Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2020, 21:54   #12
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Mmho i Vaala liczą trupy

- Jeden trup - Mmho wskazała palcem tego, który był w pomieszczeniu - drugi trup - ruszyła w stronę drzwi przy których stała Vaala. Przyjrzała się krótko numerowi dwa, ze skręconym karkiem. Po tym jej wzrok padł na plecy idącego przodem magika. Spojrzała na Vaalę i skinęła głową na znak, by ruszały.
Podążyły w tym samym kierunku odruchowo wybierając schodami przeciwnymi do tych, które wybrał czarodziej, aby pokryć jak największy obszar statku.
Trafiły na drzwi, za którymi znajdowała się całkiem duża kajuta… obecnie w stanie zdewastowania. Z całkiem sporym łóżkiem i dużym biurkiem przeznaczonym dla pewnie najważniejszej osoby na statku. Za nim to stała szafa pełna ksiąg… kilka dni temu. Obecnie owe księgi walały się po całej podłodze. Ktoś niewątpliwie przeszukiwał ten pokój, bardzo dokładnie i bardzo brutalnie. Pierzyny zostały rozerwane na łóżku. I co więcej, nie posprzątali po sobie.
- Żadnych trupów - podsumowała krótko orczyca rozglądając się po kajucie. Podniosła pierwszą lepszą leżącą na podłodze książkę i przewertowała strony. Zapisane w języku, który znawca rozpoznałby jako Ignan, język… przede wszystkim ifirytów. I sądząc po okładce i obrazkach.. z tego imperium właśnie pochodziła.

Vaala stąpała ostrożnie po pomieszczeniu, by przypadkiem nie nadepnąć na coś niemiłego bosą stopą. Rozglądnęła się po nowym miejscu, po czym jakby pokręciła niezadowolona nosem…
- Ten statek gadał, że my tu kilka dni będziemy? - Spytała Półorczycę.
- Taaaa - odpowiedziała zielona - więc mamy już gdzie spać - wskazała brodą duże kapitańskie łoże, po czym wróciła do wertowania książki. - Ja jebię, same ślaczki - oznajmiła, po czym kulturalnie odłożyła książkę na półkę. - Tylko musimy zostawić jakiś znak, że zajęte.
- Mam nasikać na drzwi? - Vaala spojrzała całkiem serio na Mmho, po czym wyszczerzyła ząbki… i ruszyła do owych drzwi.
Pół-orczyca popatrzyła na Vaale zbliżającą się do drzwi z całkiem poważną miną.
- Z zewnętrznej, nie wewnętrznej - powiedziała. - Chociaż, przy zapachu trupów jedno małe siku może być słabo czuć. Może ci pomogę? Dwa siki to już coś.
Dziewoja zbliżyła się do drzwi, spojrzała na umięśnioną towarzyszkę, po czym… wyciągnęła z torby jakieś mazidła, i namalowała na drzwiach dziwaczny znak.


Zielona chcąc, nie chcąc podeszła by spojrzeć na malowidło. Przy okazji oceniając czy drzwi mają zamek, klucz lub inne przydatne elementy.
- Artystka? - zapytała, wyraźnie nieświadomym tonem, co ów znaczek może oznaczać.
- A… co? - Vaala wzruszyła ramionami, wpatrując się Mmho w twarz.
Pół-orczyca miała brązowe oczy, nie było w nich nic nadzwyczajnego. Uśmiechnęła się krótko, tak po prostu.
- Umiesz malować - wyjaśniła - co to? Jakieś "nie wchodź"?
- To mój znak. Runy Druidów - Powiedziała Vaala, a gdy obie stały na korytarzu, przed ową izbą, zamknęła drzwi, po czym… kucnęła, podwijając spódniczkę. A dokładnie w tym momencie Mmho dostrzegła duży, toporny, metalowy klucz leżący całkiem blisko owych drzwi.
- O - odezwała się orczyca - klucz. Może do tych drzwi? - schyliła się by go podnieść i od razu przystąpiła do wypróbowania go. Klucz bez problemu zamknął i otworzył drzwi.
- Hmmm, to mamy klucz - poinformowała zielona - mocno chce ci się sikać?
A Vaala jedynie… odchrząknęła… będąc już w trakcie. Przy czym wpatrywała się gdzieś w kuckach w nogi zielonoskórej towarzyszki.
- Ah - zielona mruknęła tylko i cierpliwie czekała. Zamknęła w międzyczasie drzwi i schowała klucz.
- To co, szukamy dalej trupy? - zagadała, gdy Vaala skończyła co robiła.
- Szukamy - Powiedziała krótko rudowłosa, prostując się, i ściągając ponownie spódniczkę w dół, a po kilku chwilach znalazły się w… spiżarni? Vaala krytycznym wzrokiem przyjrzała się zapasom, i wydała z siebie ciche “Hm”.
- Jest alkohol - podsumowała krótko Mmho, zupełnie jakby to wystarczyło.
- Zrobię wino z wody - Powiedziała Vaala, wzruszając ramionami. Ale w jej tonie skrywała się chyba odrobina… dumy?
Orczyca uniosła wysoko brwi ze zdziwieniem i podziwem.
- O w dupę niziołka - podsumowała zadowolonym tonem.
- Wodę też… - Dodała towarzyszka zielonoskórej, szczerząc ząbki, i w końcu ogarnęła wzrokiem spiżarnię - Suchary, zdechłe mięso i owoce… źle. Słabe jadło, wylecą nam zęby - Podsumowała.
Mmho nie skomentowała tego, chociaż odruchowo przejechała językiem po zębach.
Nie było tu trupów, więc otworzyły kolejne drzwi by zajrzeć do środka... jednakże drzwi prowadziły na zewnątrz spiżarni. Do korytarza z pustymi szafkami… i do obradujących towarzyszy “niedoli”.

Dosyć niepewnie...ale wbrew pozorom odnośnie tak wątłej osóbki, Vaala złapała Mmho mocno za nadgarstek, po czym zaciągnęła w nieznanym celu...którym po chwili okazała się kuchnia?? Tylko, że oprócz garnków i patelni, walały się tu wszędzie i podejrzane fiolki, szklane rurki, "dzbanki" i tym podobne urządzenia, łącznie z wieloma "preparatami" służącymi bardziej do jakiś… eksperymentów, niż do zwykłego kucharzenia.
- Interesujące - odarła Mmho - tego używa się do gotowania? - podniosła jedną z fiolek by się jej przyjrzeć z bliska. Zerknęła na towarzyszkę, która podobno była obeznana w gotowaniu.
- Ja tam truciznę mogę wypić… i kwas mi nie jest straszny - Zachichotała Vaala, po czym splunęła na podłogę, a ta zaskwierczała(!), pod plwocinami tej drobnej dziewoi.
Zielona przyglądała się przez chwilę w milczeniu skwierczącej podłodze (na której to kwas zostawił ledwie zabrudzenie), by zaraz przenieść wzrok na Vaalę i jej również chwilę dłużej się przyjrzeć.
- Jesteś pełna niespodzianek Druidko - powiedziała w końcu. - A tak z ciekawości - pół-orczyca uśmiechnęła się - całowanie ciebie jest bezpieczne?
- Chcesz spróbować? - Vaala przymrużyła oczka, po czym oparła się zadkiem i dłońmi o mebel pomieszczenia, "wystawiając się" Półorczycy…
Zielonoskóra niczym magnes zbliżyła się do Vaali, wciąż z wyrazem zadowolenia.
- Tu i teraz. Gdzie tylko chcesz. Pytanie, czy będę po tym dalej miała twarz - odpowiedziała całkiem poważnie, wszak pokaz udzielony przez druidkę nasuwał takie pytanie.
- Będziesz - Powiedziała krótko błękitnoskóra, na moment otwierając szerzej oczka, i spoglądając na Mmho, nim je całkiem zamknęła, jednocześnie minimalnie stając w większym rozkroku…
Mmho jedną ręką złapała ją zdecydowanie pod kolanem, powiększając rozkrok w którym stała i ulokowując się bardzo blisko. Drugą umieściła na jej policzku i nie czekając na reakcję przyłożyła usta do ust dziewczyny, jednocześnie wpychając do nich swój język, jakby chciała posmakować jej zanim ta się rozmyśli. Vaala z kolei zamruczała rozkosznie, i mimo, iż była o głowę niższa, jakoś sobie obie radziły… jej dłonie spoczęły na biodrach Półorczycy, i zarzuciła nawet na nią jedną ze swoich nóżek. Smakowała z kolei na poziomki. Naprawdę, jej usta tak smakowały, zresztą nie tylko usta. Języczek wił się niczym węgorz, odwzajemniając pieszczotki jakimi obdarzyła ją Mmho.
Ręka pół-orczycy spod kolana druidki powoli sunęła w górę. Druga zanurzyła się w jej włosach. Mmho nie przestawała całować, w końcu dopadła "ofiarę" i należało ją skonsumować. Vaala zamruczała rozkosznie, po czym wyraźnie przez jej ciało przeszły dreszcze… podskoczyła w górę, sadowiąc się tyłkiem na szafce, bardziej rozchylając nóżki, w pełni dając dostęp do całej siebie…
Dłoń orczycy bez ogródek dotarła do kobiecości Vaali. Zadowolenie orczycy było iście wysokie, gdy zweryfikowała brak bielizny. Delikatnie zbadała z czym tam ma do czynienia przesuwając po niej opuszkami palców. Na moment zatrzymała się na łechtaczce, w końcu równie delikatnie sprawdziła jaki jest poziom nawilżenia pochwy tylko przesuwając po niej palce.
Chociaż nie przestawała przy tym całować, druidka mogła poczuć jak ta przez moment uśmiecha się. I wszystko było cudownie, do momentu, gdy Vaala przez przypadek prawą dłonią, szukając lepszego oparcia na szafce na której siedziała… strąciła jakieś gary i patelnie. Narobił się niezły raban, a ona aż podskoczyła. Spojrzała z bliska w twarz Mmho, po czym parsknęła śmiechem, kręcąc przy tym głową.
- Inni tu przylezą - Powiedziała, po czym wciąż chichocząc przytknęła swoje czoło do czoła Półorczycy.
Mmho patrzyła przez dłuższą chwilę na swoją towarzyszkę z opartym o nią czołem. Gdy patelnie zaczęły spadać wycofała rękę i złapała ją znów pod kolanem jakby w odruchu, by to Vaala na pewno nie spadła.
- Trupy na nas czekają - mruknęła cicho, po czy odsunęła się lekko by pomóc druidce zejść z szafy.
- To gdzie teraz? - Spytała Vaala, stając już obiema stopami na podłodze.
- Pomieszczenie po pomieszczeniu, więc następne drzwi - Mmho otworzyła te od kuchni by razem mogły z niej wyjść...i po chwili trafiły na jakąś wielką kuszę(balistę) z otworem strzelniczym, gdzie było sporo machinerii, i dla obeznanego z tym oka, wyglądało na to, że balista jest samoładująca, a jej pociski z krasnoludzkimi runami, podawane przez machinerię, a ścianę obok, w malutkim pomieszczeniu, było jeszcze więcej amunicji.
- Meh? - Vaala wzruszyła ramionami, to patrząc na “ustrojstwa” to na Mmho.
- To nie trup, możemy iść dalej - powiedziała pół-orczyca. Gdy po chwili poszły dalej, wyjaśniła:
- Można tym strzelać do innych statków, ale nie wiem jak to dokładnie działa.
- Celujesz i naciskasz spust.- uprzejmie wyjaśnił Statek, a Vaala aż podskoczyła słysząc znowu jego głos.- Mogę oczywiście sam, ale strzelec przy baliście podczas walki odciąża mnie od tego obowiązku.
Pół-orczyca słysząc głos statku automatycznie chwyciła za łuk i strzałę. Tylko nie było w co strzelać. Syknęła więc pod nosem i powoli zaczęła chowac swoja broń.
- Hej, znalazłyście coś ciekawego, prócz trupów i bałaganu? - spytał, idący w stronę schodów, Harran, a Vaala pokręciła przecząco głową.
- A o co chodziło z tym strzelaniem? - spytał.
- Balista jest automatycznie ładowana przeze mnie… i sam mogę wystrzelić jeśli jest taka potrzeba. A i wiadomość z ostatniej chwili… cytuję… “został znaleziony kompas i za… połowę godziny wyruszamy szukać nowego źródła energii”.- poinformował Statek.
- Czy podróż potrwa długo? Czy musimy się jakoś przygotować? - spytał Harran.
- Ta informacja jest obecnie niedostępna.- odparł Statek. - Mogę jedynie oszacować na podstawie średniej prędkości człowieka, iż takie przejście na piechotę zajmie do ośmiu godzin. Oczywiście nie mam informacji na temat dostępnych wam środków transportu.
- W czasie podróży... kołyszesz się? Gwałtownie przyspieszasz, zwalniasz?
- Normalna podróż nie wymaga nagłych zmiany prędkości, podczas walki różnie bywa. Kołysanie występuje tylko wtedy, gdy… ta informacja jest obecnie niedostępna - odparł uprzejmie okręt. Jak zwykle zresztą.
-Ten gadający statek, mówi, że idziemy gdzieś na piechotę? - upewniła się Mmho.
- Niestety z trzech skiffów jakimi dysponowałem pierwotnie… dwóch brakuje, trzeci jest zniszczony. - odparł Statek z pewnym “smutkiem”... a Vaala pociągnęła za sobą towarzyszkę, by zająć się dalszym przeszukiwaniem pomieszczeń.
- Idziesz? - Spytała krótko faceta w niebieskim wdzianku.
- Tak, tak - odparł, zgoła niepotrzebnie, bowiem ruszył razem z kobietami.

Pozostałe pomieszczenia na tym piętrze… komnaty dla załogantów owego statku, miały różne rozmiary, choć wyposażone były podobnie. Łóżko, stolik, szafka, mała biblioteczka… oczywiście wszystko “zagracone”. Wkrótce zostało zwiedzone wszystko, łącznie z salką jadalną. Trupów więcej jednak nie znaleziono na tym pokładzie. Nie pozostawało więc nic innego, jak iść już na górę, na świeże powietrze, i tam spotkać się z resztą towarzystwa buszującą po owym gadającym statku?





.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline