Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec
Szturman przez ułamek sekundy się wahał czy posłuchać rangera. Ale po tym ułamku sekundy postanowił zaryzykować i jednak zaufać jego tropicielskiem doświadczeniu. Zamarł w bezruchu i pozwolił mu działać. Okazało się, że słusznie bo Rob miał rację. Nic strasznego się nie stało. Nikt nie otworzył do nich ognia, nie spuścił psów, nie zaczął bić na alarm ani nic takiego. Wyglądało na to, że dalej domownicy są zajęci swoimi sprawami.
Skoro tak to leżacy w krzakach szturman miał okazję im się przyjrzeć. I całej posesji. Próbował ich policzyć. Z pięciu czy sześciu. Około pół tuzina. Nie wiadomo ilu w środku. Sądząc po zachowaniu to czuli się dość pewnie i swobodnie. Jakby byli w bazie albo przynajmniej sprawdzonej kryjówce. - Chodź. Spadamy stąd. - klepnął Roba w ramię gdy już tak się napatrzyli na ten cały majdan. - Idź pierwszy bo ja to znów w coś się właduję. - uśmiechnął się do kolegi dając mu znać by przodował w drodze powrotnej do samochodu. Był ciekaw na to ci dwaj szykowali butelki z benzyną.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami
Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |