i podkład by zatuszować cienie pod oczami i blizny. Następnie puder i konturowanie twarzy, Winter miała ostrzejsze rysy. Podkreśliła mocno oczy na czarno i nałożyła pomadkę na usta. To, że Lady Corax dość wyraziście się malowała, działało teraz na korzyść Amelii. W końcu zadowolona z efektu, wstała od biurka.

Czas na suknię. Zdecydowała się na dość prosty fason. Lekko rozkloszowana dwuczęściowa suknia, z poszerzanymi ramionami i krótkim trenem z tyłu nadawała jej sylwetce smukłości i tuszowała nieco miejsca, gdzie było po prostu za dużo. Krawcowa spisała się na medal.

Amelia powoli, jakby z ociąganiem założyła swój strój. Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze z dezaprobatą. Gorset sukni i dość głęboko wycięty dekolt mocno podkreślały piersi. Dzięki wstawkom wszytym po bokach, jakoś się w ten gorset zmieściła, ale fakt, że w klatce piersiowej wymiary lady Corax i Amelii bardzo się rozjeżdżały rzucał się w oczy.
- Nic z tym i tak nie zrobię. - Mruknęła cicho do siebie. - Mam nadzieje, że nikt nie zwróci na to uwagi.

Nadszedł czas na włosy. Rozsupłała papierowe, na prędce zaimprowizowane papiloty. Lady Corax lubiła jak jej włosy układały się w loki na końcach. Część włosów upięła z tyłu w swobodny koczek, pozwalając tylko kilku splotom spływać swobodnie na ramiona. Niesforną na co dzień grzywkę wyprostowała i wygładziła, zakrywając czoło. Czarne, farbowane wczoraj wieczorem włosy wyglądały dość naturalnie na głowie Amelii. Wrażenie naturalności podkreślały też przyciemnione brwi. Była zadowolona z efektu.

Na samym końcu założyła maskę. Kryjącą sporą część twarzy, ale na tyle delikatną, że nie przytłaczała Ameli, a wręcz nadawała jej tajemniczego wyglądu.

Powoli obróciła się wokół własnej osi, sprawdzając w lustrze, czy na pewno wszystko jest na swoim miejscu. Następnie przeszła parę kroków, upewniając się, że umiejętnie naśladuje krok Lady Winter.
- Lekko, lecz zdecydowanie. Ręce blisko ciała, nie machaj nimi. Najpierw stawiaj piętę, potem palce. Musisz sunąć do przodu, jakbyś płynęła. - Powtarzała sobie, przechadzając się po pokoju. Wczoraj ćwiczyła całe popołudnie, czekając na poprawki krawcowej. Nie było łatwo wyzbyć się, żołnierskiego chodu, jaki wyćwiczyła przez lata służby. Ale i tym razem ciało pamiętało dobrze wyuczoną lekcję, wpajaną przez lata młodość przez matkę. Kilka godzin ćwiczeń wystarczyło, by sobie przypomniała.

Uśmiechnęła się delikatnie do swojego odbicia w lustrze.
- Dziękuję mamo... - Przez chwilę poczuła jak w kącikach jej oczu wzbierają łzy. Ale przypomniała sobie o makijażu i je powstrzymała. - Nie możesz teraz płakać Amelio. Zrujnujesz cały wysiłek. - Zganiła się w duchu.

Czasu było coraz mniej. Zapewne pozostali oficerowie już na nią czekali w sali obrad. Powoli, jakby z wahaniem opuściła swoje kwatery. Korytarz był pusty. Dobrze, jej adiutant dopilnował, by nikt jej nie widział. Młody Drakios wykonał polecenie swojej przełożonej bez zadawania niewygodnych pytań.

Szła pośpiesznie w stronę sali konferencyjnej. Choć tuż przed samymi drzwiami zawahała się. "Strach zabija dusze..." Wyrecytowała bezwiednie. Wzięła głęboki oddech, pchnęła drzwi i stanowczym, płynnym krokiem weszła do pomieszczenia.. "Właśnie tak, broda lekko do góry, patrz dumnie, plecy prosto i ręce przy ciele. Pięta, palce, pięta, palce. Jesteś damą, dziedziczką potężnego rodu Corax."

- Panie Barca... - Skinęła nieznacznie seneszalowi głową na przywitanie. - Panie Visscher... - Powitała uprzejmie nawigatora. - Pani Bellitto, Panie Ramierzie... - Uśmiechnęła się uprzejmie do obojga. - Panie Garlik... - Zwróciła się do nadsternika. - Wybaczcie, że kazałam wam czekać. Jestem gotowa.

 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline