Draugdin był zadowolony z faktu, że po raz kolejny wyszli zwycięsko ze starcia, a Amos i on wykazali się kolejny raz zimną krwią jak na wojowników przystało. Szkoda tylko, że stwór uciekł jednak być może wykazał się on resztkami zdrowego rozsądku jeżeli taki robal miał coś w tym stylu. Nie udało im się go zabić, jednak pokiereszowany był na pewno i szybko się znowu nie pokaże. Najważniejsze było jednak to, że wyszli z tego spotkania bez jednego draśnięcia, co w przypadku jadu, o którym wspomniał Amos było faktem nader ważnym.
Ruszyli dalej, jednak bez przeszkód doszli jedynie do końca korytarza. W kolejne sali jak się zorientowali były ponownie gobliny. Co prawda wyglądały jakby na prawdę były bardzo zaabsorbowane wykonywaną przez nie pracą jednak było ich przynajmniej kilka i przemknięcie się po cichu przez pomieszczenie do drzwi po drugiej stronie wskazanych przez drowkę po cichu i nie zauważenie nie wchodziło w grę lub musiałoby być szczytem przypadku i szczęści.
Przysłuchując się dyskusji drużyny niewiele mógł dodać od siebie. Jedno było pewne, że trzeba to było rozwiązać jedynie siłowo czyli poprzez walkę. Stosunek sił powinien być podobny, a to czy jakiś goblin zdoła uciec i ostrzec kogo trzeba...
- Cóż zawsze jest takie ryzyko, że któryś ucieknie i podniesie alarm. Kto nie ryzykuje, ten skarbów nie znajduje i piwa krasnoludzkiego nie pije. To jaki plan ostatecznie? - Zapytał Draugdin poprawiać uchwyt mieczy.