Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2020, 10:28   #52
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Za raz po tym, jak Hector uścisnął łapę Francisa, podeszli obaj bracia:
-My się jeszcze nie znamy, zaczął ten minimalnie wyższy - ja jestem Caden, to mój młodszy brat Aiden.
Wymienili uściski dłoni.
Tyler w tym czasie kończył szklankę wody. Popatrzył na Hectora:
- Wiem tyle ile ci wcześniej powiedziałem, to coś żyje, jest krwiożercze i na szczęście bezmyślne, można spokojnie utłuc. Tylko skurwiele łażą w stadach i samemu trudno przed nimi uciec na piechotę. Nikt z nas nie jest pierdolonym zabijaką, do Nowego Jorku czy Teksasu jest daleko, Pittsburgh to, bądźmy szczerzy, zadupie, tak samo popierdolone jak Detroit, tam samochodowe pojeby, w Pittsburghu potomkowie króla Artura, którzy myślą, że nad czymś mają jakąkolwiek władzę. Nikt się tym cholerstwem za bardzo nie interesuje.
- Problem regionalny - dodał Francis - nie wylazło to poza wschodnie Appalachy, do Nowego Jorku nigdy nie dotarło, więc po cholerę miałby się tym ktoś zająć. I sam nie wiem dlaczego Grzyby jeszcze żyją.
Francis rozejrzał się po zgromadzonych, widać było, że chce iść do swojej żony, ale został w kuchni.
- Na zewnątrz jest jeszcze Tom z Nikki - widząc pytające spojrzenie Hectora dodał: - ich rodzice - wskazał kciukiem na braci - no i oczywiście nasze wiejskie punki - wyraźnie słyszalna pogarda w głosie - ale cała czwórka nie jest w ciemię bita, dom Toma to twierdza taka jak tutaj, Paul z Mirandą mieszkają naprzeciwko, w razie czego zwieją do nich.

Hector czuł, że Francis chce zostać z żoną, nie widział przy nim żadnej broni.

Bracie spojrzeli na siebie, kiwnięcie głowami:
-My pójdziemy tam, zobaczymy co się dzieje.
-Grzyby nie są takie szybkie - dodał Aiden.
Tyler się wahał. Spojrzał na braci, potem na Hectora.
- Siłą was nie zatrzymam, chcecie to idźcie. Hector, chcesz iść z nimi? Frans i ja zostajemy tutaj, nas jeszcze nie zaatakowali, ale próba ataku jest pewna.
Tyler przeszedł do salonu, potem do kolejnego pokoju, zniknął z pola widzenia. Wrócił, trzymając coś dyndającego na sznurku.
- Mam gwizdek - pokazał plastikowy dynks - ale tylko jeden.
-Ja też mam - odezwała się Jackie, widocznie odzyskała słuch, ale nadal gmerała w uszach - ale u siebie w domu, w szufladzie w kuchni.

Powrót do tamtego domu jest ryzykowny, Grzyby może poszył dalej, a może czają się gdzieś w środku. Hector zostawił tam też zapasową amunicję do karabinu.



Post #44
Tyler:
- W skrócie: Pojawiło się to w dwudziestym pierwszym, też tak na wiosnę. Nazwali to zombie i było nawet podobnie, tylko że oni jeszcze żyją, Jak zdołano utłuc kilku to okazało się, że są poryci takim zielonkawym nalotem, dlatego grzyby. Możesz ich utłuc jak normalnego człowieka, tylko że nie czują bólu. I im bardziej ten grzyb wchodzi im do głowy, tym są bardziej dzicy i krwiożerczy. Na szczęście siada im koordynacja i wystarczy ich nie dopuszczać blisko - zrobił głęboki wdech - ostatni raz byli tutaj dwa lata temu, myślałem że się to w końcu skończyło. Aha, tego naboju nie mam, może Davis coś ma, ale tutaj go nie ma. Nie, nie ma tutaj niczego na włócznię, w szopie pewnie jest coś co się nada

.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:37.
JohnyTRS jest offline