Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2020, 09:52   #17
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Po pewnym czasie, gdy trupy poprzedniej załogi wylądowały za burtą, a ich niedoszły ekwipunek przeszedł w nowe ręce, nadszedł czas zbierania się w drogę. Rozdzielenie prowiantu, omówienie odgórnego planu działania, i tym podobne, czasem drobne, jednak ważne dla dalszej wyprawy kwestie, należało sobie jeszcze wyjaśnić…

- Dla każdego tyle samo wody i żarcia. - Vaala rozdawała co trzeba wszystkim osobom na pokładzie. Ot, zwyczajowa woda i prowiant w postaci suszonego mięsa, owoców, sucharów, i tym podobnych. Nic wielkiego, nic nadzwyczajnego, nic… smacznego. Ale jak mus, to mus.
- Mogę stworzyć więcej wody i żarcia w drodze. Nic innego na sta-tek nie ma. - Wzruszyła ramionami, spoglądając na chwilę i na Niziołka, po czym wyciągnęła gdzieś ze swoich łachmanów małe zawiniątko, kładąc na stojącej na pokładzie beczce. W kawałku szmatki było kilka jagód, orzeszków, i nawet parę listków.


Vaala przesunęła delikatnie paluszkiem jagody na bok.
- Te są magiczne. Zjesz taką, to brzuch pełny jak po obiedzie. Chcecie teraz, czy potem? Mogę wyczarować więcej. - Spojrzała po wszystkich zebranych.
Harranowi w zasadzie te wszystkie zapasy nie były potrzebne, ale zaklinacz doszedł do wniosku, że dobrego nigdy za dużo. Poza tym Afreeta od czasu do czasu bywała głodna, a kamieni i trawy raczej nie jadała. Schował więc jedzenie i wodę, ale za jagody podziękował uznając, że innym mogą się one bardziej przydać.
Wędrowiec przyjrzał się jagodom z pewnym zaciekawieniem, ale po chwili pokręcił głową.
- Zachowajcie pożywienie dla siebie, mi nie jest potrzebne.
Jak dawali należało korzystać. Tak przynajmniej uznała Imra.
- Dobra robota - powiedziała zabierając co jej przygotowali do torby. Jagody wzięła dwie i z bliżej nieznanego powodu poklepała dużo nizszą od siebie druidkę po głowie nie zaszczycając jej jednak spojrzeniem, na co Vaala odsunęła głowę.
- Jak nie ma ciasta to dobre i jagody - niziołek stwierdził zabierając prowiant oraz również biorąc dwie jagody, dość surowo dziękując druidce zdecydowanym, prostym gestem pochylenia głowy.
- Ja również podziękuję, mam swoje zapasy - rzekł Ambroṩ - Nigdy nie wiadomo, na ile starczą, więc bierzcie.
- Nie trzeba - powiedziała krótko Mmho na widok jagód. Resztę zapasów schowała dziękując za nie skinieniem głowy.

Vaala schowała więc zawiniątko z owocami lasu ponownie w swoje łachmanki, po czym omiotła towarzystwo wzrokiem.
- To ruszamy tak? - Powiedziała.

Po chwili wyciągnęła więc ze swojej torby drewnianą miseczkę, nalała tam nieco wody, i wrzuciła dwa listki. No i zaczęła swoje mamrotanie, wykonywanie skomplikowanych gestów dłońmi, odprawianie najwyraźniej jakiejś magii… i po dłuższej chwili skończyła, a woda w miseczce i listki wyparowały. I nic.

Póki gdzieś wysoko ponad nimi, gdzieś na tym tu “niebie” nie rozległ się skrzek. I pojawiły się punkty, które szybko rosły, w miarę zbliżania się do statku i przebywających na nim osób. Jeden, dwa, trzy… cztery.


Orły. Ogromne orły, które szybko pokonały odległość, lądując tuż obok statku, przy okazji płosząc kruki i sępy. Ale co to były za orły… wysokie, niczym byś postawił dwa konie, jednego na drugim (tak 4,5m), a rozpiętość ich skrzydeł to jak trzy rumaki, ustawione jeden za drugim(9m). Vaala z wielgaśnym uśmiechem na twarzy zbliżyła się do burty, po czym przywitała z każdym z nich po kolei. Najpierw ukłoniła się, coś pomamrotała do tych imponujących stworzeń, a nawet każdego z nich pogładziła dłonią po wielkim łbie. W końcu zaś, odwróciła się do towarzyszy na pokładzie.
- Polecimy na orłach - Powiedziała dziewoja, po czym zatoczyła ręką łuk, jakby naśladując wypowiadane słowa, przy okazji chyba określając długość istnienia owych bestii - Będą dla nas od wschodu do zachodu słońca…

No tak, tylko, że orły były cztery, a ich wszystkich siedmioro?

- Piękne... - z uznaniem powiedział Harran. - Dużo udźwignie taka ptaszyna? Dwie większe osoby?
Niziołek podniósł brew w geście małego podziwu. Chwilę przyglądał się zwierzynie, dość fachowym okiem oceniał ptaki, potem jego wzrok powędrował na druidkę. I wtedy nie odezwał się, tylko przyłożył zaciśniętą pięść do piersi, a potem dwoma palcami dotknął nosa. Był to chyba jakiś gest uznania?
Po tym podszedł do zwierząt.
- To kto lubi się przytulać z niziołkami?
Zapytał wybuchając donośnym śmiechem jakiego nie powstydziłby się krasnolud.
Czy to możliwe, że słyszał orły w takim miejscu? Ambroṩ zwrócił głowę ku górze. Tak, niemożliwe, a jednak.
- Mogę lecieć z tobą - rzekł mnich, po czym skinął głową Vaali w geście uznania - Wspaniałe są.
Automaton przyglądał się przyzwanym ptakom w kompletnym bezruchu - widać zrobiły na nim wrażenie. Słysząc pytanie Harrana jakby się ocknął i pokiwał głową, przenosząc wzrok na Vaalę.
- Moje ...ciało może być dużym obciążeniem - stwierdził z lekkim żalem w głosie - Postaram się dotrzymać wam tempa w powietrzu.
- Rosły chłop w zbroi to dla nich nie kłopot - Vaala odpowiedziała Harranowi i maszynie, po czym i odezwała się do wszystkich - Ja też takim się stanę i wezmę Mmho.
Gdy Vaala przedstawiła swoje rozwiązanie, Wędrowiec uśmiechnął się lekko, co nie stanowiło wcale przyjemnego widoku, po czym odszedł na bok, siadając po drugiej stronie pokładu i nieruchomiejąc.
- Rosłym chłopem się staniesz? Czy będziesz taka do spółki z Mmho? - zapytał, z wyraźnym uśmiechem, zaklinacz.
Mmho przyglądała się w milczeniu orłom i Vaali. Właściwie, to była pod takim wrażeniem, tego co się właśnie wydarzyło, że nawet nie wiedziała co powiedzieć.
- Rosły chłop, który weźmie Mmho? - zdziwiła się najpierw, wyrwana z zamyślenia, po kilku uderzeniach serca zaśmiała się głośno dostrzegając żart. - Mmho nie potrzebuje chłopa, ale na orła chętnie wskoczy.
- Jedyna rzecz jakiej zazdroszę druidom. Zwierząt. Taki widok się nigdy nie znudzi… - Imra najpierw westchnęła do swoich wspomnień a potem spojrzała na pozostałych. - No to wybierajcie sobie te orły jak pokoje. Pchać się nie będę.
Z tymi słowami klepnęła Mmho w plecy jakby zachęcając ją do wskoczenia na jakiegoś.
- Łapy precz, bo wyrucham jak jebaną elfkę - warknęła pół-orczyca, wyraźnie najeżona i ledwo panująca nad sobą by nie sięgnąć po jakiekolwiek ostrze. I na wszelki wypadek odeszła kilka kroków od Imry. Wszak nie na orła, bo tym dla niej miała stać się Vaala.
- Możesz próbować, tylko może jak już wrócimy. Szkoda orłów. Jeszcze by rykoszetem dostały - półelfka powiedział z dość zaskoczoną miną. Nie sądziła, że taka niedotykalska będzie zielonoskóra.
Mmho nic nie odpowiedziała na to, ignorując pół-elfkę.





.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline