Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2020, 21:17   #15
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
W trakcie przygotowań, Mmho i Harran.


Pół-orczyca śmiało otworzyła drzwi pomieszczenia, które Harran nazwał pracownią magiczną, lustrując jak wygląda sytuacja z truposzem.
- Pomóc ci? - zapytała widząc w środku Harrana. Spodziewała się go tu zastać, miała jednak wątpliwości czy słabowitej budowy mag da sobie radę z ciałem.
- Już powoli kończę - odparł zaklinacz, pokazując jeżący z boku płaszcz, na którym spoczywała garść przedmiotów, już truposzowi niepotrzebnych - dwie mikstury leczenia, mikstura przemieszczenia, mikstura niewidzialności, mistrzowskiej jakości sztylet, amulet naturalnego pancerza, pas zwiększający kondycję, płaszcz odporności... taki trochę lepszy, gogle widzenia w ciemności,. - Muszę jeszcze sprawdzić, czy ma coś w kieszeniach... Magowie różne rzeczy trzymają w różnych miejscach.
- W różnych miejscach, co? - Mmho zachichotała, chociaż w jej wykonaniu i przy jej ochrypłym głosie nie był to chichot panieneczki. Podeszła kilka kroków w stronę żywego i martwego maga, przyglądając się. Najwyraźniej uznała, że pomocy w samym przeszukiwaniu Harran nie potrzebuje.
- Zajmował się rzeczami, które mi się niezbyt podobają - powiedział zaklinacz, odrzucając na płaszcz kolejne rzeczy - kryształ w którym można było umieścić swą duszę oraz pokaźnych rozmiarów onyks. - Ożywianie truposzy... - Pokręcił głową, - To nie dla mnie.
- Rozumiem - odpowiedziała Mmho - czyli istnieje duże prawdopodobieństwo, że faktycznie był tym złym - stwierdziła.
Harran skinął głową.
- Jakoś musieli się dostać na statek i, zapewne, zaatakowali załogę - powiedział. - Ale pewnie nigdy się nie dowiemy, po co im to było. Na szczęście nie wszystkie przedmioty złych magów są, że tak powiem, złe.
- Jak wszystkie trupy będą za burtą i będzie czas, to przejrzymy wszystkie przedmioty. Może być tam coś przydatnego dla innych, choć mam wrażenie, że nikt szczególnie nie pali się do brania czegoś - odpowiedziała Mmho.
- Może nikt nie chce wyjść na zachłannego - odparł. - A może mają lepszy ekwipunek. W każdym razie nic się nie zmarnuje. Najwyżej sprzedamy wszystko w najbliższym porcie i podzielimy się zyskiem.
Zawinął płaszcz i znajdujące się w nim rzeczy w niewielki węzełek.
- Płaszcz też ma swoją wartość - powiedział. - Można dzięki niemu przywoływać szkielety.
- Mmho nie lubi szkieletów - skrzywiła się. - Tamten na górze miał też płaszcz. Płaszcz odporności ale nie roboty elfów - odparła. - To wszystko?
- Wszystko - odpowiedział. - Wolisz ręce czy nogi? Razem będzie łatwiej go wynieść - dodał.
- Wszystko jedno, mogą być ręce - odpowiedziała, od razu podchodząc do trupa i biorąc go za nadgarstki. Nie było trzeba nad tym dłużej dyskutować.
Harran chwycił nieboszczyka za nogi i ruszyli na pokład.
- Dzięki za pomoc - powiedział, gdy znaleźli się przy burcie.
- Aha - odpowiedziała elokwentnie pół-orczyca. Po czym dołożyła wszelkich starań by świeża dostawa mięsa ucieszyła sępy.
Gdy truposz leżał już na skałach spojrzała na maga, a po tym na jego małego smoka.
- Jak ma na imię?
- Afreeta - odpowiedział Harran, na co smoczek zaskrzeczał coś w swoim języku. - Wita cię - uśmiechnął się, po czym szepnął coś smoczkowi do ucha. Afreeta zeszła na wyciągniętą dłoń maga, a ten podsunął smoczka bliżej półorczycy. - Znamy się już ładnych parę lat - powiedział. - Moja prawdziwa przyjaciółka. - Pogłaskał smoczka po łebku.
- Cześć Afreeta, jestem Mmho - przedstawiła się przyglądając się stworzeniu, które odwzajemniło się jej uważnym spojrzeniem.
- Mmhooo - powiedziała cicho Afreeta.
Pół-orczyca była zaskoczona. Uniosła na moment wyżej brwi i pytająco spojrzała na maga. Po tym wróciła spojrzeniem znów na smoka.
- Jesteś urocza - powiedziała.
Afreeta wyszczerzyła się w smoczym uśmiechu, po czym powiedziała coś, czego Mmho nie zrozumiała. Harran uśmiechnął się.
- Ona też uważa, że jesteś urocza. Na swój sposób, bo ona woli smoki - przetłumaczył.
- Jasne - Mmho wyszczerzyła się w uśmiechu. - Lubisz jak się cię głaszcze? - zwróciła się do smoczycy.
Afreeta przez moment przyglądała się półorczycy, po czym spojrzała na maga, by po chwili nadstawić łepek na potencjalną pieszczotę.
Mmho zgodnie z obietnicą pogłaskała ją krótko, acz z uczuciem podziwu nad jej piękna istotą. Po tym cofnęła rękę.
- Czas nagli - spojrzała teraz na maga - widzimy się tu za chwilę, jeszcze muszę coś załatwić.
Mag skinął głową. Nie zamierzał wypytywać o plany, którymi Mmho nie dzieliła się sama z siebie.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline