Popołudniem
- Czołem Kolanko - Strupas przed żebrakiem nie udawał idioty, nie było potrzeby. Byli po tej samej stronie barykady, zziębnięci, biedni i bez skrupułów żerujący normalnej części społeczeństwa - Przynoszę dary.
I bez ceregieli podał mu suszone grzybki-halunki w starym, porcelanowym słoiczku i pół wypieczonego sierściucha doprawionego szałwią. Wciąż pachnącego i ciepłego. Bezcenny dar dla żebrzącego na mrozie. - Pewnie dalej lubisz popykać fajeczką? - Szkoda dobrych grzybków na niego - kwęknęła Zielona
- Cichaj. W Złej Sprawie to - ofuknęła ją Krwawa
Kolanko na jedzenie nie dał się długo namawiać, królik dachowy zniknął błyskawicznie w żołądku wygłodniałego Kolanko, w końcu zostały jedynie kosteczki - obecnie łamane w celu wyssania szpiku.
- Dobra Strupas, darmo nie przyniosłeś. Czego chcesz? Dupki nie użyczę od razu mówię. - Kurwa - z zawodem westchnął Świerzb.
- Informacji. Siedzisz pod kazamatami, to pewnie kojarzysz klawiszy. Opowiesz o nich? Szukam takiego, co za posmarowanie rączki coś dla więźnia zaniesie, najlepiej jakiś degenrat, pijaczyna. Znajdzie się?
- Wszyscy są jebani degenaraci, Strupas, sam wiesz. Kurcze imion nie znam, nie przedstawiają się. Ale miałbym kandydata. Ja go nazywam Tłusty Wąsacz. Łysy, ale z wąsichem pokaźnym. Nie ma dnia co by nie na kacu do roboty nie przyłaził, za kołnierz nie wylewa, hoho! Gęba nalana, brzusiak nad gaciami wisi. Lubi się z wachtowymi przed bramą. Czasami gada z ludźmi z miasta przed wejściem, głowę dam że w łapę bierze. - Nasz gość - ucieszyła się Śmierdzistopa - Mamy to Strupasku! Trzeba dać znać reszcie. Wieczór
Oberża była pełna. Strupas niby nie miał specjalnie czego szukać wewnątrz, wykopią go od razu. W skrytce kontaktowej zostawił jednak wiadomość* Aaronowi i Versanie, że ma informacje i chce się spotkać, więc miał nadzieję że był oczekiwany. Pozostało tylko wejść, zostawić trochę smrodu i zostać wykopanym na zewnątrz by ktoś wyszedł do niego po informacje, które zebrał. Przy okazji zobaczy czy w środku jest wąsacz.
Dlatego śmiało pchnął drzwi, wpuszczając ziąb do środka razem ze swoim odorem. I zaczął łazić od stolika do stolika zaczepiając gości "Grzaaaaniec d..dla żebraka". W końcu wywalił go wykidajło, ale wystarczyło - bo w środku zobaczył i wąsatego, i Versanę. *Sekretne znaki kultystów
__________________ Bez podpisu. |