| W trakcie przygotowań, Mmho i Harran.
Pół-orczyca śmiało otworzyła drzwi pomieszczenia, które Harran nazwał pracownią magiczną, lustrując jak wygląda sytuacja z truposzem.
- Pomóc ci? - zapytała widząc w środku Harrana. Spodziewała się go tu zastać, miała jednak wątpliwości czy słabowitej budowy mag da sobie radę z ciałem.
- Już powoli kończę - odparł zaklinacz, pokazując jeżący z boku płaszcz, na którym spoczywała garść przedmiotów, już truposzowi niepotrzebnych - dwie mikstury leczenia, mikstura przemieszczenia, mikstura niewidzialności, mistrzowskiej jakości sztylet, amulet naturalnego pancerza, pas zwiększający kondycję, płaszcz odporności... taki trochę lepszy, gogle widzenia w ciemności,. - Muszę jeszcze sprawdzić, czy ma coś w kieszeniach... Magowie różne rzeczy trzymają w różnych miejscach.
- W różnych miejscach, co? - Mmho zachichotała, chociaż w jej wykonaniu i przy jej ochrypłym głosie nie był to chichot panieneczki. Podeszła kilka kroków w stronę żywego i martwego maga, przyglądając się. Najwyraźniej uznała, że pomocy w samym przeszukiwaniu Harran nie potrzebuje.
- Zajmował się rzeczami, które mi się niezbyt podobają - powiedział zaklinacz, odrzucając na płaszcz kolejne rzeczy - kryształ w którym można było umieścić swą duszę oraz pokaźnych rozmiarów onyks. - Ożywianie truposzy... - Pokręcił głową, - To nie dla mnie.
- Rozumiem - odpowiedziała Mmho - czyli istnieje duże prawdopodobieństwo, że faktycznie był tym złym - stwierdziła.
Harran skinął głową.
- Jakoś musieli się dostać na statek i, zapewne, zaatakowali załogę - powiedział. - Ale pewnie nigdy się nie dowiemy, po co im to było. Na szczęście nie wszystkie przedmioty złych magów są, że tak powiem, złe.
- Jak wszystkie trupy będą za burtą i będzie czas, to przejrzymy wszystkie przedmioty. Może być tam coś przydatnego dla innych, choć mam wrażenie, że nikt szczególnie nie pali się do brania czegoś - odpowiedziała Mmho.
- Może nikt nie chce wyjść na zachłannego - odparł. - A może mają lepszy ekwipunek. W każdym razie nic się nie zmarnuje. Najwyżej sprzedamy wszystko w najbliższym porcie i podzielimy się zyskiem.
Zawinął płaszcz i znajdujące się w nim rzeczy w niewielki węzełek.
- Płaszcz też ma swoją wartość - powiedział. - Można dzięki niemu przywoływać szkielety.
- Mmho nie lubi szkieletów - skrzywiła się. - Tamten na górze miał też płaszcz. Płaszcz odporności ale nie roboty elfów - odparła. - To wszystko?
- Wszystko - odpowiedział. - Wolisz ręce czy nogi? Razem będzie łatwiej go wynieść - dodał.
- Wszystko jedno, mogą być ręce - odpowiedziała, od razu podchodząc do trupa i biorąc go za nadgarstki. Nie było trzeba nad tym dłużej dyskutować.
Harran chwycił nieboszczyka za nogi i ruszyli na pokład.
- Dzięki za pomoc - powiedział, gdy znaleźli się przy burcie.
- Aha - odpowiedziała elokwentnie pół-orczyca. Po czym dołożyła wszelkich starań by świeża dostawa mięsa ucieszyła sępy.
Gdy truposz leżał już na skałach spojrzała na maga, a po tym na jego małego smoka.
- Jak ma na imię?
- Afreeta - odpowiedział Harran, na co smoczek zaskrzeczał coś w swoim języku. - Wita cię - uśmiechnął się, po czym szepnął coś smoczkowi do ucha. Afreeta zeszła na wyciągniętą dłoń maga, a ten podsunął smoczka bliżej półorczycy. - Znamy się już ładnych parę lat - powiedział. - Moja prawdziwa przyjaciółka. - Pogłaskał smoczka po łebku.
- Cześć Afreeta, jestem Mmho - przedstawiła się przyglądając się stworzeniu, które odwzajemniło się jej uważnym spojrzeniem.
- Mmhooo - powiedziała cicho Afreeta.
Pół-orczyca była zaskoczona. Uniosła na moment wyżej brwi i pytająco spojrzała na maga. Po tym wróciła spojrzeniem znów na smoka.
- Jesteś urocza - powiedziała.
Afreeta wyszczerzyła się w smoczym uśmiechu, po czym powiedziała coś, czego Mmho nie zrozumiała. Harran uśmiechnął się.
- Ona też uważa, że jesteś urocza. Na swój sposób, bo ona woli smoki - przetłumaczył.
- Jasne - Mmho wyszczerzyła się w uśmiechu. - Lubisz jak się cię głaszcze? - zwróciła się do smoczycy.
Afreeta przez moment przyglądała się półorczycy, po czym spojrzała na maga, by po chwili nadstawić łepek na potencjalną pieszczotę.
Mmho zgodnie z obietnicą pogłaskała ją krótko, acz z uczuciem podziwu nad jej piękna istotą. Po tym cofnęła rękę.
- Czas nagli - spojrzała teraz na maga - widzimy się tu za chwilę, jeszcze muszę coś załatwić.
Mag skinął głową. Nie zamierzał wypytywać o plany, którymi Mmho nie dzieliła się sama z siebie.
__________________ To nie ja, to moja postać. |