Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2020, 12:31   #139
Joer
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, sala obrad

Amelia rozejrzała się dookoła, wypatrując w twarze zgromadzonych w sali oficerów. Następnie podeszła do stołu z wdziękiem i gracją prawdziwej damy, tak różnym od jej zwyczajnego, żołnierskiego, twardego sposobu poruszania się. Oparła się o blat dłońmi i spojrzała zdecydowanie i wyzywająco na seneszala.
- Panie Barca, mam nadzieję, że znajduje pan moje przebranie odpowiednim?

Seneszal nic nie odrzekł w pierwszej chwili, przyglądał się arcymilitantce długo i wnikliwie, koniec końców jednak skinął z aprobatą głową.

-Jestem pewien, że stałaś się zbliżona do oryginału tak bardzo jak to tylko było możliwe - oznajmił wyważonym tonem - Sądzę, że lepszy efekt moglibyśmy uzyskać wyłącznie drogą zabiegów chirurgicznych, na co nie mamy niestety czasu.

Tytus Garlik siedział na fotelu walcząc z mankietami swojego galowego munduru. Był to ubiór odpowiedni do sytuacji, podkreślał odpowiednio rangę noszącego go oficera, a barwy rodu Corax nadawały mu odpowiedniej dystynkcji. Zgodnie z przewidywaniami, taka okazja prosiła się o odpowiednie odzienie, a lady Winter nie szczędziła na tym by jej świta była podkreśleniem szacunku jaki jej się należał.

Jednak dużo gorzej było z właścicielem. Nadsternik skończył walkę z koszulą, poluźniając ją. Krawat zwisał z szyi bardziej jak stryczek obecnie, a połowa koszuli wystawała ze spodni zwisając jak pozbawiony wiatru żagiel. Całości dopełniały włosy ułożone na “przypadek” oraz płaszcz przewieszony przez oparcie fotela.

Tytus nie był osobą, która zachowawczo skrywała emocje toteż gdy zobaczył przebranie pierwszej oficer w pierwszej chwili uniósł brew zdziwiony. Następnie wstał i bezceremonialnie, wręcz obcesowo począł w bezpiecznej odległości okrążać “lady Winter” przyglądając się jej z każdej strony, parodiując grymasy godne weterana modowego w powietrzu dłońmi mierząc sobie tylko znane “złote” proporcje. Na końcu potrząsnął głową w geście “może być” i wrócił na swoje miejsce poprawiając koszulę.

- Wielkim zaszczytem jest, że Lady dołączyłaś do nas nareszcie. Mam nadzieje, że czas spędzony na modlitwach sprawi, że niedługo świątobliwy mąż przebudzi się ze swojego snu i będzie mógł nas prowadzić ponownie.

Tytus uśmiechnął się zawadiacko i mrugnął do pozostałych:

- Mamy dwie sprawy niecierpiące zwłoki, Milady. Pierwsza to z premedytacją serwowana nieświeża brukselka w kantynie na dwunastym poziomie. Druga to wizyta u lokalnej ważniaczki. W pierwszej sprawie sugeruje prewencyjne rozstrzelanie całej obsługi. Co do drugiej mam nadzieję, Panie Barca, że ma Pan jakieś poszlaki czego możemy się tam spodziewać?

Amelia obserwowała przez chwilę poczynania Tytusa ze stoickim spokojem. Jednak kiedy wspomniał o brukselce, na jej ustach pojawił się lekko złośliwy uśmieszek.
- Personelem zajmuje się nasz seneszal, a skoro już wystroiłeś się jak pajac, możesz do niego uderzać z prośbą o zmianę kadry na stołówce. Ale radziłabym wpierw zapiąć rozporek i włożyć koszulę w spodnie.

Christo uniósł znacząco prawą brew przybierając minę człowieka męczeńsko znoszącego niewybredne krotochwile swych współpracowników, postukał palcami w blat stołu.

-Mam wrażenie, że Aspyce Chorda powodowana jest zwyczajną ciekawością - powiedział spoglądając na Nadsternika - Oto w Przyczółku pojawił się nowy gracz, głowa nieznanej tutaj dynastii. Na temat Winter musiało już powstać wiele fantastycznych plotek. Nasza bitwa o merszanta Saulów, niemal bezpośredni udział w wydarzeniach w Port Wander. Ekspansja jest odcięta od Imperium burzami Osnowy, ale komunikacja astropatyczna wciąż jakoś tu funkcjonuje, aczkolwiek jak rozumiem, na dystansie Koronus-Imperium stała się bardzo zawodna. Co więcej, ruch okrętów poprzez Paszczę wciąż trwa, a wraz z nimi przybywają tu informacje.

Seneszal powiódł spojrzeniem po zgromadzonych w sali odpraw członkach koterii.

-Na miejscu Aspyce chciałbym dowiedzieć się jak najwięcej na temat Winter. Osobiste spotkanie jest wyborną ku temu okazją, a lady Chorda to wyjątkowo inteligentna i doświadczona w takich podchodach intrygantka. Rozmowa z nią będzie przypominała dryf z wyłączonym napędem korekcyjnym przez trójprzestrzenne pole minowe. Musisz uważać na każde słowo, moja pani. Jak najwięcej kurtuazji, jak najmniej szczerości i wchodzenia w szczegóły.

Bel stanęła z boku obserwując to ciekawe widowisko. Jak zwykle oparła się o sztandar zwieńczony symbolem imperatora, teraz przybrany we wstęgi rodu Corax. Na sobie miała typowe dla siebie szaty astropatów. Dopasowane, sięgające podłogi co tylko potęgowało fakt jak wysoka jest starsza chóru.

Barca umilkł na chwilę w zwyczajowy dla siebie sposób - Mistrzyni zdążyła już przywyknąć do jego nawyku budowania teatralnego napięcia i zawieszania przemów w kluczowych momentach dla lepszego efektu.

-Wszyscy musimy pamiętać jakie mogą być konsekwencje zdemaskowania naszej maskarady - oznajmił śmiertelnie poważnie seneszal - W najlepszym przypadku zdradzimy naszą największą słabość i być może stracimy całą strategiczną wartość w oczach Chordy. W najgorszym… możemy zostać oskarżeni o przywłaszczenie Glejtu. W takim przypadku musimy się liczyć z fizyczną eliminacją naszych osób i przepadkiem Błysku na korzyść Aspyce, na dodatek zgodnie z literą prawa. Nie możemy do tego dopuścić.

Amelia zagryzła wargę słysząc słowa Seneszala. Jej przypudrowana twarz pobladła nieco. Przez chwilę milczała, jakby rozważała coś wewnętrznie. Po krótkiej wewnętrznej walce, która odmalowała się na jej twarzy, zwróciła się ponownie do Christo:

- Ta sytuacja nie może trwać w nieskończoność. Ryzyko zdemaskowania jest wysokie, prędzej czy później może to nastąpić. Lady Winter nadal jest w śpiączce… - Szczęka jej zadrżała, a dłonie zacisnęły się w pięści. Po chwili opanowała drżenie i kontynuowała.- Panie Barca, czy wiadomo coś o Mauricio? - Spojrzała z nadzieją na seneszala, ale po chwili sama sobie odpowiedziała ze smutkiem w głosie. - Szansa, że żyje i nas odnajdzie, albo my jego, jest znikoma, prawda? - Po chwili, dodała jakby z wahaniem. - Czy Lord Gunar nie ma już więcej krewnych? Nikt nie ocalał?

- Nie wiadomo nam niczego ani o losie Mauricia ani o potencjalnym istnieniu innych dziedziców Glejtu - odpowiedział po chwili namysłu seneszal - Gunnar Corax znany był ze swojej słabości do kobiet. Nie możemy z całkowitą pewnością wykluczyć tego, że gdzieś wciąż żyje jego potomstwo, świadome bądź nie swego dziedzictwa. Cóż, taka alternatywa zaburzyłaby całkowicie delikatny balans, który dopiero co wypracowaliśmy. Mogę was wszystkich zapewnić, że jeśli tylko wejdę w posiadanie informacji o istnieniu kogokolwiek mogącego rywalizować z Winter o prawo do Glejtu, natychmiast was o tym fakcie powiadomię.

Amelia przez chwilę rozważała wewnętrznie słowa seneszala. Po czym zwróciła się jeszcze raz do Barcy:

- Jakie są rokowania na przebudzenie Lady Winter? Co mówią opiekujący się nią lekarze? Rozumiem, że pojawienie się innego dziedzica zagrażałoby nie tylko jej pozycji, ale również życiu? - Spojrzała Christo prosto w oczy, oczekując odpowiedzi. Jakby chciała z nich wyczytać, co zrobiłby seneszal w tej sytuacji.

- Możemy jedynie spekulować, co mogłoby się wydarzyć w przypadku pojawienia się innego dziedzica - wzruszył ramionami Christo - Na dodatek spekulacje owe nie mają nic wspólnego z obecnym zadaniem, dlatego wolałbym odłożyć je na inną okoliczność. Co zaś do stanu zdrowia Winter, to podobnie jak w przypadku Ahalliona musimy mówić o powolnym regresie funkcji życiowych. Im szybciej odnajdziemy sposób na przywrócenie im świadomości, tym lepiej.

Pierwsza skineła tylko głową seneszalowi i już nie drążyła więcej tego tematu.

 

Ostatnio edytowane przez Joer : 07-06-2020 o 23:52.
Joer jest offline