Czerwone światło latarki omiatało zdewastowane pomieszczenie. Varn już miał wychodzić do następnego domostwa, kiedy do jego uszu dobiegł krzyk – CHOOOOPAAAAAKIIIIII! – w którym rozpoznał głos Perkele.
–Nooo, jeżeli woła nas a nie mysiunię, to już kurwa widzę, że będzie grubo – mruknął do siebie biegnąc jak najszybciej w kierunku źródła głosu.
Wparował do pomieszczenia, natychmiast przyjmując postawę strzelecką. Omiatał autogunem wszystkie kąty pokoju, wypatrując niebezpieczeństwa. Panował jednak spokój. Tryb zabił jakiegoś dzieciaka i grzebał palcem w jego ranie.
–Chcesz zabrać serce jako trofeum po zabitym przeciwniku? Jest na to za młody, zabierz od jakiegoś poważniejszego typa – odezwał się do Perkele. „W sumie te tryby maja ciekawe sposoby traktowania zmarłych” – pomyślał. |