Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2020, 17:15   #35
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 18 - 2020.02.17; pn; g 09:00

Czas: 2020.02.17; pn; g 09:00
Miejsce: Los Angeles, biuro DEA
Warunki: jasno, ciepło, sucho, cicho na zewnątrz jasno, umiarkowanie, b.silny wiatr i mżawka



Poniedziałkowy poranek przywitał Eda potężną ulewą. Krople łomotały o parapet, szyby a potem samochód gdy jechał przez zalane deszczem miasto. Przynajmniej miał czas przemyśleć co dowiedział się podczas wczorajszego łażenia w porcie dla jachtów. Większość zaczepionych ludzi nie powiedziała mu zbyt wiele. Albo nie znali Alyssy albo kojarzyli ją z gazety jako tą samobójczynię co wyskoczyła z hotelowego okna. Trafił jednak na parę osób co ją znało chociaż z widzenia. Wyglądało na to, że Salvado nie pojawiała sie ostatnio zbyt często w klubie. Kiedyś bywała częściej, pływała na jachtach i żeglowanie sprawiało jej przyjemność. No ale to było dawniej, że trzy czy cztery lata temu. Ale z czasem pojawiała się coraz rzadziej. Ostatnio to może raz na rok i to głównie na corocznych imprezach na jakie wypadało być by podtrzymać znajomości się się pokazać.

Dlatego Matt był trochę zdzwiony jak w grudniu, jakoś w świątecznym okresie przyjechała i wzięła małą żaglówkę by popływać. Wzięła ją na prawie cały dzień. Wróciła późnym popołudniem. No ale dlatego nie bardzo było okazji z nią porozmawiać. Matt jednak odniósł wrażenie, że coś ją gnębi, wydawała się smutna. Ale tłumaczyła, że to z przepracowania. Musiała odpocząć i złapać wiatr w żagle. No a potem oddała łódkę i odjechała. Więcej jej nie widział. Nie spodziewał się jednak, że gdy następny raz o niej usłyszy to z gazet obwieszczających jej samobójczą śmierć.

Czy to była albo nie była samobójcza śmierć tego Matt nie wiedział. I nie odważył sie wyrokować. Znał tą Alysse sprzed paru sezonów jak pływała i aktywnie udzielała się w klubie. Była świetnym żeglarzem i pełną radości i życia dziewczyną. Ale potem bywała coraz rzadziej to i jakby samoistnie się oddalała. Przez tą pracę pewnie. Coraz więcej miała na głowie i wysysała z niej czas i siły. Szkoda dziewczyny. Taka młoda i pełnia życia. Ale, że jest aż tak źle by skończyła sama ze sobą… Tego Matt się nie spodziewał. W ostatnie świeta nie wyglądała na zbyt radosną ale też nie na tak przybitą by się zaraz miała ciąć, strzelać w głowę czy skakać z okna. Ale co tam człowiek wie co drugiemu siedzi w sercu i duszy jak porozmawia tylko chwilę czy dwie?


---



Z profilem jaki miał zamiar założyć by przedstawić się Longo było albo łatwo albo trudniej. Zależy jak na to spojrzeć. Właściwie profil jakiejś kobiety mógł założyć sam. Nawet wrzucić dowolną fotkę z neta. To byłoby najłatwiejsze do zrobienia. Ann pewnie też chyba powinna się zgodzić pomóc sprokurować taki profil czy nawet konwersację z Hiszpanem. Zwłaszcza po ostatnim weekendzie. Była jeszcze Tiffany. Recepcjonistka co dosłownie mogłaby robić za twarz firmy. No ale właściwie była właśnie recepcjonistką a nie agentką terenową. Nie wiedział czy by się zgodziła. Właściwie jeszcze jedna czy dwie koleżanki z pracy też wyglądały niczego sobie no może nie tak jak Tiff no ale też niczego sobie. Tylko każdą z nich trzeba by wprowadzić w sprawę o co chodzi z tym profilem.

Rano też odpisała mu Shana. Właściwie to pod profilem wysportowanej instruktorki pojawiła się odpowiedź równie lakoniczna jak on wczoraj wysłał jej.

Cytat:
Cześć

---



- Ale pizga. - Chris spojrzał za okno. Widok jak na Kalifornię to nie był zbyt budujący. Nie dość, że od rana lało to jeszcze wiało.

- Teraz to chociaż deszcz się uspokoił. - Terry podobnie zerknął za okno. Rano jak się jechało do biura faktycznie lało jakby niebiosa zamierzały zatopić to grzeszne miasto.

- Ale pizgać zaczęło. - Chris nie dawał za wygraną. No może i w ciągu ostatniej godziny ulewa osłabła w drobną mżawke ale silny wiatr tak nią zacinał jakby chciał ją rozbić co się dało. Okno aż trzeszczało gdy drobiny wody rozbijały się o nią a pięść wiatru próbowała je wdusić do środka. Na zewnątrz widać było niewiele ludzkich sylwetek a te które były szły ciężko walcząc z wiatrem. Całe drzewa uginały się pod naporem tego wiatru.

- No ale dobra, my nie o pogodzie. Chyba coś mamy. Pokaż to Chris. - Terry machnął ręką na tą nędzną aurę. Póki byli w środku to ta pogoda nie była aż taka straszna. Wewnątrz było ciepło, sucho i przyjemnie. Jego kolega przytaknął i włączył płytkę z nagrań CCVT z poczekalni “Morgan & Son”.

- Przejrzeliśmy cały tydzień. I właściwie nudy. Ale ten tutaj może być coś na rzeczy. - Chris stanął obok biurka by wskazać na ekranie jakiegoś mężczyznę który właśnie wszedł do środka. Był ubrany dość zwyczajnie. Bluza z załozonym kapturem i ciemne okulary. Przeszedł śmiało przez całą poczekalnie rzucając jedynie przelotne spojrzenia na okolice i zaraz zniknął z widoku.

- Gdzieś poszedł. Ale zaraz wróci. - Terry nieco uprzedził fakty. Bo na razie nie działo się nic specjalnego. W poczekalni było widać ze trzy osobe które ledwo zwróciły uwagę na nowego i zaraz wróciły do swoich zajęć czyli rozmów, czytania pisemek albo grania na telefonie. Jeden z agentów trochę przewinął może ze dwie czy trzy minuty gdzie właściwie nadal nic się nie działo i nie było na czym oka zawiesić. Aż znów pojawił się facet w kapturze.

Tym razem wracał gdzieś z głębi budynku, z tej samej strony gdzie dopiero co zniknął w kadrze. Teraz szedł nieco wolniej. Żując gumę podszedł do stolika z pisemkami dla klientów i chwilę tam grzebał. Ale poza wizytówką którą zabrał nic więcej widocznie nie przykuło jego uwagi. Wizytówkę obejrzał i z nią podszedł do drzwi biura Morgana. Tam chwilę czytał i oglądał gazetkę ścienną gdzie pewnie była reklama tej firmy. W końcu wyjął swój telefon i chyba zrobił fotkę jakby nie chciało mu się uczyć na pamięć godzin otwarcia albo tego co jest na tej gazetce. Potem jeszcze sięgnął po jedną z czepeczek firmowych jakie stały obok na stojaku, obejrzał ją i po chwili zastanowienia wziął jeszcze dwie. W końcu rzucił jeszcze raz spojrzeniem na resztę poczekalni i wyszedł na zewnątrz znikając z kadru.

- To z 23-go stycznia. W czwartek. W poniedziałek był ten numer na komisariacie. - Chris wskazał na datę nagrania widoczną w rogu ekranu.

- No i widzisz jak jest ubrany. Niewiele widać poza tym, że to chyba jakiś białas. - Terry zwrócił uwagę na faceta w nagraniu. Nieco cofnął taśmę by było widać jego sylwetkę. Luźne ubranie, kaptur, ciemne okulary niewiele zostawiały detali. Karnacja jakaś jasna. Pewnie biały ale mógłbyć też jakiś Latynos. Czarno - białe nagranie kamery przemysłowej aż takich detali nie wyłapywało. Budowa średnia w sensie, że nie grubas ani mięśniak. Ubiór jak na fana rapu nie pozwalało na określić tego dokładniej. Rzadki, ciemny zarost na twarzy. Co prawda rysopisy udawanych elektryków nic nie mówiły o zaroście no ale równie dobrze mógł się ogolić przez te parę dni albo nawet mieć na nagraniu sztuczny zarost.

- Więcej z tych nagrań nie wyciśniemy. Jak chcesz to sam je oglądaj. Tylko
parę osób wzięło te czapeczki. Raz jakiś chyba menel czy inny obdartus. Raz matka dla swoich dzieci. I raz wpadła jakaś gówniarzeria pobrykali trochę i też zabrali parę czapek. Jak chcesz to sam to oglądaj. -
Chris wcale nie ukrywał, że to żmudne zadania oglądania nudnych nagrań kompletnie nie przypadło mu do gustu. Ale też to, że w ogóle coś z tego udało się wyciągnąć to i tak uważał za sukces.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline